Narastający przez lata ekoterroryzm zrobił swoje. Narracja organizacji finansowanych hojnie zza granicy, przebiła się nie tylko do opinii publicznej, ale i do świadomości polityków. Jest na tyle sugestywna, że ulegli jej nawet najtrzeźwiej myślący politycy prawicy. W efekcie mamy obietnicę totalnej likwidacji polskiej branży futerkowej z przyczyn czysto ideologicznych. Projekt ustawy prezentowany jest z rozmachem od miesięcy i ma poparcie kierownictwa PiS. Jarosław Kaczyński nie tylko wystąpił w spocie „ekologicznej” organizacji Viva, ale wraz z europosłami PiS patronuje w Parlamencie Europejskim wystawie zorganizowanej przez Stowarzyszenie „Otwarte klatki”. Organizacja otrzymała właśnie 500 tys. dol. od fundacji z Doliny Krzemowej, więc ekopomysłów będzie wdrażać jeszcze wiele. Ale dlaczego uwiarygadniają ją politycy Prawa i Sprawiedliwości? Czu wiedzą o finansowych powiązaniach organizacji, którą promują? Czy postulaty ekologów są zbieżne z interesem narodowym Polski?
CZYTAJ WIĘCEJ: Make Fur History - wystawa w Europarlamencie przeciwko hodowli zwierząt na futro
Polska branża futerkowa jest druga w Europie i trzecia na świecie. Daje pracę 10 tysiącom ludzi na obszarach wiejskich i kolejnym 40 tysiącom osób pracujących w firmach powiązanych z hodowlą zwierząt futerkowych. W całej Polsce jest ponad 1100 ferm, a branża jest hodowcy mówią o 4 mld. zł zainwestowanych w regiony. To mocny i dobrze rozwijający się sektor polskiego rolnictwa. Fermy zapewniają zatrudnienie, przeciwdziałają bezrobociu i gwarantują wpływy do budżetów lokalnych. Przeciętne duże przedsiębiorstwo (powyżej 5 tys. zwierząt) odprowadza rocznie na rzecz państwa ok. 486 000 zł podatków, z czego 90% to podatki VAT, składki i PIT-y pracowników i właścicieli. Szacunkowa wartość tego przemysłu to około 4 mld zł zainwestowane w polskich wsiach. Finalny produkt „made i n Poland” jest pod względem jakości ceniony na całym świecie.
450 mln euro, które każdego roku trafia na rynek polski ze sprzedaży skór na rynku światowym, inwestowane jest w budowę nowych gospodarstw rolnych, w tworzenie nowych miejsc pracy
– podkreśla Szczepan Wójcik, prezes Fundacji Wsparcia Rolnika Polska Ziemia.
Skąd więc pomysł, by tak dobrze prosperującą branżę raz na zawsze zlikwidować i to ustawą autorstwa Prawa i Sprawiedliwości? Wszystko za sprawą wieloletniego lobbingu organizacji ekologicznych, które na wszelkie możliwe sposoby alarmują o bezdusznym traktowaniu zwierząt na polskich fermach, o naruszeniach prawa i nieodpowiednich warunkach. Przeglądając sprawozdania finansowe organizacji ekologicznych widać, że otrzymują każdego roku miliony złotych od prywatnych darczyńców. Nie przedstawiają personaliów.
Jarosław Kaczyński, który niezwykle aktywnie zaangażował się w obronę zwierząt futerkowych, nagrał nawet spot reklamowy dla dla fundacji Viva!
To kwestia można powiedzieć serca dla zwierząt, litości wobec zwierząt i to sądzę, że każdy porządny człowiek powinien coś takiego w sobie mieć
— mówi prezes PiS.
Bardzo często mówi się o normach europejskich, o europeizacji Polski, to jest właśnie droga do takiej prawdziwej europeizacji. W Europie tego rodzaju praktyk się zakazuje, a często przenosi się firmy do Polski. To powinno być niedopuszczalne, my nie możemy być krajem drugiej kategorii i rzeczywiście musimy być prawdziwą Europą i to jest krok w tym kierunku
— Dodaje Jarosław Kaczyński.
W duchu zaprezentowanym przez prezesa PiS powstała poselska ustawa przewidująca całkowitą likwidację ferm zwierząt futerkowych. Zakładała też m.in. zakaz trzymania psów na łańcuchach i występowania zwierząt w cyrkach. Jej autorem jest Krzysztof Czabański, zdecydowany orędownik tegoż pomysłu, bezwzględnie rozprawiający się na Twitterze ze wszystkimi obrońcami branży futrzarskiej. Twierdzi, że istnieje „potężny lobbing przeciwko ustawie o ochronie zwierząt”. Cóż, śmiem twierdzić, że istnieje jeszcze potężniejszy lobbing po drugiej stronie.
Wszystkie postulaty organizacji Viva! i „Otwarte klatki” znalazły swoje odzwierciedlenie w ustawie, która czeka w Sejmie na pierwsze czytanie. Co ciekawe, tuż po skierowaniu ustawy do Sejmu, stowarzyszenie „Otwarte Klatki: otrzymało grant w wysokości prawie pół miliona dolarów od fundacji z Doliny Krzemowej. Grant przyznała amerykańska fundacja Silicon Valley Community Foundation, dzięki rekomendacji organizacji Open Philanthropy Project. Przyznanie grantu było poprzedzone analizą i oceną dotychczasowej działalności stowarzyszenia. Zostało ono wyróżnione przez ekspertów z Doliny Krzemowej m.in. za osiągnięcia w budowaniu ruchu na rzecz ochrony zwierząt i sukcesy w przekonywaniu firm do wycofania się z chowu klatkowego kur.
