Akurat wobec pana premiera Morawieckiego nie mam podejrzeń, że chciałby te pieniądze zatrzymać dla siebie, a to już coś! To swoista nowa jakość w naszej polityce, że nie mamy podejrzeń, że polityk chce tylko sobie napchać kieszeń
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Grzegorz Długi, poseł Kukiz‘15.
wPolityce.pl: Po zmianach w rządzie mamy w nim więcej technokratów. To lepiej? Można zaryzykować stwierdzenie, że mamy przedsionek nowej ery w polityce?
Grzegorz Długi: Z tymi technokratami byłbym ostrzony, bo chyba nie jest ich więcej. Zacznijmy od nowego ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, którego trudno nazwać technokratą.
To prawda, ale mamy ich więcej w ministerstwach związanych z finansami czy inwestycjami.
Akurat w resorcie finansów zawsze powinny być osoby, które znają się na finansach i liczę na to, że obecna nowa minister Teresa Czerwińska się na tym zna. Patrząc jednak na obecny budżet, który był przez nią przygotowywany, to nie można powiedzieć, że jest on budżetem wielkich innowacji, wielce rewolucyjnym. Jest to budżet spokojny, ale bezideowy, który zakłada dalsze zadłużanie państwa. Proszę zauważyć, że ponownie pożyczyliśmy 42 mld zł, a trzecią pozycją w budżecie na liście wydatków jest obsługa długu, która kosztuje nas więcej niż obsługa programu 500+. Gdyby nie obsługa długu, który rządzący tak chętnie zaciągają, to nie mielibyśmy programu 500+, a 1000+.
Czy da się jednak doprowadzić do budżetu, który nie będzie miał deficytu, w rok czy dwa?
Oczywiście, że nie, ale w sytuacji, kiedy w Polsce i na świecie jest bardzo dobra koniunktura, a wiele państw ma nadwyżkę budżetową, jak chociażby Czesi, którzy od trzech lat mają nadwyżkę budżetową, my się cieszymy, że obecny budżet ma deficyt zmniejszony w stosunku do poprzedniego roku. Nie chcę powiedzieć, że to źle, bo to bardzo dobrze, ale źle, że on w ogóle jest. W przeciętnym domu, jeżeli ktoś przez kilka lat wydaje więcej niż ma, to dawno jest skończony. Ratuje nas to, że możemy drukować pieniądze. Bierzmy jednak pod uwagę, że obecna dobra sytuacja na świecie, kiedyś się skończy. Bank europejski drukuje euro w takich ilościach, że chyba sami nie wiedzą ile tego w rzeczywistości jest. Podobnie postepują Stany Zjednoczone. Dolary i euro są drukowane bez żadnego umiaru, bez żadnego pokrycia. Tworzy się potężna bańka, która musi kiedyś pęknąć. Potężne fundusze inwestycyjne mające nadpłynność, szukają jak najlepszej okazji do tego, aby pieniądze z nadwyżki zainwestować. W pewnym momencie dojdzie do kryzysu, a my nie będziemy przygotowani, bo nie będziemy mieli odpowiednich zabezpieczeń, które pozwolą nam przetrwać. Sam fakt, że mamy własną walutę, w kryzysowej sytuacji nam z pewnością pomoże, ale trzeba mieć jeszcze zaplecze finansowo-techniczne, które pozwoli nam przetrwać ten trudny czas, a my nic nie odkładamy.
Zdaje się, że premier Mateusz Morawiecki doskonale sobie zdaje z tego sprawę. Pamiętaj jego liczne wypowiedzi, kiedy przekonywał, że Polacy muszą zacząć oszczędzać.
Jestem przekonany, że premier Morawiecki jako osoba, która zarządzała bankiem doskonale sobie zdaje z tego sprawę. Myślę jednak, że jako polityk o tym zapomina. Wydaje się, że premier Morawiecki ma problem doktora Jekyll’a i Mr Hyde, bo z jednej strony wie, że nie można wydawać czegoś, czego się nie ma, a z drugiej strony wie, że wymogi polityczne są takie, a nie inne. Chciałbym, aby premier Morawiecki wykazał się w tej kwestii odwagą i poszedł pod prąd. Musi przekonać ludzi, aby zaczęli oszczędzać. Churchill przekonał jednym przemówieniem Brytyjczyków, że skoro jest wojna, to wanny należy napełniać tylko do 1/3, bo należy oszczędzać zasoby. Chciałbym, aby premier Morawiecki przekonał Polaków, że należy pewne wydatki ograniczyć, choćby po to, aby poukładać naszą sytuację finansową i zacząć budować silną Polskę.
