„Je… PiS”, z taką zawieszką demonstrował furman, pardon, transportowiec Władysław Frasyniuk na Krakowskim Przedmieściu, zanim został wyniesiony przez policję podczas obchodów rocznicy tragicznej śmierci polskiej delegacji do Katynia sprzed niespełna ośmiu lat… Bardzo mu się to podobało, śmiał się nawet do kamer podczas tego niesienia, jaki to on „bohaterski”…
Pan Frasyniuk ma się za obywatela niezwykłego. Przekomarzał się i nie chciał nawet podać policjantowi swego nazwiska, przecież każdy w Polsce powinien go znać. Że taki był bojowy kiedyś i dzisiaj. Kiedyś, gdy była milicja, i teraz w tym kaczystowskim państwie bezprawia. W kwestii formalnej, furmanowi, pardon, transportowcowi Frasyniukowi za tę „walkę” na Krakowskim Przedmieściu, w tym naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, grozi grzywna i zasłużony odpoczynek w więziennej celi, w wymiarze do lat trzech.
W obronie męża furmana, pardon, transportowca (myli mi się, bo rzeczony posługuje się zaiste językiem furmańskim), wstawiła się żona. W sumie dobrze to o niej świadczy, wszak ślubowała mu, że go nie opuści w zdrowiu i chorobie aż do śmierci. A ze zdrowiem psychicznym u Frasyniuka-męża, zaiste, nienajlepiej. Pani Dobrzańska-Frasyniuk napisała mianowicie na Facebooku:
Policja doręczyła Władkowi wezwanie do stawienia się w piątek 12 stycznia o 14.00 w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie w celu postawienia zarzutów i przesłuchania w charakterze podejrzanego o popełnienie przestępstwa z art. 222 par.1 kk. Władek podjął decyzję o odmowie stawienia się na wezwanie władzy, która łamiąc Konstytucję RP, stawia się ponad prawem…
W tym momencie zaczynam się martwić o kondycję psychiczną obojga państwa Frasyniuków. Jak utrzymują, „policja, która powinna strzec obywateli, staje się współczesnym oddziałem ZOMO”. Młodym wyjaśnię, że ów skrót oznaczał za komunizmu Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, a jak one działały można zobaczyć na zdjęciach archiwalnych. Gdyby tak interweniowała dzisiejsza policja, wynoszony przez nią „Władek” z pewnością by się tak nie uśmiechał, nie mówiąc już o konsekwencjach odmowy wylegitymowania się, podania fałszywego nazwiska i popychania funkcjonariusza. Ale mniejsza z tym. Obywatel Frasyniuk Władysław kojarzy dzisiejszą Polskę z czasami PRL-u:
„Nie stawiłem się na prokuraturze, dlatego że uważam, że przestało istnieć w Polsce państwo prawa”, powiedział na użytek TVN24. Dostał wezwanie, ale ma je tam gdzie słońce panu majstrowi… Bo – uwaga! - jest „w sporze z państwem prawa, podobnie jak w stanie wojennym”. Więc już sam nie wiem, ono jest, to państwo prawa, z którym jest w sporze, czy go nie ma? I dalej:
„Tysiące obywateli są ciąganych po komisariatach”, twierdzi i korzysta ze swojego prawa, którego ponoć nie ma:
W tej sytuacji, kiedy wracamy do mrocznej historii, do czasów, kiedy prawo nie ma żadnego znaczenia, ktoś taki jak Władysław Frasyniuk ma prawo, żeby mówić dosadnie i trochę w imieniu szarych obywateli.
Ale tylko trochę, bo przecież ktoś taki jak on to nie jakiś szarak. Frasyniuk stanąłby nawet na czele opozycji i szarych obywateli, ale - tu znów cytat, żeby nie było, że go cenzuruję:
Dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu nie mogę stanąć”, obawia się bowiem kolejnego zarzutu „o naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego”, a poza tym jest „za stary, żeby stawać na barykady…
Moja śp. babcia by to skwitowała, a mądrą kobietą była, „co głupiemu po rozumie, skoro z niego korzystać nie umie”. Niestety, nie da się tego zbyć lekceważeniem, ani ironią, bo nie jest to kabaret. Tym bardziej, że w jednym Frasyniuk ma rację: skoro może sobie pozwalać na taki cyrk, to znaczy, że polskie państwo prawa rzeczywiście nie funkcjonuje.
Powiem krótko, w niemieckim państwie prawa za takie zachowanie jak „podejrzanego” F. Na Krakowskim Przedmieściu, za zakłócanie porządku publicznego i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji od kilku miesięcy oglądałby świat zza krat. I nie musiałby odmawiać stawienia się w prokuraturze, byłby do niej dowieziony i to nie limuzyną, ani własnym środkiem transportu…
Nie obchodzi mnie, jakie znaczki sobie przyczepia i kogo „je…” furman, pardon, transportowiec, obywatel Frasyniuk. Obchodzi mnie natomiast, czy Polska rzeczywiście jest państwem prawa. A to się okaże w całej jaskrawości właśnie na przykładzie sprawy podejrzanego Władysława Frasyniuka, lat 63, urodzonego we Wrocławiu, absolwenta Technikum Samochodowego, byłego kierowcy, od 1993 r. udziałowca firmy FF Fracht…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/376458-nie-obchodzi-mnie-kogo-je-frasyniuk-ale-na-jego-przykladzie-przekonamy-sie-czy-polska-to-kraj-prawa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.