Do czego była potrzebna wujowi Andrzeja Waltza kamienica przy Noakowskiego 16? Jak sprytnie upleciono intrygę, by przejąć kilka atrakcyjnych nieruchomości w centrum Warszawy? Te nowe wątki są w aktach, które odnalazły się pod koniec 2017 r. Im więcej się dowiadujemy o historii tego budynku, tym bardziej się dziwimy, jak rodzina prezydent Warszawy może się upierać, że o niczym nie wiedziała, i wciąż się cieszyć z bezprawnie otrzymanej fortuny
— czytamy w artykule Marka Pyzy i Marcina Wikło w najnowszym numerze „Sieci”.
Publicyści ukazują, jak sprawa Noakowskiego 16 była skrzętnie tuszowana i w jakich warunkach Komisja Weryfikacyjna musi pracować aby rozwiązać sprawę:
Serial wokół Noakowskiego 16 wydaje się zbliżać do końca. Komisja weryfikacyjna w grudniu 2017 r. zdecydowała, że beneficjenci reprywatyzacji tej kamienicy mają zwrócić miastu pieniądze, które otrzymali z jej sprzedaży. Oznacza to, że rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz (mąż, córka, szwagier i szwagierka) muszą oddać ponad 5 mln zł. Od wielu lat nie było wątpliwości, że reprywatyzacja tego budynku, mówiąc klasykiem, to lipa. Potrzebne były jednak dokumenty, a te… rozpłynęły się w archiwach. Dokładniej rzecz ujmując – zostały celowo wyczyszczone w Ministerstwie Sprawiedliwości (zaginął m.in. kluczowy wyrok sądu skazujący Leona Kalinowskiego, szefa grupy oszustów kradnących kamienice). Poinformował o tym przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki, powołując się na opinię biegłych z Archiwum Akt Nowych. „Pierwotnie teczka zawierała więcej niż obecnie […]. Mamy takie miejsca w tej teczce, gdzie jest informacja o załączonym dokumencie ważnym dla sprawy, a tego dokumentu nie ma […]. Ktoś zabrał kluczowe dokumenty z tej teczki, ktoś chciał ukryć dokumenty dotyczące Noakowskiego 16. Kto to mógł zrobić, ja dzisiaj nie wiem. Możecie państwo sami zadawać sobie pytanie, kto miał motyw, żeby usunąć kluczowe dokumenty z punktu widzenia tej sprawy” – mówił Jaki na konferencji prasowej 20 grudnia 2017 r., zapowiadając do- niesienie do prokuratury. Znalazły się jednak inne dokumenty. To założona w 1946 r. teczka akt dyscyplinarnych Jana Wierzbickiego, wówczas p.o. prezesa Sądu Okręgowego w Mławie. Został on zawieszony z powodu oskarżenia (ostatecznie został skazany) m.in. za sfałszowanie aktów notarialnych, które posłużyły do kradzieży kilku kamienic, również przy Noakowskiego 16. W tej obszernej teczce znajdujemy wiele dokumentów i zeznań świadków, na podstawie których można odtworzyć proceder nielegalnego przejęcia nieruchomości w centrum Warszawy przez wuja Andrzeja Waltza.
Marek Pyza i Marcin Wikło próbują znaleźć odpowiedź na pytanie po co właściwie była potrzebna kamienica wujowi Andrzeja Waltza.
Pomijając wątpliwości, skąd wuj Waltzów miał trudno wyobrażalną jak na owe czasy kwotę, warto wyjaśnić, po co była mu potrzebna ta kamienica. „Kupił” ją nie tylko z samej chęci posiadania, chodziło o inny, większy biznes. Wytłumaczenie znajdujemy w dokumentach ochrony skarbowej, zeznaniach samego Romana Kępskiego, a także pracownika jego prywatnego przedsiębiorstwa budowlanego Ryszarda Lamprychta. „[…] w połowie 1945 r. w związku z przyjęciem przez tę firmę robót dla Ministerstwa Komunikacji zaistniała potrzeba uzyskania kaucji na nieruchomości” – zaprotokołowano. W odbudowującej się po wojnie Polsce to musiał być złoty interes. Dla niego warto było zaryzykować.
Więcej o kamienicy przy ul. Noakowskiego 16 w nowym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 8 stycznia, także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375861-pyza-i-wiklo-w-sieci-o-historii-przekretu-waltzow-po-co-wlasciwie-wujowi-andrzeja-waltza-byla-potrzebna-kamienica-przy-noakowskiego-16