Nie przypadkiem – jak sądzę – premier Morawiecki połączył w jednym dniu dwa wydarzenia: rekonstrukcję rządu oraz rozmowy z Jean Claude Junckerem w Brukseli. To miał być wyraźny sygnał w stosunku do Unii Europejskiej, że Polska jest otwarta na negocjacje.
Pytanie jednak, czy Unia Europejska chce negocjować? Jak dotąd, wiele wskazywało na to, że nie. Wymiana premiera na bardziej podobno „strawnego” dla Unii Morawieckiego nie doprowadziła przecież do wstrzymania procedury artykułu 7. Z drugiej jednak strony Jean Claude Juncker oświadczył niespodziewanie, że nie należy łączyć kwestii relokacji imigrantów – a więc jednego z dwóch głównych, obok reformy sprawiedliwości, pól konfliktu z Polską – z ograniczaniem subwencji budżetowych. Być może więc jest jakieś pole do rozmów.
Oczywiście do kompromisu potrzebna jest – oprócz woli obydwu stron – także jasna hierarchia celów, czyli ustalenie, gdzie jesteśmy w stanie ustąpić, a gdzie nie. Problem w tym, że w tych dwóch najbardziej spornych kwestiach, czyli w przypadku reformy wymiaru sprawiedliwości oraz odmowy relokacji imigrantów, Polska ustąpić raczej nie może. Oznaczałoby to bowiem przekreślenie głównych punktów polityki realizowanej przez obecny rząd i wspieranej przez dużą – a w przypadku odmowy relokacji imigrantów – przytłaczającą wręcz część obywateli. W tych sprawach czarno widzę możliwości zawarcia kompomisu. Chyba, że Polska jest w stanie udzielić Unii jakichś innych koncesji, np. rynkowych lub politycznych. Może tu chodzić o duże zakupy uzbrojenia w europejskich fabrykach, przywileje inwestycyjne lub też o wspieranie polityki państw rdzenia Unii w innych niż imigracja obszarach. Inaczej mówiąc idzie o zawarcie dealu, w którym Polska w zamian za nieco swobody zapłaci Unii tam, gdzie polityczne koszty są dla nas niższe. Bo że trzeba będzie je ponieść, nie ulega raczej wątpliwości. Niewykluczone więc, że wymiana ministrów obrony narodowej i spraw zagranicznych jest właśnie elementem realizacji takiej strategii.
Czy ta strategia może się powieść? Napastliwa reakcja Donalda Tuska wskazuje, że chyba tak. Jeżeli obecny rząd z Unią zdoła się porozumieć, przynajmniej na poziomie niezbędnego minimum, wówczas oznaczać to będzie, że strategia niszczenia wizerunku Polski poniosła klęskę. A tego zarówno Tusk, jak i jego admiratorzy w kraju chcą uniknąć za wszelką cenę. Bo perspektywa obalenia pisowskiego rządu za pomocą Unii bardzo się oddali.
Czy rzeczywiście tak się stanie, okaże się w ciągu najbliższego roku. Pewne jest jednak, że premier Morawiecki wziął na siebie bardzo trudne zadanie. Albo wygra wszystko, albo przegra z kretesem. Życzmy mu wygranej i nie przeszkadzajmy w osiągnięciu tego celu. W tym sporze chodzi przecież o coś więcej niż o rząd i bieżącą politykę.
-
Nie zapomnij kupić nowego numeru największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 8 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375841-czy-wczorajsza-rekonstrukcja-rzadu-pomoze-polsce-w-jej-sporze-z-unia-europejska