Potrzebna jest ofensywa dyplomatyczna. W PE trzeba zaadresować polskie argumenty do głównych frakcji, by zmniejszyć szansę na większość kwalifikowaną. Trzeba rozmawiać z państwami członkowskimi i tłumaczyć jak bezpodstawna jest procedura, którą uruchomiła KE po to, żeby więcej niż 6 krajów było przeciw niej albo się wstrzymało
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
wPolityce.pl: Mamy szansę na nowe otwarcie w naszych relacjach z Komisją Europejską? Czy rozmowy premiera Morawieckiego z Junckerem coś zmieniają w kwestii uruchomionej wobec Polski procedury art.7?
Jacek Saryusz-Wolski: Komisja Europejska podjęła decyzję i ona jest faktem, że skierowała sprawę w oparciu o art. 7.1 do Rady Europejskiej. Decyzja Rady w tym trybie musi zapaść w drodze większości kwalifikowanej, czyli 22 państw za zgodą 2/3 Parlamentu Europejskiego. Czyli piłka jest w tej chwili po stronie Rady. Rozmowa i porozumienie z KE jest dobrym kontekstem dla działań wobec głównych adresatów tej procedury, czyli właśnie RE i PE. Żeby procedura dalej postąpiła w RE musi być większość kwalifikowana według art. 7.1, a także większość kwalifikowana w Parlamencie (2/3, czyli 500, tymczasem w poprzednim głosowaniu nad rezolucją w sprawie Polski było tylko 438). To są dwa w tej chwili docelowe gremia.
Na relacjach Polski z Brukselą cieniem położyły się oskarżenia Fransa Timmermansa. Tę sytuację można odwrócić?
Dialog z Komisją i fakt, że dotyczył nie tylko kwestii praworządności i fałszywych zarzutów komisji, stwarza dobrą podstawę dla lepszej atmosfery. Pozbawia ją złej konotacji emocjonalnej, której autorem był pan komisarz Timmermans. To jednak początek batalii, która jak wspomniałem rozegra się na dwóch innych frontach. KE przeliczyła się myśląc, że strona polska ugnie się i wycofa z reformy wymiaru sprawiedliwości. Zabrnęła już tak daleko, że w zasadzie mogła albo z tego się wycofać, ponosząc koszt wizerunkowy, albo przerzucić piłkę na cudze boisko, co też uczyniła. W tej chwili głównym celem naszych działań powinna być RE, ale również PE.
To oznacza, że rząd polski musi teraz podjąć znaczny wysiłek, żeby doprowadzić do pozytywnego dla nas rozwiązania tej sytuacji?
Tak, to znaczy potrzebna jest ofensywa dyplomatyczna. W PE trzeba zaadresować polskie argumenty do głównych frakcji, by zmniejszyć szansę na większość kwalifikowaną. Trzeba rozmawiać z państwami członkowskimi i tłumaczyć jak bezpodstawna jest procedura, którą uruchomiła KE po to, żeby więcej niż 6 krajów było przeciw niej albo się wstrzymało. Bo prawdopodobnie prezydencja bułgarska podejmie ten wniosek, a w polskim interesie leży to, żeby skończyć to grillowanie Polski. Skoro już doszło do uruchomienia tego artykułu, to lepsze jest dotarcie do finału, który musi się zakończyć porażką tego wniosku w procedurze art. 7.1, ewentualnie art. 7.2, niż bez końca mieć do czynienia z grillowaniem Polski.
Rozmawiał Piotr Czartoryski -Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375882-trzy-pytania-do-jacka-saryusz-wolskiego-ke-przeliczyla-sie-myslac-ze-strona-polska-ugnie-sie-i-wycofa-z-reformy-wymiaru-sprawiedliwosci