W tej sprawie skandal goni skandal. Zacznę nie typowo. Od tyłu. Kiedy jakiś czytelnik przychodzi do redakcji z własnymi kłopotami, siada naprzeciwko mnie i lekko zmieszany mówi: - Nie wiem, od czego zacząć, odpowiadam schematycznie, żartem starym jak świat: - Najlepiej od początku.
Tym razem jednak, przedstawię rzecz całą zgodnie z zapowiedzią. Skandalem jest to, że donosem na euro posła Ryszarda Czarneckiego, złożonym przez Różę Thun, zajmuje się Parlament Europejski. Zresztą to nie pierwsza i nie jedyna kalumnia Róży Thun, specjalistki od donosów. Cóż to powinno obchodzić Parlament Europejski, że euro posłanka Róża Thun poczuła się dotknięta opinią jej polskiego kolegi Ryszarda Czarneckiego? („Polski kolega” użyty tu tylko w znaczeniu „inny Polak, zasiadający jak Róża Thun w euro parlamencie”. I w żadnym innym znaczeniu)
Reakcja Antonio Tajaniego obecnego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego jest dla mnie niezrozumiała. Wyobraźmy sobie, że pani Róża Thun pisze do niego: - Ten wstrętny Ryszard Czarnecki powiedział, że jestem brzydka. Strasznie mnie tym obraził. Niech go pan za to srogo ukarze.
Gdzie to powiedział? Podczas obrad parlamentu?
— zapytał.
Napisał na twitterze
— usłyszał.
Tajani winien odpowiedzieć, że to nie jest sprawa PE. Nawet jeśli Ryszard Czarnecki powiedział, że jej zachowanie przypomina mu najgorsze doświadczenia z dziejów Polski, nadal jest to prywatny spór między Różą Thun a Ryszardem Czarneckim. Jeśli czuje się urażona publicznie wygłoszoną opinią w Polsce, może go podać do sądu we własnym kraju.
Z niewiadomych powodów przewodniczący PE poczuł się w obowiązku zająć się tym konfliktem. Kolejny skandal, tym razem obciążający wyłącznie konto Róży Thun, polega na tym, iż nie dość, że donosi na innego Polaka, ma jeszcze czelność wchodzenia w rolę sędziego, dyktującego rodzaj i wysokość kary należnej winnemu, który ją obraził. Być może kością w gardle stoi jej to, że ktoś z PiS może zajmować wysoką pozycję w hierarchii parlamentu europejskiego.
Trzeba wykorzystać to, że użył ostrego określenia dla opisania mojej patriotycznej postawy, „mojej troski o Polskę”. Przy okazji pozbawić go funkcji wiceprzewodniczącego PE
— pomyślała. I o taką właśnie karę dla Ryszarda Czarneckiego wnioskuje w swoim zażaleniu do władz europejskiego parlamentu.
To o czym do tej pory mówiłem, to małe skandaliki wobec pierwszego, najważniejszego, który dał początek piętrzących się nad nim skandali. Jak powszechnie wiadomo, było to zachowanie Róży Thun, która została główną bohaterką i jednocześnie narratorem niemieckiego filmu dokumentalnego, szkalującego Polskę jej własnymi ustami euro posłanki, reprezentującej Platformę Obywatelską. Tym filmem Róża Thun wstąpiła do szeregów Polakożerców europejskich, od których zionie zwierzęcą niechęcią do Polski.
Oczywiście Róża Thun będzie się zaklinała, że zrobiła to „z najgłębszej troski o Polskę”, z miłości do własnej ojczyzny. Że nigdy by sobie nie pozwoliła, by pluć na własny kraj. Przedstawiać jego obraz w najgorszym świetle. Zależało jej tylko na pokazaniu jak szkodliwe są rządy PiS. Jak ogromnym są zagrożeniem dla demokracji i praworządności. Jak niebezpieczne dla Polski i Europy.
Przy tej wykładni swoich szlachetnych intencji Róża Thun może tylko żałować, że nie udało jej się nakręcić tego filmu wcześniej, tak aby można było go pokazywać od początku 2016 roku. Wtedy z pewnością udałoby się jej zniechęcić młodzież z całego świata do przyjazdu do jej rodzinnego Krakowa na Światowe Dni Młodzieży.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377238-roza-thun-rozslawia-w-europie-imie-polski-i-ryszarda-czarneckiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.