Nie powinno to położyć się cieniem na stosunkach polsko – niemieckich, bo przecież Niemcy uznają swoją odpowiedzialność za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej i zawsze były gotowe na ten temat rozmawiać. Cała tożsamość polityczna Republiki Federalnej jest przecież zbudowana na uznaniu winnych zbrodni III Rzeszy i polityce przyjmowania odpowiedzialności. Rozumiem więc, że jeśli tylko wynik debaty będzie taki, że potwierdzi nasze dążenie do reparacji, to ta sprawa może stać się przedmiotem rozmów oficjalnych
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.
wPolityce.pl: Jak odebrał Pan wizytę ministra Czaputowicza w Berlinie i jego rozmowy z Sigmarem Gabrielem w kwestii reoparacji? Poseł Mularczyk twierdzi, że nie przygotował się do niej, gdyż ta sprawa powinna być mocniej postawiona. Zgadza się Pan z tym?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Do tej pory pory, jeżeli chodzi o reparacje, toczyła się debata polityczna czy publiczna, pracują nad tym również eksperci. Minister spraw zagranicznych powiedział, że dotąd nie było to przedmiotem oficjalnych negocjacji rządowych, co odpowiada stanowi rzeczy. Podobne stanowisko reprezentował MSZ pod kierownictwem ministra Waszczykowskiego. Pan minister Czaputowicz stwierdził od razu, że widzi potrzebę dalszej debaty na ten temat, analizy ekspertów. To wcale nie zamyka drogi do tego, żeby kiedyś ta sprawa pojawiła się w negocjacjach międzyrządowych. Nie powinno to położyć się cieniem na stosunkach polsko – niemieckich, bo przecież Niemcy uznają swoją odpowiedzialność za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej i zawsze były gotowe na ten temat rozmawiać. Cała tożsamość polityczna Republiki Federalnej jest przecież zbudowana na uznaniu winnych zbrodni III Rzeszy i polityce przyjmowania odpowiedzialności. Rozumiem więc, że jeśli tylko wynik debaty będzie taki, że potwierdzi nasze dążenie do reparacji, to ta sprawa może stać się przedmiotem rozmów oficjalnych.
Są jednak różnice zdań na ten temat, również w szeregach obecnej władzy. Do czego to może prowadzić?
Istnieje oczywiście pewna różnica zdań między tymi, którzy uważają, że w ogóle takiej sprawy nie należy dyskutować, ani podejmować, ale oni nie są w naszym obozie. Co nie zmienia faktu, że wewnątrz naszego obozu także istnieją pewne różnice w ocenie możliwości uzyskania reparacji. Są tacy eksperci, historycy czy politycy, którzy uważają, że pod względem prawnym jest to sprawą niezwykle trudną czy wręcz niemożliwą i musiałaby to być decyzja polityczna Niemiec, co też jest możliwe. Są i tacy, którzy uważają, że możemy dochodzić reparacji drogą prawną. Najbardziej ostrożni twierdzą , że chodzi tylko o symboliczne zadośćuczynienie, przypomnienie kto był ofiarą a kto zbrodniarzem i że jest to tylko element pewnej polityki historycznej. Mamy więc pewną gradację postaw. Akurat pan poseł Mularczyk, z którym niedawno rozmawiałem uważa, że istnieją możliwości prawne dochodzenia naszych praw do reparacji. Debata trawa. I jak wynika z oświadczenia prezesa Kaczyńskiego sprawa reparacji pozostaje otwarta.
Pojawiły się jednak opinie w prasie niemieckiej, że spotkanie ministra Czaputowicza z Gabrielem ociepliło wzajemne stosunki, a Niemcy nie widzą już problemu reparacji.
Nie kierowałabym się komentatorami, którzy przecież nie są przy tych rozmowach i najczęściej nie są też nam w żadnym razie życzliwi. To są ludzie, którzy bardzo silnie bronią niemieckiego interesu i być może nadinterpretują tego rodzaju wypowiedzi, by stworzyć fakty dokonane. Odróżniajmy komentarze i publicystykę od polityki.
A jak odnosi się Pan do informacji, że szef KE podczas kolacji z premierem Morawickim miał mu zaproponować nieplenienie wspomnianych stosunków z Warszawą w zamian za przyjęcie przez nasz kraj 500 syryjskich dzieci?
