Kulisy odwołania ministra Antoniego Macierewicza ujawniane przez niego samego wzbudzają coraz większy niepokój.
Minister obrony w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim w TVP Info stwierdził, że o swojej dymisji dowiedział się od ministra Krzysztofa Szczerskiego, gdy przyjechał do Pałacu Prezydenckiego na zaprzysiężenie gabinetu premiera Morawieckiego. Ta na pozór lakoniczna informacja ma szokujący wydźwięk. Czyli odwołanie ministra obrony nie było planowane podczas trwającej miesiącami rekonstrukcji, albo było rozważane, ale nikt nie miał odwagi tego zasygnalizować samemu ministrowi. Wygląda jednak na to, że decyzja zapadła w ostatniej chwili. Ta styczniowa noc przed powołaniem gabinetu Mateusza Morawickiego musiała być niezwykle gorąca.
Trudno snuć wątki sensacyjne, ale same się natrętnie pchają. Sprawa, przynajmniej teoretycznie musiała się rozegrać pomiędzy trzema osobami: prezesem Kaczyńskim, prezydentem i premierem. Trudno sobie wyobrazić, żeby kogoś tak zasłużonego, z kim jest się w polityce od lat, kogoś kto walczy o prawdę o Smoleńsku, Jarosław Kaczyński nie zawiadomiłby osobiście o tak ważnej zmianie. Oczywiście nie takie rzeczy się dzieją na świecie, ale to byłby dosyć osobliwe. Ponad to Antoni Macierewicz był ministrem już w nowo powołanym rządzie premiera Mateusza Morawickiego, wiec jeśli nowy szef chciał go zastąpić kimś innym, to uprzedzenie o tym fakcie jest chyba obowiązkową procedurą. Jeśli nie kodeksowo to tak zwyczajnie po ludzku.
Czyli dochodzimy do wariantu, dość karkołomnego, że decyzja o dymisji ministra Antoniego Macierewicza została wymuszona w ostatnim momencie przez pana prezydenta. Oczywiście szczegóły pozostają za zamkniętymi drzwiami, ale reakcja choćby prezesa Kaczyńskiego, który nie był obecny na zaprzysiężeniu nowego rządu też jest konkretnym sygnałem.
W jaką domniemanoligię by nie wpadać to, że ktoś miary Antoniego Macierewicza jest odwoływany w sposób wręcz skandaliczny, a nawet zagrażający jego zdrowiu, wywołuje niepokój o standardy jakie się wkradły na szczyty władzy. Najwyraźniej walka o wpływy jest na etapie bezwzględnego koszenia osób niewygodnych bez zachowania elementarnych zasad dyplomacji.
Bez „dworskiego pudrowania” ( Korona Królów) można jednoznacznie stwierdzić, że dzieje się coś niedobrego na linii Pałac prezydencki – rząd i można mieć uzasadnione obawy, że konsekwencje tego są nieuniknione.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377175-kto-tak-naprawde-zdymisjonowal-ministra-antoniego-macierewicza