Premier Bułgarii Bojko Borisow wyraził w czwartek nadzieję, że procedura z art. 7 przeciwko Polsce nie zajdzie tak daleko, by musiało się odbyć głosowanie unijnych przywódców. Władze Bułgarii nie zadeklarowały, jak zamierzają głosować.
Jeśli będziemy musieli głosować, czekają nas bezsenne noce. Mam bardzo dużą nadzieję, że Polska sprawi, że nie będziemy musieli mierzyć się z tym wyzwaniem
— oświadczył Borisow podczas spotkania z brukselskimi korespondentami, w tym PAP, w Sofii.
Bułgaria sprawuje w tym półroczu rotacyjne przewodnictwo w Radzie UE.
Stanowisko Borisowa wskazuje, że bułgarska prezydencja będzie oczekiwała ruchów ze strony władz w Warszawie odnoszących się do zarzutów Komisji Europejskiej w sprawie praworządności. Wcześniej minister ds. europejskich Bułgarii Liliana Pawłowa zapowiedziała, że pierwsza dyskusja w ramach procedury z art. 7 przeciw Polsce odbędzie się w lutym.
Premier Mateusz Morawiecki, który we wtorek spotkał się z szefem KE Jean-Claude’em Junckerem, podkreślał, że Polska chce wyjaśnić swoje stanowisko w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości. Warszawa nie ma jednak zamiaru wprowadzać zmian w ustawach o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz o Sądzie Najwyższym, czego domaga się Bruksela.
Borisow chce, by spór został rozwiązany.
Gdy rozmawiałem z polskim premierem, zostałem zapewniony, że Polska zrobi wszystko co w jej mocy, aby sprawa art 7. nie trafiła na posiedzenie Rady. To byłby bardzo niebezpieczny precedens. Powinniśmy znaleźć rozwiązanie, zanim do tego dojdzie
— zaznaczył.
Bułgarski premier pozytywnie wypowiadał się o Polsce. Jak podkreślał, od lat jest przyjacielem przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska i chce też przyjaźni z Polską. Zastrzegł jednak, że jego kraj musi być neutralny i bezstronny.
Polska jest wielka. Bułgarzy i Polacy mają do siebie wielki szacunek. Kochają się, żyją wspólnie, dzielą wspólną przeszłość
— zaznaczył.
Borisow nie odpowiedział na pytanie, czy gdyby doszło do głosowania, jego kraj opowiedziałby się po stronie KE czy Polski.
Nie mogę powiedzieć, że nasi polscy przyjaciele nie przestrzegają praworządności. To bardzo trudne do ustalenia. Zawsze jak chce się kogoś urazić, sięga się po praworządność. Mam nadzieję, że Polacy, nasi polscy koledzy, nie zmuszą nas do tego, by art. 7 znalazł się na agendzie
— powiedział.
To sprawująca prezydencję w Radzie UE Bułgaria będzie decydowała o tym, jak zostanie poprowadzona procedura z art. 7. Po wstępnej dyskusji przewidzianej na luty Polska zostanie poproszona o przedstawienie swojego oświadczenia; na razie nie wiadomo, kiedy to się stanie.
Następnie unijni ministrowie mogą wystosować zalecenia dla Polski. Dopiero w kolejnym kroku Rada, większością czterech piątych po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia wartości unijnych opisanych w art. 2 traktatu.
Gdy to się stanie, sprawa będzie mogła trafić na posiedzenie Rady Europejskiej, czyli do szefów państw i rządów. Na tym poziomie decyzja o poważnym i stałym naruszaniu wartości wymaga jednomyślności. Jej podjęcie otwierałoby drogę do sankcji.
Minister ds. europejskich Konrad Szymański zapewnił w czwartek, że Polska ma dobrą wolę i chciałaby sprawić, by napięcia polityczne - takie jak uruchomienie wobec Polski art. 7 unijnego traktatu - więcej już nie powstawały.
ems/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/376015-wazne-slowa-premiera-bulgarii-borisow-licze-ze-nie-bedziemy-glosowali-nad-wdrozeniem-procedury-przeciwko-polsce