Dawno nie mieliśmy tak wyrównanej sondy na naszym portalu. A pytanie było (i jest) przecież bardzo proste: o ocenę tego, co dzieje się w obozie „dobrej zmiany”.
To oczywiście tylko sonda (choć z pokaźną liczbą biorących w niej udział), ale i jasny sygnał potwierdzający szerszą tendencję: ostatnie zmiany w rządzie (zarówno te przeprowadzone przez premiera Morawieckiego, jak i wcześniejsza zmiana na czele rządu) są przyjmowane przez prawicowych wyborców ambiwalentnie.
Kurs ku centrum został powszechnie przyjęty przez komentatorów dość pozytywnie (choć z wyjątkami), decyzje o słuszności zmian potwierdzają (i zapewne potwierdzą jeszcze) sondaże, partia rządząca zaskakująco gładko wytrzymała ten mimo wszystko nagły zwrot, a reakcja opozycji pokazała, że roszady w rządzie tylko pogłębiły jej kryzys. To wszystko prawda. A jednak przynajmniej na chwilę warto pokusić się o poszukanie dziury w całym.
Dziura w całym polega na zagrożeniu odklejenia się od politycznej bazy Prawa i Sprawiedliwości. To realny problemem, przed którym stoi rząd i prezydent Duda. Rację ma Jacek Karnowski, który wskazuje, że kurs obrany przez obóz „dobrej zmiany” niesie za sobą tak zagrożenia, jak i szanse. Z jednej strony to choćby otwarcie choćby personalne na ludzi, którzy znacząco poszerzą - krótką, przyznajmy - ławkę rezerwowych (technokratów, administratorów, sprawnych polityków) w Prawie i Sprawiedliwości. To może usprawnić rząd. Z drugiej formuła pewnej koalicji PO-PiS-owskiej (przynajmniej w retoryce) to mimo wszystko eksperyment dość nieoczekiwany w polskiej rzeczywistości A.D. 2018. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że pewne akcenty zaczęły się zmieniać już po lipcowych wetach pana prezydenta.
CZYTAJ TAKŻE: Jacek Karnowski: Czy w polityce Duży Namiot jest zawsze lepszy niż Namiot Mniejszy?
Nieoczekiwany zwłaszcza dla wielu wyborców prawicy, którzy czują się dziś zdezorientowani, zagubieni, może nawet rozczarowani. Enigmatyczna prośba Jarosława Kaczyńskiego o zaufanie na „krętej drodze dobrej zmiany” może okazać się niewystarczająca. Nie, ci wyborcy szybko nie odlecą w kierunku Platformy, Kukiz‘15 czy mniejszych ugrupowań. Ale na przykład nie będą tak mocno zaangażowani podczas kampanii wyborczej, jak choćby w roku 2015. Albo w niedzielę wybiorą jednak inną aktywność niż głos w wyborach (zwłaszcza samorządowych).
To wszystko trudne pytania: o utrzymanie mobilizacji wśród swojego elektoratu przy jednoczesnej próbie poszerzenia go o przedsiębiorców, klasę średnią, centrystów czy choćby tych zmęczonych polityką. Minister Jerzy Kwieciński - którego fachowość cenią chyba wszyscy, w tym niżej podpisany - przyznał w studiu wPolsce.pl, że rząd zmienia akcenty: z politycznych na gospodarcze. To ciekawe założenie.
Jest jeszcze jeden bardzo ważny akcent przełożenia wajchy akcentów: czy to odbije się w kieszeniach Polaków.
W ciągu dwóch (ostatnich) lat płace poszły lekko w górę. Ale i tak połowa pracujących zarabia mniej niż 2,5 tys. zł na rękę
— czytamy w raporcie omawianym ostatnio na łamach „Tygodnika Powszechnego”.
Jeśli rządzący będą w stanie sprawić, że za rozwojem, świetnymi danymi gospodarczymi i liczbami na zielonym tle pójdzie realna zmiana w portfelach Polaków - oparcie „dobrej zmiany” o filary gospodarcze może się udać. Tym bardziej, że, jak zauważył to Piotr Skwieciński na łamach „Sieci”, rosną aspiracje również prawicowego elektoratu.
WIĘCEJ: Piotr Skwieciński: Morawiecki i aspiracje. Możemy innym okiem spojrzeć na zamianę premierów
Myślę, że na użytek felietonów i publicystyki, która zawsze jest pewną przesadą i przerysowaniem rzeczywistości, można nazwać obecny etap „dobrej zmiany” mianem „pisowskiej ciepłej wody w kranie”. Do tej pory, kontynuując to nieco karkołomne porównanie, w PiS stawiano raczej na wrzątek. Jedni na to z utęsknieniem czekali, inni się do tego przyzwyczaili, w saunie jest przecież przyjemnie. Ale do czasu. Najwyraźniej w kierownictwie PiS uznano, że trzeba wpuścić nieco świeżego powietrza, dokręcić kurek z wrzątkiem, zmniejszyć temperaturę. Nawet w sztandarowych programach TVP można odczuć inną bryzę. Może to i dobrze?
To naprawdę ciekawy test dla opinii publicznej (zwłaszcza konserwatywno-prawicowej części): czy rząd kierowany przez Prawo i Sprawiedliwość będzie w stanie zainteresować swoich (i nie tylko swoich) wyborców gospodarką? Wyzwaniami opartymi o wzrost inwestycji, projekty rozwojowe, konstytucję dla biznesu i przedsiębiorców i „strategię kosmiczną”? Gdybym miał kierować się instynktem, to będzie o to trudno. Ale od roku 2015 (nie mówiąc choćby o 2007) sporo się zmieniło, prawica w Polsce również uległa pewnej korekcie. No i jeszcze jedno: to mimo wszystko wciąż Prawo i Sprawiedliwość. Tutaj naprawdę długo nie wytrzyma się bez wrzątku w kranie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/376581-ciepla-woda-w-kranie-zamiast-wrzatku-jakie-szanse-i-zagrozenia-niesie-ze-soba-nowy-etap-dobrej-zmiany