Minister zdrowia Łukasz Szumowski ma w piątek po południu - po raz pierwszy od objęcia stanowiska - spotkać z lekarzami rezydentami, którzy od jesieni protestują domagając się zwiększenia nakładów na zdrowie i podwyżek.
Lekarze rezydenci to osoby, które po sześciu latach studiów i roku stażu rozpoczęły szkolenie, by uzyskać specjalizację w wybranej dziedzinie medycyny; trwa ono ok. 5-6 lat. Obecnie w Polsce w trakcie kształcenia specjalizacyjnego jest ponad 16,8 tys. rezydentów. Specjalizację można uzyskać także w innym trybie; w ten sposób szkoli się prawie 7,7 tys. lekarzy.
Rezydenci rozpoczęli protest 2 października ub. roku, początkowo jako strajk głosowy. Młodzi lekarze argumentowali, że „są głodni zmian w ochronie zdrowia” i „protestują przeciwko swoim głodowym pensjom”.
Domagamy się realnych działań rządu, a nie pozornych ruchów, które poprawią sytuację w publicznym systemie. Żądamy zmian, które doprowadzą do wzrostu dostępności leczenia i diagnozowania pacjentów oraz poprawy warunków pracy dla pracowników ochrony zdrowia
— wyjaśniali wówczas. Przekonywali, że do protestu skłonił ich fakt, że spotkania z politykami, manifestacje i inne działania, np. przygotowanie obywatelskiego projektu ws. warunków zatrudnienia w ochronie zdrowia, nie przyniosły rezultatów.
Protest ruszył w holu Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Zainicjowała go ok. dwudziestoosobowa grupa młodych lekarzy; wspierali ich przedstawiciele innych zawodów zrzeszonych w Porozumieniu Zawodów Medycznych, m.in. fizjoterapeuci, psychologowie i ratownicy. Do protestu przyłączali się później również lekarze w innych miastach. Po ok. dwóch tygodniach Porozumienie Zawodów Medycznych, organizacja skupiająca pracowników ochrony zdrowia, ogłosiło, że przejmuje protest głodowy rezydentów i przekształca w protest głodowy PZM w całym kraju.
Po blisko miesiącu protest zmienił formę. Rezydenci kończąc głodówkę zapowiedzieli, że będą wypowiadać klauzulę opt-out - umowę, na mocy której lekarze zgadzają się wydłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo; dzięki tym klauzulom w wielu szpitalach zapewniona jest całodobowa obsada lekarska.
Kończymy protest głodowy, ale nie kończymy walki o ideę, nie kończymy walki o nasze sztandarowe postulaty
— podkreślali 30 października.
Minister Konstanty Radziwiłł wskazywał, że postulat rezydentów o zwiększaniu nakładów na ochronę zdrowia jest słuszny i rząd go stopniowo realizuje. Do końca jego urzędowania nie udało się jednak wypracować satysfakcjonującego dla obu stron kompromisu ws. tempa dochodzenia do oczekiwanych nakładów. Rezydenci domagają się zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w 2021 r. Ustawa, którą przygotował rząd, i która niedawno weszła w życie przewiduje, że nakłady na opiekę zdrowotną mają stopniowo rosnąć do 6 proc. PKB w 2025 r.
Radziwiłł oceniał, że oczekiwania młodych lekarzy, jeśli chodzi o wynagrodzenie na poziomie dwóch średnich krajowych, są nierealne. Zapewniał, że resort konsekwentnie wspiera młodych lekarzy i przypomniał, że jedną z pierwszych jego decyzji jako ministra zdrowia było przywrócenie stażu podyplomowego. Radziwiłł wskazywał, że rezydenci otrzymali podwyżki i gwarancję wzrostu wynagrodzeń m.in. na podstawie przepisów o wynagrodzeniach zawodów medycznych oraz odrębnego rozporządzenia. Przypominał, że w 2018 r. rząd przeznaczy na wynagrodzenia lekarzy rezydentów i stażystów 1 mld 179 mln zł; podkreślał też fakt zwiększania liczby miejsc rezydenckich.
Łukasz Szumowski, który zastąpił Radziwiłła na stanowisku ministra zdrowia, po objęciu funkcji zaapelował na Twitterze do rezydentów o kilka dni cierpliwości i zapewnił ich, że dialog z nimi i spotkanie są dla niego ważne. Następnie zaprosił protestujących lekarzy na rozmowy. Zaplanowano je na piątkowe popołudnie.
Minister Szumowski spotkał się dotychczas z przedstawicielami m.in. Naczelnej Rady Lekarskiej oraz Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Według szacunków MZ tzw. klauzulę opt-out wypowiedziało dotychczas ok. 3,8 tys. lekarzy; zdaniem protestujących takich wypowiedzeń jest ok. 5 tys.
Problemem w Polsce jest deficyt kadr medycznych i stosunkowo rozbudowana infrastruktura. Zgodnie z raportem OECD w Polsce w 2014 r. na 1000 mieszkańców przypadało 2,3 lekarza, co stanowiło najniższy wskaźnik w całej Unii Europejskiej, dla której średnia wynosi 3,5 (najwięcej lekarzy na 1000 mieszkańców jest w Grecji: 6,3 i Austrii: 5,1). Dodatkowym problemem jest starzenie się kadr, np. w wielu specjalizacjach lekarskich średnia wieku lekarza przekracza lub zbliża się do 50 lat.
Podobnie jest z pielęgniarkami, zarówno jeśli chodzi o problemy starzenia się tego środowiska, jak i liczebność. Średnia dla UE to 8,4 pielęgniarki na 1000 mieszkańców, podczas gdy w Polsce wskaźnik ten wynosi 5,2 (co plasuje Polskę wspólnie z Hiszpanią na piątym miejscu od końca wśród 28 unijnych krajów).
Jednocześnie Polska ma stosunkowo wysoką liczbę łóżek szpitalnych. Wskaźnik liczby łóżek szpitalnych na 1000 mieszkańców wynosi w Polsce 6,6 przy średniej unijnej 5,2 (to Polsce daje 7. pozycję w UE). W Szwecji, która ma wysoki wskaźnik liczby lekarzy i pielęgniarek (odpowiednio: 4,1 i 11,2) wskaźnik liczby łóżek szpitalnych jest na najniższym w UE poziomie: 2,5.
Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że podejmuje działania zmierzające do zwiększenia liczby personelu medycznego w Polsce, ale efekty tych działań - ze względu na cykl kształcenia i doskonalenia - mają być widoczne w perspektywie najbliższych lat.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377280-czy-uda-sie-znalezc-porozumienie-nowy-minister-zdrowia-spotka-sie-po-raz-pierwszy-z-rezydentami