Niby tylko baloniki z czerwoną farbą. A jednak jest to forma przemocy. Obrzucenie siedziby PiS w Warszawie przez protestujące zwolenniczki aborcji dowodzi, że celem ich demonstracji jest wyłącznie danie upustu złym emocjom. Podejście do wroga, łupnięcie go między oczy i koniec.
Obyczajowa lewica nie domaga się rozmów, negocjacji, kompromisów. Te pojęcia nie istnieją w jej słowniku. Jej wyznawcy są niczym religijna sekta – mają swoje „prawdy wiary” i nie zamierzają od nich odstąpić nawet o krok. Pełen maksymalizm celów – jeśli przebudowa społeczeństwa, to po całości, w każdym najdrobniejszym wymiarze, od poczęcia aż do śmierci – od aborcji po eutanazję.
Trudno powiedzieć ile w tym zacietrzewieniu jest realnej ideologii, a ile zwykłej nienawiści do prawicy. Ta ostatnia aktywizuje bowiem osoby, które w innych okolicznościach być może nie dołączałyby do „czarnych marszów”. Jednak jeśli rzeczywiście na rzeczy jest twierdzenie, że to nienawiść do prawicy jest dziś głównym paliwem dla ruchów aborcyjnych i feministycznych, to może to oznaczać w najbliższej przyszłości wyraźne skrzywienie antypisowskiej opozycji w lewą stronę. Pisałem o tym szerzej we wczorajszym komentarzu.
Zanim zwolenniczki prawa do aborcji dotarły, wymachując (co znamienne) czerwonymi flagami pod siedzibę PiS przy Nowogrodzkiej w Warszawie, demonstrowały pod siedzibami partii opozycyjnych – PO i Nowoczesnej, których posłowie tak bardzo zawiedli je w trakcie głosowania nad projektami obywatelskimi ustaw regulujących kwestie aborcyjne. Z punktu widzenia prawicy wygladało to dość groteskowo, oto część opozycji protestuje przeciwko drugiej części opozycji. Liberalne media – tak zwykle poruszone „obywatelskim sprzeciwem” – tym razem dość ostrożnie relacjonowały zarówno przebieg protestów jak i ich liczebność. Jednak nie oznacza to, że czeka nas całkowita degrengolada opozycji. Stawiałbym raczej na to, że wskutek nieodpowiedzialności ugrupowań parlamentarnych przyszłość coraz częściej będzie należeć do zradykalizowanych grup lewicy. I to one mają szansę nadawać ton zarówno antypisowskiej opozycji jak i temu, co dziś – bardzo na wyrost – możemy nazwać debatą publiczną.
Dziś są komunistyczne chorągwie i baloniki z czerwoną farbą. Co będzie jutro?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/377094-obyczajowa-lewica-nie-domaga-sie-rozmow-ani-kompromisu-te-pojecia-nie-istnieja-w-jej-slowniku