Pogłoski o śmierci opozycji są mocno przesadzone – można powiedzieć parafrazując Marka Twaina. Sam w tekście dla „Sieci” („Bez opozycji”) napisałem, że obecnie opozycję można uznać za „pomijalny czynnik” w polskiej polityce. Od tego czasu dotarło do mnie jednak wiele informacji, które wskazują na to, że gdy będzie konieczna realna walka z rządzącym Prawem i Sprawiedliwością, czyli przed wyborami samorządowymi, opozycja wcale nie będzie taka słaba, jak mogłoby się wydawać. I wcale nie dlatego, że Grzegorz Schetyna czy Katarzyna Lubnauer nagle staną się charyzmatycznymi przywódcami. Z podobnych powodów (o czym za chwilę) nie powinno się przekreślać powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki. Oznacza to, że nie warto obwieszczać końca czy totalnej kompromitacji opozycji, gdyż ona musi odegrać swoją rolę i wcale nie decydują o tym Schetyna, Lubnauer, Neumann czy Petru.
Siła oporu przeciwko rządom dobrej zmiany jest dlatego tak wielka (tak w Polsce, jak i za jej granicami), że gra się toczy o ogromne interesy i setki miliardów złotych. Tych wypływających z Polski, jak i tych przechwytywanych czy zarabianych w kraju dzięki układom budowanym od połowy lat 80. XX wieku. W walkę o to, żeby było tak jak było zaangażowane zostały rządy wielu państw, największe firmy mające w nich centrale, międzynarodowe koncerny i instytucje finansowe, grupy interesów, nieformalne grupy wpływów, tajne służby (obce i polskie), grupy biznesowe w kraju, całe środowiska korzystające z ukształtowanego przy „okrągłym stole” hybrydowego ustroju III RP, beneficjanci uzyskanego w III RP statusu właścicieli Polski, autorytetów, mędrców, kapłanów, inżynierów dusz czy ostatecznych sędziów (łącznie ze środowiskami prawniczymi). Zwalczanie rządów dobrej zmiany to nie jest zwykła potyczka polityczna, lecz walka na śmierć i życie oraz o ogromne pieniądze. A skoro nie ma nikogo, kto w najbliższym czasie mógłby zastąpić przede wszystkim Platformę Obywatelską oraz w znacznie mniejszym stopniu Nowoczesną, te partie będą rewitalizowane i wzmacniane, nawet gdyby miało się to odbywać wbrew ich liderom, choć raczej nie będzie. Za dużo jest do stracenia, żeby zostawić Prawu i Sprawiedliwości puste pole. Dlatego w najbliższych miesiącach wszystkie wymienione powyżej siły walczące o to, żeby było tak jak było, będą wspierać i lewarować opozycję. I to nie podzieloną, lecz zjednoczoną, choćby obecne próby jednoczenia wyglądały żałośnie. To się zmieni i Grzegorz Schetyna czy Katarzyna Lubnauer nie będą mieli nic do gadania. Dostaną propozycje nie do odrzucenia i ich nie odrzucą, choćby dla własnego dobra. U progu kampanii samorządowej można się spodziewać zjednoczenia na wielu frontach. Bardzo prawdopodobne, że także z udziałem PSL i SLD, choć obecnie nie wygląda to dobrze.
