1 miliard i 230 milionów złotych – takie pieniądze zostały przetransferowane z budżetu do prywatnych kieszeni osób dysponujących roszczeniami do warszawskich kamienic w ciągu dziesięcioletniego urzędowania Hanny Gronkiewicz-Waltz na stanowisku prezydenta Warszawy. Gdy przeliczyć te gigantyczne pieniądze na inwestycje, to okazuje się, że Warszawa straciła w ten sposób sześć mostów.
Most Siekierkowski – efektowna, podwieszana sześciopasmowa przeprawa, kosztował miasto zaledwie 200 mln złotych. Zaledwie, w porównaniu z ponad miliardem przelanym do kieszeni łowców kamienic. To pokazuje skalę marnotrawstwa, rozrzutności, by nie powiedzieć jawnego rozboju na majątku miasta i jego mieszkańców.
Grabież kamienic w Warszawie, poza skutkami społecznymi – setki lokatorów wyrzuconych ze swoich mieszkań – ma więc także wymierny skutek gospodarczy. Są nim straty w infrastrukturze, jakie poniosło miasto w rezultacie przesunięcia ogromnej ilości środków z inwestycji na zaspokajanie rzekomych roszczeń. Trudno się zatem dziwić, że ciągle brakowało pieniędzy na kulturę, oświatę, transport publiczny, inwestycje drogowe, skoro setki milionów znikały w przepastnych kieszeniach cwaniaków i spekulantów. W tym sensie Warszawa Hanny Gronkiewicz-Waltz jest doskonałym odbiciem Polski Tuska, w której także ciągle brakowało pieniędzy na zaspokajanie społecznych potrzeb obywateli. Brakowało ich ponieważ znikały w rozmaitych Amber Goldach lub w kieszeniach łobuzów robiących przekręty na VAT.
W tym kontekście przestaje dziwić raban wywołany przez środowiska, którym rządy PiS odcięły dopływ do gigantycznej publicznej kasy. Bo kto w Warszawie zarabiał kokosy na wyłudzaniu kamienic? W większości uznani adwokaci. Miliardowa skala wyłudzeń jest przykładem niepohamowanej pazerności, pasożytnictwa, wręcz pospolitego łajdactwa. Na to wszystko nakłada się bardzo lekki – mówiąc eufemistycznie – stosunek Hanny Gronkiewicz-Waltz i jej ekipy do publicznych pieniędzy. Doskonale ilustruje to informacja o rachunkach telefonicznych pani prezydent, które za jeden tylko miesiąc (lipiec 2017) wyniosły blisko 50 tys. złotych. Pytanie, jak można nabić taki rachunek, pozostaje ciągle otwarte.
Skala rozrzutności panująca w warszawskim ratuszu każe zadać pytanie o odpowiedzialność za doprowadzenie do tak ogromnych strat. Na razie Hanna Gronkiewicz-Waltz jest ponad prawem. Głównie z powodów politycznych, bo nikt nie chce urządzać cyrku z doprowadzaniem pani prezydent siłą przed oblicze komisji weryfikacyjnej, zwłaszcza że i tak nic tam nie powie. Jednak po wyborach samorządowych, niezależnie od ich wyniku, sytuacja się zmieni. Warszawskiej ośmiornicy należy wreszcie skutecznie ukręcić łeb, zwłaszcza że – pomimo działalności komisji sejmowej – łowcy kamienic wcale nie zniknęli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/376464-za-pieniadze-oddane-lowcom-kamienic-warszawa-moglaby-wybudowac-szesc-mostow-przez-wisle