Z wielu zakątków obozu dobrej zmiany słychać dzisiaj pytania:
O co w tym wszystkim chodzi? Co się dzieje? Dokąd zmierzamy?
Pytania nie są wyssane z palca. Zwrot dokonany w polskiej polityce jest wyraźny i bardzo konsekwentny. Pojawili się nowi ludzie, ale nie tylko, bo w ślad za tym poszła korekta polityki. Mamy inny język rozmowy z Brukselą, mamy znak zapytania (upieram się, że jednak) przy polityce imigracyjnej, mamy dymisję polityka-symbolu a więc ministra Macierewicza, mamy zdjęcie z pierwszego planu w relacjach z Niemcami kwestii reparacji i odszkodowań za zbrodnie i zniszczenia w czasie II Wojny Światowej, mamy marzenia o zamkniętych dla samochodów ludzi uboższych centrach miast.
Widać też presję by wymienić też kierownictwo TVP.
Rząd premiera Morawieckiego i szefostwo Prawa i Sprawiedliwości wyraźnie próbują rozeznać (bojem) jakie karty mają w ręku, gdzie mogą ustąpić na zewnątrz, zachowując jednak poparcie wewnątrz.
Potwierdza się to, o czym pisałem w listopadzie: to zamieszanie rekonstrukcyjne trwało tak długo, bo nie chodziło o wymianę kilku ministrów, ale rekonfigurację całego układu rządowego.
Tak się właśnie stało. Dlatego taką wagę miała wymiana szefa rządu, wtedy decydowało się, w jakim kierunku to pójdzie. Jest paradoksem, że ci, którzy wtedy do niej parli najmocniej, pacyfikowali stawiających pytania, obecnie najgłośniej krzyczą o własnej krzywdzie. Cóż Tomku, było wtedy myśleć, a nie zabiegać o tytuł głównego klakiera. Zwalanie dziś całej winy za zmiany w MON na prezydenta Andrzeja Dudę nie jest fair, jest manipulacją.
No dobrze, ale po co to wszystko? W mojej opinii centralny ośrodek dyspozycji politycznej obozu prawicy uznał, że wraz z uchwaleniem i podpisaniem przez prezydenta reformy sądownictwa, główne cele wewnętrzne zostały osiągnięte. Jednocześnie zaś wybijanie się Polski na podmiotowość tak bardzo naprężyło strunę relacji z Brukselą i Berlinem, że konieczny jest wyraźny sygnał odprężający. Po pierwsze dlatego, by obronić sukcesy wewnętrzne, a po drugie, by odsunąć ryzyko bolesnych konsekwencji.
Trzecim czynnikiem, niejako wtórnym, choć ważnym, było pragnienie dokonania przesunięć (w końcu przez dwa lata zmienił się układ sił i oceny umiejętności) wewnątrz obozu władzy.
Zmiana jest niewątpliwie w wielu miejscach dla ideowych sympatyków PiS bolesna. Jej skutkiem są też powtarzające się doniesienia z terenu, że są obszary, gdzie „pisowska biografia” znowu zaczyna być przeszkodą w karierze, że inne życiorysy są dziś w modzie.
Zresztą, Jarosław Kaczyński nie ukrywa wcale, że korekta jest poważna. W czasie ostatniego spotkania ku pamięci ofiar tragedii smoleńskiej powiedział m.in:
Nasza droga naprawy RP, dobrej zmiany, czasem ze względu na okoliczności jest kręta…
Chwała tym, którzy stali tutaj z krzyżem i walczyli o prawdę z Antonim Macierewiczem na czele.
Ale to, o co was dzisiaj proszę i proszę wszystkich tych, którzy nas widzą i słuchają w telewizji i radiu, to zaufanie. Ufajcie! Ufajcie, że idziemy drogą w tym samym kierunku, że on nie ulegnie najmniejszej zmianie, że dojdziemy do celu, że będziemy mieć nową, prawdziwie nową, prawdziwie niepodległą, prawdziwie godną, prawdziwie silną Polskę.
No dobrze, czy to wszystko ma więc sens? Tu trochę jesteśmy dziś bezradni, skazani na spekulacje. Odpowiedź zależy od tego, na ile realne jest zagrożenie zewnętrznego uderzenia w polskie reformy, czy to poprzez oficjalne czy niejawne sankcje? Jeśli jest prawdą, że bez zimowego przegrupowania rządowego i dokonywanego właśnie manewru, uderzono by w nas z całą siłą, to są one uzasadnione. Polityk jest bowiem rozliczany z rezultatu swoich działań i gdyby doszło jednak do czołowego zderzenia, wielu z dziś psioczących na zmiany brałoby kamienie, by rzucać w PiS za nieudolność.
W mojej ocenie, ryzyko zderzenia czołowego było duże. A z tego, co wiem, informacje jakimi dysponowało kierownictwo PiS, dawały powody do alarmu. Planowano rzucić przeciwko nam wszystkie możliwe zasoby.
Dobra zmiana jedzie starym kursem, choć - jak zapowiedział prezes - droga jest chwilowo kręta. Pierwsze tygodnie premierostwa Mateusza Morawieckiego pokazują, że choć styl jest inny niż czasów premier Beaty Szydło, choć wspomniana korekta kursu jest wyraźna, to zasadnicze cele pozostają niezmienne: wybicie się na podmiotowość, budowa silnej własnej gospodarki, umocnienie niepodległości. A dziś podstawowym warunkiem powodzenia tego planu jest zniwelowanie zagrożeń zewnętrznych.
Paradoksalnie, skala kontrowersji wewnętrznych pokazuje, że ten pierwszy cel, rząd premiera Morawieckiego realizuje konsekwentnie i skutecznie.
PS. Sami Państwo widzą każdego dnia, co z nami, z naszą wspólnotą zrobią, jeżeli nie będziemy mieli własnych, wolnych, propolskich mediów. Najlepsza odtrutka na manipulacje i kłamstwa to tygodnik „Sieci”, w tym tygodniu szczególnie:
Polecam - do nabycia w naszym wSklepiku.pl - książkę „Pilnuj Polski” autorstwa braci Jacka i Michała Karnowskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377151-co-sie-dzieje-z-dobra-zmiana-jedzie-starym-kursem-choc-jak-powiedzial-prezes-droga-chwilowo-kreta