Myślałby ktoś, że senatorom RP najbardziej powinno zależeć na tym, aby Senat traktowano w Polsce jako swoistą radę mędrców. I to w ich, przede wszystkim, interesie było pozbawienie parlamentarnych przywilejów senatora Koguta. A, kukuryku!
Co się stało – wszyscy wiemy. Furda – opinie Jarosława Kaczyńskiego, furda – przyzwoitość i obietnice wyborcze. Kogut zasłabł przed głosowaniem, Koguta trzeba ratować. Szczerze mówiąc – od przyzwoitego człowieka spodziewałbym się raczej zasłabnięcia w momencie przyjmowania łapówki, a nie podczas rozliczania go z tego czynu, ale co ja tam wiem. Nie jestem, nie byłem i nigdy nie będę politykiem. Przykre jest to, że przez takie działania, i Koguta, i części senatorów, Polacy tracą resztki zaufania do tej grupy społecznej. Pomaga im w tym narracja tzw. salonowych mediów, które nadal, jak Andrzej Stankiewicz z Onetu, próbują sypać piach w szprychy społeczeństwa obywatelskiego. Stankiewicz rozsiewa, nie po raz pierwszy, „przecieki z obozu władzy”, iż sprawa Koguta to odprysk jakichś bliżej nieokreślonych jego zatargów z ministrem Ziobrą. Wszystko w myśl starej, głupawej narracji – kto nie z PiS-em, ten z nami. Tak potoczyły się medialne losy najśmieszniejszych i najbardziej żałosnych polityków prawicy: Giertycha, Marcinkiewicza, Dorna, Kamińskiego, Kluzik-Rostowskiej i wielu innych. Czy pan Kogut zacznie teraz piać peany na cześć totalnej opozycji – nie wiem. Ale zdziwiony nie będę.
Nie wiem także, co powodowało tymi senatorami PiS, którzy zagłosowali przeciwko pociągnięciu go do pełnej odpowiedzialności karnej i pozbawieniu go senatorskiej ochrony. Też nie wierzą w polską prokuraturę? Boją się, że może ich spotkać to samo? Wzruszyło ich zasłabnięcie? Uśpiły sondaże? Co senator, to pewnie inny przypadek. Ale hańba osnuła całą izbę.
Radość opozycji z tej kompromitacji jest zrozumiała. Oto okazało się, że nie tylko w szeregach PO i Nowoczesnej są ludzie, którzy albo nie wiedzą, w jakiej sprawie głosują, albo wiedzą, i mają opinię społeczeństwa w czterech literach. Już werdykt komisji senackiej był dziwny. Nagle jaśnie państwo senatorstwo uznało, że skoro prokuratura przez miesiąc nie przesłuchała Koguta, to znaczy, że „nic na niego nie mają”. To ma być rada mędrców? A od kiedy to mędrcem nazywamy zapatrzonego w swoją „mądrość” bufona pokazującego reszcie społeczeństwa środkowy palec z uśmiechem na ustach? Gdyby tak miało być, do Senatu „z ramienia prawicy” trafiać by musieli sami publicyści, specjalizujący się we wszystkim. No, może poza pisaniem.
Historia senatora Koguta to strzał w stopę. Fakt – grubo odzianą i z ochraniaczem, ale jednak strzał bolesny. Nie trzeba zbytniej spostrzegawczości i przenikliwości, by dostrzec, że tzw. opozycja totalna chciałaby na tym ugrać coś więcej. I znowu – furda: Hanna Gronkiewicz-Waltz, furda: Stanisław Gawłowski, furda: Amber Gold i kilkanaście grubych afer z udziałem najwyższych władz Platformy Obywatelskiej. Ci ludzi ciągle wierzą, że społeczeństwo cierpi na amnezję. Albo że ze strachu przez „Kaczorem dyktatorem” zagłosuje na każdego hipokrytę, choćby łapówkarskie zegarki wystawały mu z każdej kieszeni.
Za chwilę przez media z obu stron barykady przetoczy się dyskusja o sensie utrzymywania w Polsce Senatu. To nie miała być izba dla żałosnych happenerów pokroju Jana Rulewskiego, ani dla tłustych misiów w rodzaju senatora Koguta. Łapówkarsko-złodziejskie upośledzenie poprzedniej ekipy rządzącej pomogło PiS wygrać wybory. Bo to od zawsze, z drobnymi wyjątkami, była partia ludzi uczciwych. Czasem nieporadnych, czasem zbyt nerwowych, ale nie kręcących lodów na boku.
Sprawa Koguta jest zatem uderzeniem w samo serce PiS. Zawału pewnie z tego nie będzie, bo główni konkurenci od dawna leżą na OIOM-ie. Ale ci, którzy zagłosowali za Kogutem, są dziś największymi wrogami Prawa i Sprawiedliwości. Mam nadzieję, że zejdą ze sceny szybciej, niż elektorat zacznie obrzucać jajami całą prawicę, ze złości nie widząc już nawet, że otwiera tym samym drzwi prawdziwej Armii Kręcących Lody, pokroju zasmarkanej posłanki Sawickiej.
Panu Kogutowi zaś życzę szybkiej sprawiedliwości. Nie ma lepszego lekarstwa na spektakularne zasłabnięcia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377577-kogut-myslal-o-niedzieli-a-w-sobote-kucharz-uciekl-brudne-rece-niszcza-serce