Naprawdę potężne siły z zagranicy i z Polski mają wiele możliwości, by zmusić obecnych liderów opozycji do współpracy ich ugrupowań. I oni zostaną do niej zmuszeni. Choćby miało się to dokonać przy użyciu brudnych metod. Po prostu za wiele jest do stracenia. Obóz dobrej zmiany i jego sympatycy nie powinni przedwcześnie dąć w zwycięskie surmy, bo na razie ich sukces polega wyłącznie na dobrych wynikach w sondażach. Prawdziwym testem będą dopiero wybory samorządowe, najpewniej w listopadzie 2018 r. A gdyby zjednoczona, nawet siłą, opozycja uzyskała w nich dobry wynik, nastroje bardzo szybko mogą się zmienić. Nawet mimo obiektywnie znakomitych podstaw do wdzięczności milionów Polaków wobec rządów dobrej zmiany. I zjednoczona opozycja uzyska wszelką możliwą pomoc z zagranicy i z Polski. A nawet niemożliwą pomoc (np. niemożliwą z formalno-prawnego punktu widzenia). Szczególnie wszystkie siły zostaną rzucone na wybory parlamentarne jesienią 2019 r. Nawet jeśli „lud” będzie z PiS, zdecydowana większość innych środowisk będzie przeciw. A to te środowiska mają pieniądze, wpływy, media, możliwości manipulowania opinią publiczną, potencjał w mobilizowaniu wszystkich tych, dla których III RP była państwem optymalnym. Ta mobilizacja dopiero przed nami i obecne kompromitacje opozycji mogą nie mieć żadnego wpływu na to, co stanie się wielką, dobrze zorganizowaną wojną na śmierć i życie.
Opozycję partyjną można nawet bagatelizować i się z niej naśmiewać, bo faktycznie obecnie prezentuje się groteskowo, lecz nie można tego zrobić wobec sił, które opozycję zorganizują i nią pokierują. Tam są spece (z kraju i zagranicy), są pieniądze, wpływy, zasoby i możliwości. Choćby dlatego nie warto już teraz niczego przesądzać, a wręcz nie wolno zakładać, że obóz dobrej zmiany napotka na swojej drodze do dalszego rządzenia żadnych przeszkód. Napotka i to potężne, ale na razie jest na to jeszcze za wcześnie. Schetyna, Neumann, Trzaskowski, Lubnauer, Petru, Kosiniak-Kamysz czy Czarzasty nie będą mieli innego wyjścia, gdyż decyzje będą podejmowane za nich i ponad nimi. I oni chyba już zdają sobie z tego sprawę, przynajmniej niektórzy. Po prostu będą zakładnikami dużo potężniejszych sił.
Sytuacja obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska może w 2020 r. (a może nawet już w 2019) wyglądać podobnie jak Grzegorza Schetyny czy Katarzyny Lubnauer w roku 2018. Nawet gdyby prywatnie nie miał ochoty wracać do polskiej polityki i startować w wyborach prezydenckich czy nawet rok wcześniej stanąć na czele zjednoczonej opozycji, zostanie do tego zmuszony. Bo z kalkulacji wyjdzie, że tylko on ma szansę. A wtedy nacisk na niego (z zagranicy i z Polski) będzie taki, że nie odmówi, a nawet nie będzie mógł czy nie odważy się odmówić. I wtedy zostanie wzmocniony wszelkimi metodami, będzie za nim całą machina Unii Europejskiej, politycy z poszczególnych państw, wielkie korporacje, grupy interesów, lobby, jawne i tajne służby, media oraz wpływowe grupy nieformalne. Tusk zostanie tym bardziej wzmocniony przed wyborami prezydenckimi, jeśli wynik wyborów parlamentarnych w 2019 r. (bez jego udziału) nie będzie dla opozycji wystarczająco korzystny. W tych sprawach nie powinno się mieć żadnych złudzeń biorąc pod uwagę, o jakie interesy, pieniądze i wpływy tu chodzi. I o jaką Polskę tu chodzi.
Można się z obecnej opozycji nawet naigrawać, a Tuska lekceważyć, lecz jeszcze nic nie zostało przesądzone. Decydujące bitwy dopiero przed nami. A obóz dobrej zmiany popełniłby śmiertelny błąd, gdyby nie przygotowywał się do takiego scenariusza, jaki zarysowałem powyżej. Ten scenariusz wydaje się bowiem wręcz pewny, a nie da mu się przeciwstawić wcześniej się do tej rozgrywki nie przygotowując. Ostrożnie z tą śmiercią opozycji, nawet gdy ona sama ma samobójcze odruchy. Gdy będzie trzeba, to się ją zjednoczy, zorganizuje i popchnie do walki. O wszystko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/376819-wiadro-zimnej-wody-na-glowy-pewnych-zwyciestwa-opozycja-sie-zjednoczy-bo-zostanie-do-tego-zmuszona
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.