Zmarnowane szanse to specjalność polskiej polityki. Od Grunwaldu, kiedy wtłoczono za darmo Krzyżakom tlen na blisko dwieście lat po bitwie. Po wojnę z Rosją - mającej znamiona powstania - w roku 1830-31. Gdyby też nie Józef Piłsudski, to wciąż siedzielibyśmy na grzędzie rozważając, czy brać Zaolzie, czy się może wstrzymać do czasu, kiedy Kanclerz III Rzeszy naświetli bliżej perspektywę wspólnego zagonienia bolszewików do obory.
Piłsudski nie chciał rozmawiać na temat wojny z Rosją 1830 roku. Dlaczego? Bo przekonany był, że wojnę tą wygrałby. Miałby do dyspozycji znakomitą armię w której znacząca część kadry oficerskiej miała za sobą doświadczenia w kampaniach Napoleona. Szału musiał dostawać Karol Chodkiewicz, kiedy po podporządkowaniu Rzeczpospolitej Inflant - dzisiejsza Łotwa i Estonia - J.K. Mość rozparł się na tronie i zamyślił nad przelatującą muchą. A zdobycie Moskwy w 1612? Żółkiewski swoje, a Król Jegomość swoje. Straciliśmy historyczną możliwość podporządkowania Polsce kraju, który od tamtej pory będzie kąsał nas dotkliwie po kostkach.
Zaproszony jestem do TV na rozmowę dotyczącą uznania Jerozolimy jako stolicy państwa Izrael. Spotkanie prowadzi przyjaciel Andrzej Rafał Potocki. Czytam mu - cytuje dosłownie - jak rozumiem temat:
Rozumiem, że tematem rozmowy są reparacje wojenne ze strony Niemiec. Także wykorzystanie lub nie wykorzystanie w tym uznania przez Polskę Jerozolimy jako stolicy Izraela.
Ale w trakcie monologu, który ma konkretnie doprowadzić do zasadniczych wniosków widzę z paska na ekranie, że tematem są stosunki polsko-izraelskie. Powiem tak. Nie za bardzo mnie one obchodzą wobec tego, czym mogą być w obliczu polskich starań o reparacje wojenne ze strony Niemiec. Tylko dlatego zamierzałem zabrać głos.
Ujmując to w paru słowach. Polska uznaje Jerozolimę jako stolicę państwa izraelskiego, ale w oparciu o wstępny warunek. Izrael oficjalnie wspiera nasze roszczenia wobec państwa niemieckiego. Tylko pod tym warunkiem Polska zaczyna negocjacje. I żeby było w kolejności. Najpierw polityczne wsparcie Izraela dla Polski. Dopiero potem sprawa Jerozolimy. Nie na odwrót. Dlaczego? Bo dla politycznego kontrahenta jest to sprawa ograniczonego zaufania.
Podobny zabieg wobec Waszyngtonu. W trakcie programu zapytany jestem przez Andrzeja Potockiego, jak wiązać sprawę odszkodowań dla Żydów z problemem Jerozolimy. Zgodnie z rzeczywistością odpowiedziałem, że nie ma to związku. Ale dzisiaj nagle, ze względu na inercję Polski, okazuje się ma! Wytrawni gracze wyprzedzają ruch przeciwnika.
Premier Mateusz Morawiecki mógł o tej sprawie wstępnie napomknąć w rozmowie telefonicznej z wiceprezydentem USA. Pewnie nie przyszło mu to nawet do głowy. My mamy tu swoje sprawy, a wy swoje, chciałoby się rzec. A w ogóle dobrze jest. Z mojej perspektywy nie mogę pojąć, jak dalece polscy publicyści i politycy nie rozumieją mechanizmów działania władzy w Stanach Zjednoczonych. Nie rozumieją także inności Donalda Trumpa. On nie szuka koalicjantów. Są mu potrzebni jedynie jako zło konieczne.
Polacy są Amerykanami Europy, ale europejskość zamiast pomagać ciąży na ich umysłowości. Jesteśmy szlachetni, więc sami do nas przyjdą, jak przyjdzie stosowny czas. Przyjechał Trump i co? Nic! Zupełne nic. Może oprócz jednego Antoniego Macierewicza, który jako jedyny polski polityk - uwikłanie w sprawy armii służyło temu - miał wizję w trakcie realizowania której postąpiono z nim, jak niegdyś z hetmanem Karolem Chodkiewiczem i hetmanem Stefanem Żółkiewskim. Czy kiedyś Polacy nauczą się grać w wielkiej światowej polityce? Pytanie prawie retoryczne.
Przed laty, bodaj w 1957 roku Łódzki Klub Sportowy w hokeja na lodzie zaprosił trenerów z renomowanej Kanady. Po pewnym czasie działacze zauważyli, że trenerzy spędzają wiele czasu przy konsumowaniu napojów którymi rozkoszował się w Arłamowie, Lech Wałęsa. Zebrano się w końcu na odwagę i zapytano, czy trenerzy nie powinni spędzać więcej czasu z zawodnikami. Jeden z Kanadyjczyków odpowiedział:
Jak się chce biegać na łyżwach, to najpierw trzeba nauczyć się chodzić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/376462-najpierw-polityczne-wsparcie-izraela-dla-polski-dopiero-potem-sprawa-jerozolimy-nie-na-odwrot