Sprawa najbliższych wyborów, kolejnej kadencji jest przesądzona
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Antoni Mężydło, poseł Platformy Obywatelskiej.
wPolityce.pl: Po rekonstrukcji rządu Mateusza Morawieckiego politykom opozycji będzie trudniej o skuteczną walkę?
Antoni Mężydło: Pewnie tak. Te zmiany są przeprowadzone po to, by opozycji było trudniej, bo widać wyraźnie, że zbliża się maraton wyborczy i mamy stałą taktykę PiS: ocieplanie wizerunku, schowanie niektórych osób, wycofanie się Jarosława Kaczyńskiego… Widać wyraźnie, że pełni dziś mniejszą rolę niż Mateusz Morawiecki.
Wydaje się, że to nie tylko troska o wizerunek, ale realna zmiana choćby w rozłożeniu akcentów i priorytetów.
Tak, i ta zmiana jest widoczna, chociaż te akcenty gospodarcze nie są w pełni akceptowane przez liberałów. ALe trudno o tym dziś dyskutować, bo efekty negatywne będą widoczne za 20-30 lat, jeśli dalej premier Morawiecki będzie realizował etatystyczny program dla gospodarki. Ale te zmiany w krótkiej perspektywie są nie do zaatakowania.
Jeśli opozycja chce myśleć o wygraniu wyborów, to musi trzymać się swojej ideologii - tej bardziej liberalnej, ale nie myśląc o wygraniu najbliższych wyborów.
Dobrze Pana rozumiem: stawia Pan kreskę na wybory parlamentarne w 2019 roku, mówi Pan o tym, że nie ma co myśleć o możliwości odsunięcia PiS od władzy już wtedy?
Tak mi się wydaje. Sprawa najbliższych wyborów, kolejnej kadencji jest przesądzona, bo to jest zrobione sprawnie…
Zatem najbliższe zadania dla Platformy to wyłącznie gra wewnętrzna w opozycji, obronienie pozycji nr 1, kreślenie planów na rok 2023?
Będzie trudno. Zobaczymy, jak wypadną wybory samorządowe - one są niby dla nas najłatwiejsze, ale to będzie dla nas test…
I jaki wynik zadowoli Platformę? Obrona kilku sejmików wojewódzkich? Dziś rządzicie w piętnastu na szesnaście.
Jakaś nadzieja jest, bo nawet jeśli przegramy te wybory, to mamy większą zdolność koalicyjną, PiS musi wygrać bezwzględną większością w sejmikach, by rządzić…
Ale entuzjazmu nie widać. Tak sobie myślę, wracając do rekonstrukcji, że przecież Emilewicz, Kwieciński czy Czaputowicz spokojnie mogliby być w rządzie Platformy. Trudno ich będzie atakować.
Tak, ale to już mieliśmy w pierwszym rządzie PiS: była Gęsicka, Gilowska, Meller…
Przepraszam, Panie pośle, ale Was dzisiaj nie ma.
Trochę tak jest. Na pewno to, co się stało jest postawieniem opozycji w trudniejszej sytuacji. A po stronie opozycji nie widać dobrych odpowiedzi - plan Petru nie jest dobrą reakcją na to, co się dzieje…
Plan Petru to groteska, ale on mówi o potrzebie zjednoczenia opozycji.
Zjednoczona opozycja w stylu konwentu św. Katarzyny nic nam nie da. Musi być dominująca partia, to tylko sprawdza się w polskiej polityce. Proszę zwrócić uwagę na to, co zaproponował Jarosław Kaczyński w roku 2015 - duża partia, która tworzy koalicję z mniejszymi.
Myślę, że to musi być Platforma, a nie Petru czy Nowoczesna.
A reszta w kategoriach satelity? Jak Solidarna Polska czy Porozumienie wobec PiS?
Nie nazwałbym tego satelitami, ale tworzenie jeszcze jednego bytu, jakiejś czapy, którą zaproponował Petru to żadna propozycja.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375794-nasz-wywiad-antoni-mezydlo-po-nie-ma-co-myslec-o-wygraniu-wyborow-w-2019-r-sprawa-kolejnej-kadencji-pis-jest-przesadzona