Każdy głębszy kryzys opozycji antypisowskiej staje się okazją do poszukiwania alternatywy na lewicy. Od dawna przodują w tych poszukiwaniach środowiska skupione wokół „Gazety Wyborczej”, dla której obecna opozycja parlamentarna jest jedynie „mniejszym złem” – jako zbyt nieudolna, za mało „postępowa” i „rewolucyjna”.
Obecna lewica w Polsce to zwykle porozrzucane po różnych kawiarniach w Warszawie i innych miastach hipsterskie jaczejki, przesiąknięte myślą o totalnej przebudowie społeczeństwa w liberalno-lewicowym duchu. Bez większych szans na szerokie poparcie, choć w sprzyjających warunkach i przy zachowaniu wspólnego frontu zdolne do osiągnięcia wyniku umożliwiającego wejście do Sejmu. Ich aktywność rośnie przy okazji rozmaitych sporów światopoglądowych z aborcją na czele.
Kształt ustawy aborcyjnej, który został zaproponowany przez te środowiska, a który przepadł – za sprawą absencji opozycji – w sejmowym głosowaniu, był doskonałym odzwierciedleniem poglądów dominujących w tym gronie. Chodzi tu choćby o takie rozwiązania jak antykonstytucyjne w swojej istocie ograniczenie wolności słowa osób działających w obronie życia. Można z tego wnioskować, że dzisiejsze kawiarniane ruchy lewicowe bywają niewiele mniej totalitarne w swoich wizjach nowego społeczeństwa od bolszewickich antenatów. Ich programem jest przepranie ludzkich umysłów i usunięcie z nich wszystkiego, co jest sprzeczne z lewacką ideologią. Proces, który do pewnego stopnia został z powodzeniem przeprowadzony już na społeczeństwach Zachodu.
Istotą myślenia współczesnej lewicy jest głęboko antydemokratyczna pogarda wobec „motłochu”. Czy jest w tym ukryty głęboki kompleks neofity czy może strach przed dominacją ze strony inaczej myślącego otoczenia, to już pytanie dla specjalistów od psychologii. Tak czy owak mamy do czynienia z postawą wrogą temu wszystkiemu, co większość z nas uznaje za normalność.
Dzisiejsza kawiarniana lewica, wyizolowana społecznie i lecząca kompleksy w wegańskich knajpkach, nie jest zdolna do samodzielnego wejścia na scenę polityczną. Ale komuniści w przedwojennej Polsce też byli niezdolni, a jednak po 1944 roku wzięli władzę. Oczywiście była wojna, były sowieckie bagnety. Dziś wojna nam nie grozi, Unia Europejska też nie ma bagnetów. Warto jednak pamiętać, że we współczesnej Europie władzę sprawują ludzie, którym ideowo jest całkiem blisko do naszych kawiarnianych komisarzy politycznych. Dlatego nie należy ignorować faktu, że środowiska te mogą wkrótce – wykorzystując słabość opozycji parlamentarnej i zagraniczne wsparcie – powalczyć o coś więcej. I nawet jeśli – co wielce prawdopodobne – nie uda się im zyskać na początku zbyt wiele, zdołają wymusić na przeciwnikach PiS bardziej gwałtowny zwrot w lewo, w stronę ideologicznego szaleństwa. Takiego jak w projekcie ustawy liberalizującej prawo aborcyjne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/376887-kawiarniana-lewica-jest-produktem-przemyslu-pogardy-i-jego-nadzieja-na-przyszlosc