Cokolwiek Grzegorz Schetyna nie zrobi dziś w sprawie wykluczonej z partii trójki posłów, nie wpłynie to na poprawę jego wizerunku jako przywódcy Platformy Obywatelskiej. Lidera miotającego się między sprzecznościami.
Każdy dziś wie, i sam Schetyna również, że wyrzucenie Joanny Fabisiak, Marka Biernackiego i Jacka Tomczaka za głosowanie przeciw przyjęciu projektu liberalizacji aborcji „Ratujmy Kobiety”, było nieroztropnością, a ściślej mówiąc głupotą. Idiotyzmem podjętym pod wpływem chwili. Zadziałały emocje. Projekt został odrzucony głosami opozycji. Tej opozycji, która cały czas pomysł liberalizacji gorąco i czynnie popierała. A tu taki klops. Kompromitacja. - Nie, ja Grzesiek nie mogłem dopuścić do skandalu. Nikt nie może nawet pomyśleć, o mojej kompromitacji. Muszę znaleźć szybko kogoś, kto jest odpowiedzialny za blamaż w głosowaniu – myślał gorączkowo Schetyna. Kiedy znalazł trójkę głosującą przeciw projektowi, miał już winnych, a dla siebie tarczę. Rzecz jednak w tym, że w polityce nie można działać pochopnie. Taki krok mógłby zdarzyć się wielu innym, nie Schetynie. Trochę lat spędził w polityce. Niestety, nie miał się od kogo uczyć, bo Donald Tusk trzymał go na odległość. Odsuwał na margines.
Dla człowieka średnio zdolnego, wystarczającym narzędziem zdobywania doświadczeń i wiedzy politycznej jest obserwacja. Do tego trzeba jednak być choć trochę inteligentnym. Czego się Grześ za młodu nie nauczył… Nie przemyślana decyzja, podjęta pod wpływem emocji musi przynieść zgubne skutki. – Coś z tym naszym liderem, nie jest dobrze do końca – widzą to członkowie PO i komentują po cichu. Czy musiał od razu sięgać po najsurowszą karę?
Początkowo wywaleni zapowiadali, że będą się odwoływali do władz partii o przywrócenie ich do ugrupowania. Po kilku dniach otrzeźwieli. – Niczego złego nie zrobiliśmy. Czemu więc mamy się kajać, prosząc o cofnięcie kary?
Aby przeciąć ten absurd, wykonany przez Schetynę, grupa senatorów PO postanowiła załatwić sprawę listem do przewodniczącego, domagając się zastosowanie wobec trójki wyrzuconych nadzwyczajnej partyjnej amnestii. Jan Filip Libicki, który od początku decyzję Schetyny uważał za błąd, przyznał, że z chęcią podpisał się pod listem. Pytany przez dziennikarzy, kto był inicjatorem pomysłu z listem. odparł, że nie może tego podać. Czego właściwie dziennikarze oczekują od Libickiego? Czy mają go aż tak za mało roztropnego, że będzie on gotowy donosić sam na siebie? Mogliby pomyśleć, zanim zadają takie pytanie. Z drugiej strony, nie można nikomu zamykać drogi do poznania świata. Wbrew twierdzeniom opozycji totalnej, mamy teraz pełną demokrację. Niechaj dziennikarze korzystają z tego dobra narodowego i pytają swobodnie. Nawet wtedy, gdy przydałoby się milczenie w połączeniu z myśleniem.
Schetyna, jak mówiłem w pierwszym zdaniu, nie ma dobrego wyjścia z pętli, która sam założył sobie. Odrzuci rekomendacje senatorów – fatalnie . Zatwierdzi, przywracając wyrzuconych wcześniej – doprowadzi prostą drogą do samozagłady. Jeśli nie za tydzień, to za dwa. Albo za kilka miesięcy po wyborach samorządowych. Każdy widzi, jak Schetyna obniża rangę własnej partii. To się odbije już wkrótce. Podczas wyborów samorządowych. I musi przynieść zmianę lidera. Petru jest bez etatu. Może na początek na doradcę. Finansowego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377988-dobrym-srodkiem-na-oslabienie-po-jej-lider-grzegorz-schetyna