Muszę powiedzieć, że analizowałam poszczególne głosowania, których było wiele w ciągu ostatnich lata i przyznam, że posłowie coraz lepiej rozumieją, że głosowanie za skierowaniem projektu do prac w komisji, nie oznacza, że zgadzają się z zapisami, które znajdują się w danym projekcie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu, poseł Platformy Obywatelskiej.
wPolityce.pl: Zaskoczyła Państwa skala krytyki jaka na Was spadła po tym, jak w Sejmie przepadł projekt liberalizujący prawo do aborcji autorstwa komitetu Barbary Nowackiej?
Małgorzata Kidawa-Błońska: Sprawa aborcji zawsze wzbudza wielkie emocje i wszyscy czują, że PiS może rzeczywiście wprowadzić to, czego nie udało im się wprowadzić rok temu, czyli zaostrzyć prawo dot. dostępu do aborcji. W społeczeństwie rośnie obawa, że obecny kompromis aborcyjny może zostać naruszony. Musimy mieć świadomość, że w tym Sejmie, przy tym układzie sił, żaden, nawet najlepszy przepis czy poprawka, nie ma szans na przegłosowanie. Rozumiem, że ludzie mają w nas nadzieję, że obronimy obecny kompromis, ale mamy pamiętajmy, że Prawo i Sprawiedliwość ma większość i może przegłosować wszystko. Gdyby PiS dotrzymało swojej umowy i skierowało oba projekty do prac w komisji, można byłoby nad nimi dyskutować.
Wasi wyborcy mają jednak pretensje do Was, bo to posłowie Platformy Obywatelskiej i .Nowoczesnej przyłożyli się do tego, że projektu Ratujmy Kobiety nie ma dzisiaj w Sejmie.
Pretensje są do nas, bo ludzie widzą w nas nadzieję i wiedzą, że tak naprawdę my rozumiemy te racje, i my chcemy, aby do zmian w kompromisie nie doszło.
Z jednej strony przekonujecie, że projekt komitetu Barbary Nowackiej powinien trafić do prac w komisji, ale z drugiej strony Borys Budka przekonuje, że Platforma Obywatelska jest za tym, aby obecny kompromis dot. prawa do aborcji pozostał nienaruszony. Czy stanowisko PO w tej kwestii się nie rozjeżdża?
W projekcie komitetu Barbary Nowackiej są jednak ważne rzeczy, bo aby aborcji było jak najmniej, to potrzebna jest edukacja seksualna. Potrzebna jest dostępność do antykoncepcji, potrzebne jest wsparcie kobiet, czyli rzeczy, których w naszym prawodawstwie nie ma, a nasze państwo tego kobietom nie ofiaruje. To jest bardzo ważne, aby o tym mówić i w tym wspierać kobiety.
Czy to jednak posłowie, którzy wyciągnęli karty i nie wzięli udziału w głosowani powinni być ukarania, a nie trójka posłów, która zagłosowała zgodnie z własnym sumieniem?
Te kary nie były za poglądy. Nikt w Platformie Obywatelskiej nie żądałby od posłów głosowania wbrew swojemu sumieniu, gdyby doszło do głosowania za poszczególnymi przepisami ustaw.
Czyli chodziło o symboliczne skierowanie projektu do prac w komisji?
Tak, chodziło tylko o to, to było głosowanie techniczne. Gdyby doszło do głosowania nad zapisami ustawy, to nie byłoby dyscypliny partyjnej, bo w kwestii światopoglądowej każdy w Platformie Obywatelskiej głosuje zgodnie z sumieniem.
Czemu więc grupa kilkunastu Waszych posłów wyjęła karty i nie wzięła udziału w głosowaniu?
Będziemy na ten temat z nimi rozmawiać. Może trzeba, aby ludzie zrozumieli czym jest głosowanie techniczne, a czym głosowanie nad całą ustawą.
Pierwsi muszą to chyba zrozumieć posłowie…
Muszę powiedzieć, że analizowałam poszczególne głosowania, których było wiele w ciągu ostatnich lata i przyznam, że posłowie coraz lepiej rozumieją, że głosowanie za skierowaniem projektu do prac w komisji, nie oznacza, że zgadzają się z zapisami, które znajdują się w danym projekcie.
Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/376365-nasz-wywiad-kidawa-blonska-o-wyrzuceniu-z-po-trojki-poslow-te-kary-nie-byly-za-poglady-nikt-w-po-nie-zadalby-glosowania-wbrew-swojemu-sumieniu