Czy jednak da się przekonać Polaków, którzy przez wiele lat musieli wiązać koniec z końcem, aby teraz, kiedy mają więcej pieniędzy, zaczęli oszczędzać?
Znowu nie mówmy, że nie mieli. Faktem jest, że mamy ogromne obszary biedy w Polsce, ogromne obszary zapóźnienia, ale mimo wszystko sytuacja jest lepsza niż dziesięć czy piętnaście lat temu. Jeżeli jednak chcemy, aby sytuacja była jeszcze lepsza, musimy wykazać się większą odwagą. Premier Morawiecki we wczorajszej wypowiedzi medialnej powiedział, że stan budżetu jest dobry i w tej chwili jesteśmy wstanie podzielić się tymi pieniędzmi z obywatelami. Boże święty! Przecież to nie są jego pieniądze, tylko obywateli. Wystarczy, aby rząd zostawił te pieniądze obywatelom, a oni je w słuszny sposób zagospodarują.
Można powiedzieć, że dobrze, że rząd chce się tymi pieniędzmi dzielić.
Akurat wobec pana premiera Morawieckiego nie mam podejrzeń, że chciałby te pieniądze zatrzymać dla siebie, a to już coś! To swoista nowa jakość w naszej polityce, że nie mamy podejrzeń, że polityk chce tylko sobie napchać kieszeń.
Zmieńmy temat. Kierownictwo PiS przekonuje, że zmiany w rządzie podyktowane były koniecznością położenia inaczej akcentów, chociażby w polityce zagranicznej. Czego by Pan oczekiwał po tej „zmianie akcentów”?
Zacznijmy od nowego ministra spraw zagranicznych. Pan minister Jacek Czaputowicz jest bardzo doświadczonym w polityce zagranicznej.
Chociaż mówią, że teoretyk.
To nie do końca prawda. Kiedy rozpoczynałem pracę w MSZ, to minister Czaputowicz zaczynał szefować Departamentowi Konsularnemu, a to jest departament, gdzie człowiek uczy się twardego rzemiosła dyplomatycznego, Myślę, że doświadczenie, to pan Czaputowicz akurat ma. Pytanie brzmi, czy będzie miał możliwość realizowania swojej polityki. Musimy najpierw uregulować, kto kreuje politykę zagraniczną, bo do niedawna problemem było to, że mieliśmy kilka ośrodków, które próbowały to robić naraz. Czy ma to robić Pałac Prezydencki, premier, czy MSZ? To musi być uregulowane.
Co powinno być priorytetem rządu, jeżeli chodzi o politykę zagraniczną?
Bezwątpienia przed nami ogromne wyzwania i trzeba powiedzieć, że bez względu na to, czy jest to zasłużone, czy nie, to trwa obecnie sezon polowania na Polskę. Trzeba to odwrócić. Jednym z elementów odwrócenia tego, jest ofensywa dyplomatyczna, którą musimy podjąć. Priorytetem musi być zatrzymanie procedury związanej z art. 7, a to moim zdaniem jest możliwe. Wierzę, że jest możliwość, aby uzyskać poparcie sześciu państw, które opowiedzą się za Polską, co będzie najlepszym rozwiązaniem zarówno dla biurokratów w Brukseli i dla nas samych. Myślę, że znajdziemy sporo zrozumienia wśród państw Europy Środkowo-Wschodniej i byłoby dobrze, abyśmy chociaż jednego dużego gracza z Europy Zachodniej przeciągnęli na swoją stronę. Tutaj potencjalnego sojusznika widziałbym w Wielkiej Brytanii, która wciąż jest w Unii Europejskiej i jej głos się liczy. Pracujmy nad tym ciężko, ale nie w świetle fleszy, tylko tak, jak powinno się robić dyplomację, czyli spokojnie. Nie może to być też podporządkowane bieżącej polityce wewnętrznej. Jeżeli uda się to zrozumieć naszemu rządowi, to wtedy widzę wielką szansę na sukces.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/376373-nasz-wywiad-grzegorz-dlugi-przed-nami-wielkie-wyzwania-trwa-sezon-polowania-na-polske-musimy-to-powstrzymac