Nikt z nas nie był przy tej kolacji, więc to muszą być spekulacje. Nie sadzę, żeby któryś z panów obecnych na niej przekazywał tego rodzaju informacje. Skąd więc tego rodzaju przypuszczenia ? Wydaje mi się, że jest ona wynikiem pewnego zaniepokojenia, konsternacji, także w Polsce czy nie zmienia się polityka. Natomiast tutaj nie chodzi o ocieplenie stosunków. Nam nie chodzi tylko o to, żeby była przyjemna atmosfera, ale żeby uległo zmianie stanowisko Unii w tej sprawie .
Nasze stanowisko mogłoby ulec zmianie?
Na pewno nie mogłoby ulec zmianie z powodu stwierdzenia, że będzie przyjemniejsza atmosfera,natomiast jeżeli KE wycofa się ze swojej dyskryminującej polityki względem Polski, to oczywiście możemy się zastanawiać- niekoniecznie w tej dziedzinie- czy gotowi jesteśmy wyjść jej naprzeciw. Akurat jednak w sprawach uchodźców byłoby to niezwykle trudne dlatego, że wszyscy znamy uzasadniona postawę polskiego społeczeństwa. Ta sprawa jest niezwykle drażliwa. Nasze stanowisko jest znane- chcemy pomagać na miejscu. Pojawiła się oczywiście idea korytarzy humanitarnych, co należałoby przedyskutować, natomiast nie może być mowy o tym, żebyśmy zaakceptowali mechanizm przymusowej relokacji. Nigdy nie dopuścimy do tego, by w przypadku Polski nastąpiła tego rodzaju masowa imigracja, jaka miała miejsce w krajach zachodnich. Odpowiedzialny polski polityk nie może tego Polakom uczynić. Warto także podkreślić, że jeżeli chodzi o rząd niemiecki, to jeżeli zaprzestałby – w drodze gestu wobec Polski, ale też reszty Europy- idei budowy Nord Stream 2, to także przyczyniłoby się to do zmiany naszych relacji. Na pewno też spotkałoby się to z naszą stosowną odpowiedzią w kwestiach ważnych dla Niemiec. Ale o jakimś handlu w związku z uśmiechami, czy dobrą atmosferą przy kolacji, nie może być mowy.
Jak komentuje Pan sprawę wiceprzewodniczącego PE Ryszarda Czarneckiego. To kolejny element nagonki na Polskę?
Myślę, że to jest typowe odwrócenie uwagi i sytuacji. Tak naprawdę powinna toczyć się debata wobec zachowania – i ta toczyła się w Polsce- pani Róży Thun. Rozumiem, że tego rodzaju paszkwil na temat Polski niespecjalnie boli przewodniczących tych grup, którzy zwrócili się o odwołanie pana Czarneckiego. Prawdopodobnie wypłynęło to od samej zainteresowanej, bo jak ktoś nie zna polskiego języka ani polskiego dyskursu politycznego, to jak może ocenić znaczenie słów Ryszarda Czarneckiego. Posłowie z innych państw pytali mnie, co dane słowo znaczy i sprawdzali też w słownikach. Należy jednak żałować, że za powodu tych słów udało się całą sprawę, która jest oburzająca ze względu na zachowanie pani Thun, zrobić skandalem rzekomo związanym z Ryszardem Czarneckim. Trochę żałuje, że my czasami dajemy pretekst do odwracania kota ogonem. Tak naprawdę przeprosiny należą się Polakom od przewodniczącego Verhofstadta. A paszkwil na Polskę z udziałem poseł Thun powinien być przyjęty z ubolewaniem.
Ale Ryszard Czarnecki może zostać odwołany?
Nie. Myślę, że teraz dojdzie do jakiejś rozmowy. Zresztą pan Ryszard Czarnecki jest przecież bardzo skutecznym politykiem, więc myślę, że do tego odwołania nie dojdzie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377207-nasz-wywiad-prof-krasnodebski-jesli-debata-potwierdzi-nasze-dazenie-do-reparacji-to-ta-sprawa-moze-stac-sie-przedmiotem-rozmow-oficjalnych