Kiedy dojdzie do kryzysu, co w polityce się zdarza, kierownictwo PiS może mieć więcej pracy w załatwianiu wewnętrznych spraw, aniżeli w rywalizacji z opozycją. Pojawia się pytanie – czy droga do poszerzania społecznego zasięgu obozu rządzącego nie jest obarczona dużym ryzykiem zniechęcenia tymi, którzy doszlusowali do PiSu w ostatnich latach i miesiącach
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog.
wPolityce.pl: Do Porozumienia premiera Jarosława Gowina dołączył kolejny poseł, tym razem Mieczysław Baszko z PSL. Jaki cel przyświeca premierowi Gowinowi?
Prof. Rafał Chwedoruk: W polityce każdemu przyświeca jeden cel – przetrwanie. Zwłaszcza jeżeli jest się politykiem na którego poglądy nie ma szczególnego społecznego zapotrzebowania. Bycie w Polsce konserwatystą w kwestiach światopoglądowych i skrajnie rynkowym thatcherystą w gospodarce to po prostu utopia. Wielu polityków o takich samych poglądach wędrowało długo po polskiej polityce i wcześniej czy później wstępowali do któregoś z wielkich bloków politycznych. Taką drogę przeszli Bronisław Komorowski, Jan Maria Rokita czy Aleksander Hall. Jarosław Gowin jest skazany na balansowanie i wygrywanie pozycji między wielkimi formacjami. W PO wygrywał to, że w niektórych sprawach był bliżej PiS, tak w chwili obecnej może wygrywać swoją przeszłość oraz niestandardowe dla wyborców PiS i dla większości tej partii poglądy na gospodarkę. Im więcej pan Gowin będzie miał posłów tym mniejsze prawdopodobieństwo, że dojdzie do próby wypchnięcia go ze Zjednoczonej Prawicy.
Kiedy może dojść do takiej próby? Po wyborach samorządowych?
Gdyby wynik wyborów samorządowych nie poszedł po myśli autorów ostatnich zmian w rządzie, pojawi się naturalny, oddolny nacisk wskazujący jako odpowiedzialnych za niego tych, którzy mieli torować PiS drogę do centrum. Jeżeli kiedyś dojdzie do przesilenia politycznego, wówczas będąc tak usytuowanym i mając grupę posłów można być znów atrakcyjnym dla innych partnerów.
I ma się zawsze silniejszą kartę przetargową w dyskusjach.
Tak, zwróćmy przy tym uwagę na to, że wbrew stereotypom związanym z ostatnimi wydarzeniami w Sejmie związanymi z głosowaniami nad projektami aborcyjnymi. W obecnym Sejmie potencjał liberalno-konserwatywny jest nieporównywalnie większy niż w społeczeństwie. Część PO, niekoniecznie wyrzucona trójka, która jest na pograniczu tej partii, w zasadzie nie jest odległa od takiego podejścia, od takich poglądów na politykę. Znamienne były słowa lidera tej partii o konserwatywnej chadecji.
Większym wyzwaniem dla PiS niż opozycja, która sama się paraliżuje, jest utrzymywanie spójności swojego obozu. Szczególnie dotyczy to segmentu, który tworzyłby szarą strefę między rządzącymi a opozycją.
Wreszcie im więcej posłów i większe środowisko tym silniejsza możliwość oddziaływania na opinię publiczną. Od czasu do czasu pojawiają się sygnały, które wcześniej czy później mogą doprowadzić do napięć.
Co ma pan na myśli?
Już mamy napięcia związane z ustawą o szkolnictwie wyższym. Dla wielu polityków PiS i wyborców tej partii jest nieakceptowalna ze względu na swój skrajnie neoliberalny wydźwięk. Niedawno jeden z posłów Porozumienia pan Andrzej Sośnierz w rozmowie z liberalnym dziennikiem mimochodem wspomniał o odpłatności za wizytę lekarską. Takie wypowiedzi mogą być prezentami dla opozycji, gdyby potrafiła je wykorzystać. Jeżeli ktoś śledzi politykę czeską i słowacką, gdzie zawsze coś się dzieje, a na pewno więcej niż u nas, to tam bardzo ważną zmianą polityczną było wprowadzenie odpłatności za wizyty u lekarza. Decyzja zdemolowała tamtejszą prawicę i wysforowała środowiska lewicowe na nienaturalnie wysokie poziomy poparcia.
Wspomniał pan o ustawie o szkolnictwie wyższym. Zapoznał się pan z jej treścią?
Tak.
Co pan o niej sądzi?
Po pierwszy należy zwrócić uwagę na coś, co pojawiło się w czasach PO, kiedy Jarosław Gowin reformował sądy.
Czyli?
Kwestię centralizacji i propozycję osłabienia mitycznej prowincji. Wśród zarzutów w stosunku do ustawy o szkolnictwie wyższym niektórzy podkreślają, że powstają warunki nierównej konkurencji, wyśrubowane standardy i przywileje dla możnych tego świata. Pojawiały się również sugestie, że jest to bardzo niekorzystna i niesprawiedliwa ustawa dla nauk humanistycznych. Państwa portal też o tym pisał. Pojawiają się opinie, że ustawa premiera Gowina o szkolnictwie wyższym ograniczy resztki demokratyzmu na uczelniach a olbrzymie prawa otrzymają rektorzy. Jest to o tyle zaskakujące, że te środowiska bardzo pryncypialnie wyrażały w kilku wypadkach swój sprzeciw wobec polityki obecnego obozu rządzącego.
Projekt reformy szkolnictwa wyższego przygotowany przez resort pana Gowina spotkał się z licznymi protestami naukowców.
Nie do końca pokrywa się z tym, co głosi program PiS z 2014 r. na temat szkolnictwa wyższego. W tym sensie, obecność w koalicji rządowej grupy polityków o innych poglądach zawsze jest tykającą bombą zegarową. Wszystko układa się dobrze, dopóki notowania są na wysokim poziomie. Kiedy dojdzie do kryzysu, co w polityce się zdarza, wtedy kierownictwo PiS może mieć więcej pracy w załatwianiu wewnętrznych spraw, aniżeli w rywalizacji z opozycją. Pojawia się pytanie – czy droga do poszerzania społecznego zasięgu obozu rządzącego nie jest obarczona dużym ryzykiem zniechęcenia tymi, którzy doszlusowali do PiSu w ostatnich latach i miesiącach.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/378085-nasz-wywiad-prof-chwedoruk-obecnosc-w-koalicji-rzadowej-grupy-politykow-o-innych-pogladach-zawsze-jest-tykajaca-bomba-zegarowa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.