Dla nas taka ocena jest bardzo ważna. Wiadomo, że jak ktoś przeznacza dużo pieniędzy na organizację w tak odległym kraju jak Polska, musi mieć pewność, że zostaną one dobrze spożytkowane. Dlatego traktujemy to jako prestiżowe wyróżnienie i sygnał, że to, co robimy, ma sens
— mówi Jakub Stencel z „Otwartych Klatek”. Pół miliona dolarów to potężny kredyt zaufania, więc działania muszą być przebojowe na miarę grantu. Być może stąd właśnie wzmocnienie kampanii „Cena futra” i zaproszenie do wspólnego projektu europarlamentarzystów PiS, którzy – jak sądzę – poparli akcję wskutek czystych, dobrych intencji obrony zwierząt.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pół miliona dolarów z Doliny Krzemowej dla „Otwartych klatek”. Walka z futrami będzie pewnie jeszcze ostrzejsza
Trudno nie zgodzić się ze szlachetnymi przesłankami miłośników zwierząt. Jednak pojawia się proste pytanie, czy nie można popracować nad egzekwowaniem bezpiecznych dla zwierząt norm hodowli? Czy trzeba od razu niszczyć całą branżę, która świetnie prosperuje i przynosi ogromne pieniądze do budżetu? Dlaczego w imię ideologii mamy tracić kolejną polska markę? Owszem, zamykajmy pseudofermy, nakładajmy wysokie kary na tych, którzy męczą zwierzęta i nie dotrzymują norm, ale pozwólmy działać uczciwym przedsiębiorcom.
Jeśli ulegniemy lewackiej ideologii podporządkowania człowieka światu zwierząt, apetyty ekologów/pseudoekologów na usługach obcego przemysłu będą rosły. Szlachetne intencje polityków zostaną użyte do bezwzględnej wojny o wpływy. Po norkach przyjdzie pora na drób, trzodę chlewną, bydło i ryby. To tylko kwestia czasu.
Hodowcy norek zwracają uwagę na jeszcze jeden – kluczowy argument. Organizacje ekologiczne współpracują z firmami utylizacyjnymi, które po likwidacji ferm futerkowych, zbiją potężny majątek na przejmowaniu odpadów od firm drobiarskich i rybnych. Obecnie wykorzystywane są one jako karma dla norek. Zachodni monopoliści już czekają w gotowości na zmiany.
Warto wysłuchać gorącego posiedzenia Sejmu, na którym doszło do bezpośredniego starcia ekologów z przedsiębiorcami, którzy przedstawili liczne manipulacje organizacji ekologicznych.
Tytoń sprzedano Amerykanom, cukier sprzedano Niemcom, a teraz futerka sprzedadzą Duńczykom?
– pyta jeden z nich.
Czy naprawdę fermy wyglądają tak, jak pokazują je „ekolodzy”?
Wiele światła wnosi także listopadowy program Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”, w którym padło szereg argumentów. WIDEO
Co ciekawe, pomimo że dochowano tu wszelkich standardów dziennikarskich i w wysoce obiektywny sposób przedstawiono punkty widzenia obu stron, Krzysztof Czabański – autor ustawy antyfutrzarskiej – wyszedł ze swojej roli i wykorzystał swoją pozycję jako szefa Rady Mediów Narodowych ganiąc rzekomy brak profesjonalizmu red. Pospieszalskiego.
Właśnie obejrzałem w tvp1 program @WartoRozmawiac o hodowli norek i ustawie PiS. Otóż, tak rozmawiać nie warto. Program zmanipulowany przez prowadzącego na rzecz lobbystów hodowców norek. To widać, to czuć. Poproszę @KurskiPL o wyjaśnienia. Tak nie może wyglądać debata publiczna
– napisał.
Twitt został błyskawicznie podany dalej przez wiceprezesa fundacji „Otwarte Klatki”. Teraz wspólnie organizują wystawę w Brukseli.
Jeśli rzeczywiście wrażliwość polityków Prawa i Sprawiedliwości na życie zwierząt jest tak wysoka, bez porównania wyższa powinna być wobec życia ludzkiego. Skoro tak, wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji jest naturalną konsekwencją. W przeciwnym razie, trzeba będzie uznać całą bałamutną i szkodliwą ustawę o zakazie hodowli zwierząt futerkowych za cyniczną demagogię. W dodatku niebezpieczną, bo wymierzoną w interesy polskich producentów i otwierającą pole do gigantycznego zarobku dla zachodniej branży utylizacyjnej.
-
Super oferta dla czytelników tygodnika „Sieci”! Zamów roczną prenumeratę naszego pisma a oszczędzisz nie tylko czas, ale i pieniądze! Tylko dla prenumeratorów ceny niższe niż w kiosku nawet o 40%! E-Prenumerata do 58% rabatu!
Więcej informacji o warunkach prenumeraty na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377456-otwarte-klatki-dostaly-pol-mln-dol-z-doliny-krzemowej-teraz-wspolnie-z-pis-organizuja-w-pe-kampanie-antyfutrzarska-czy-politycy-pis-o-tym-wiedza