Bardzo możliwe, ale PSL doświadczony handlem politycznym zapewne znajdzie nowego „Witosa” w osobie Stefana Niesiołowskiego. Ten polityk idzie na rekord i musi być praktycznie w każdej partii, która istniała w Polsce po 1990 r.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Dominik Tarczyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Czego z pańskich argumentów nie rozumieli dyskutanci z telewizji France24?
Dominik Tarczyński: Oni bardzo dobrze rozumieją sytuację w Polsce, bardzo dobrze rozumieli też moje argumenty. Jednak udawali, że ich nie rozumieją, ponieważ było to dla nich bardzo wygodne.
Dlaczego?
Przez całą debatę starałem się podkreślać jak bardzo ważna jest demokracja, a więc rządy większości, która ustala prawo dla całego społeczeństwa, a nie ustala dualizmu prawnego dla mniejszości i dla większości. Wszystkich obowiązuje, zgodnie z polską Konstytucją takie samo prawo. Wszyscy są równi wobec prawa, które jest uchwalane przez władze ustawodawcze, przez większość parlamentarną. Nie ma i nie będzie naszej zgody na dyktaturę mniejszości. Mamy do czynienia z dyktaturą mniejszości, którą próbuje się nam narzucić. Te same środowiska, które walczyły o demokrację, teraz uznały, że demokracja im się nie podoba i próbują narzucać swoje poglądy większości. Te same środowiska, które walczyły o „wolne media”, teraz, jak np. Nowoczesna zakazują swoim posłom wypowiedzi w mediach. Te same środowiska, które walczyły o przejrzystość i transparentność, przestały o to zabiegać. Te argumenty na przykładzie konkretnych zachowań opozycji pokazały, że jej przedstawiciele są hipokrytami.
Francję, szczególnie prowadzącego program we France24 zapewne zabolało kiedy mówiłem o inżynierii społecznej. Mówiłem o tym, że Francja traci swoją tożsamość chrześcijańską i europejską, staje się państwem muzułmańskim. Niemcy tak samo jak Francja stają się państwem muzułmańskim.
Jak reagował prowadzący na pańskie słowa?
Próbował pokazać, że to jest jakaś mniejszość, która ma prawo praktykować swoją wiarę. Ale przecież wszyscy wiemy, że nie chodzi o żadną mniejszość, tylko o to, że Francja faktycznie zatraca się i traci swoją tożsamość. Odpowiedzi, które padały z mojej strony na pytania, dlaczego nie ma liderów opozycji na marszu pod Sejmem skierowanym przeciwko opozycji, pozostały bez odpowiedzi. To bardzo niekomfortowa sytuacja dla opozycji. Mamy do czynienia z kompromitacją opozycji, której nie dało się wytłumaczyć.
Mówi pan o ostatnich protestach pod Sejmem?
Tak, bo o nim dyskutowaliśmy. Nie było zgody, żeby politycy opozycji pojawili się na nich i zabierali głos. Żadnego z polityków, którzy wcześniej robili sobie zdjęcia na tle flag związków partnerskich nie było na manifestacjach pod Sejmem. Jedna z liderek tego protestu powiedziała, że nie ma zgody, aby politycy opozycji pojawili się na ich wiecach.
Dlaczego?
Bo oszukali. To też pozostało bez komentarza. Cała debata była grillowaniem środowiska lewackiego w Polsce oraz podejścia Francuzów do reform i demokracji w Polsce. Cieszę się, że brałem udział w tej debacie. Cieszę się, że miałem okazję przedstawić na podstawie faktów, a nie na podstawie subiektywnej oceny to, czym w praktyce jest demokracja.
Pani Barbara Nowacka nie ma czasu protestować, jest na egzotycznych feriach.
Niestety, pani Nowacka nie ma czasu brać udziału w debacie, ani nie ma czasu walczyć o prawa kobiet. Mamy do czynienia z Maderą 2.0. To jest kompletnie kompromitujące dla nich. Nikt z partii opozycyjnych z parlamentu nie miał też czasu, mimo, że otrzymali zaproszenia, aby wziąć udział w debacie we France24. Bali się, że będą musieli przyznać, że są hipokrytami, kłamcami, oszustami, którzy politycznie wykorzystali kobiety, które im zaufały. Powiedziałem to, co miałem do przekazania na temat opozycji we France24. Jestem gotowy na każdą debatę z przedstawicielami opozycji parlamentarnej. Chciałbym dyskutować z politykami, którzy nie głosowali, wyjęli swoje karty, z tymi, którzy oszukali.
Z klubów opozycyjnych nie tylko PO i Nowoczesna mają kłopoty. Pojawiła się dziś informacja, że klub parlamentarny PSL opuści poseł Mieczysław Baszko. Jeżeli ta informacja się sprawdzi, PSL przestanie być klubem parlamentarnym, a stanie się kołem poselskim.
Bardzo możliwe, ale PSL doświadczony handlem politycznym zapewne znajdzie nowego „Witosa” w osobie Stefana Niesiołowskiego. Ten polityk idzie na rekord i musi być praktycznie w każdej partii, która istniała w Polsce po 1990 r. PSL jeszcze nie zaliczył, więc przypuszczam, że Stefan Niesiołowski będzie nowym Witosem na miarę ZSL.
Not. zip
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377407-nasz-wywiad-tarczynski-o-problemach-psl-przypuszczam-ze-stefan-niesiolowski-bedzie-witosem-na-miare-zsl-wideo