Tak dobrej passy jak przez ostatnie lata prawica nie miała nigdy po 1989 roku. Nasz prezydent, nasz rząd, nasz parlament. Nic, tylko reformować państwo i wydobywać kraj spod niewidzialnej okupacji, którą zafundowano nam w ramach ustaleń okrągłostołowych. Na początku wydawało się, że pomimo skomasowanej akcji pod hasłem „ulica i zagranica” nic nie powstrzyma dobrej zmiany. Przez dwa lata rządów osiągnięto niebywały sukces. I gospodarczy, i społeczny, i sondażowy. Nawet reformę sądownictwa, podczas której przeprowadzania pojawiły się poważne rozdźwięki pomiędzy panem prezydentem i rządem Beaty Szydło udało się wprowadzić w życie.
W pewnym momencie nad całokształtem zawisło hasło: rekonstrukcja rządu. Zrozumiałe. Jest dobrze, ale może być lepiej. Wymienimy paru ministrów w resortach gdzie nie wszystko idzie jak po maśle (teraz chyba to określenie nie jest zbyt fortunne) i działamy dalej dla chwały Polski. Dzisiaj już wiemy, że to nie była żadna rekonstrukcja tylko przewrót pałacowy pod auspicjami pana prezydenta. Jak widać sami rekonstruktorzy mieli poważne obawy co do swego dzieła, bo miesiącami odwlekali konkretne decyzje, dając możliwość mediom nieprzychylnym PiS na wredne dywagacje i deprecjonowanie praktycznie całego dorobku dobrej zmiany.
Postanowiono dozować terapię szokową. Najpierw ku zdumieniu wszystkich zdymisjonowano lubianą i cenioną premier Beatę Szydło. Ona sama przyczyniła się do rozładowania sytuacji pozostając w rządzie. Dalsze „ścinanie głów” zostawiono na poświąteczny deser. Największe emocje wzbudzała pozycja ministra obrony Antoniego Macierewicza. Konflikt prezydent – minister obrony wymknął się z ciszy gabinetów i iskrzył w jupiterach studiów telewizyjnych. Towarzyszyła mu rytualna nagonka na Antoniego Macierewicza, która jest stosowana przez salon od początków III RP. Przewiny Antoniego Macierewicza wobec Michnikowszczyzny są powszechnie znane: ujawnienie listy ubeckich konfidentów, rozwiązanie WSI, uporczywe wyjaśnianie okoliczności tragedii smoleńskiej.
Czy był dobrym ministrem obrony? Z pewnością tak. Stworzył Obronę Terytorialną, wstrzymał realizację przetargu na Caracale, za jego kadencji odbył się w Warszawie szczyt NATO, przybyły do nas wojska amerykańskie. Już za to samo należą mu się słowa uznania. Przede wszystkim jednak potrafił budować w powszechnej opinii szacunek do sił zbrojnych. Nawet już po dymisji przekazanie ministerstwa jego następcy miało niezwykle podniosły charakter.
Dla sporej grupy ludzi wspierających PiS ostatnie zmiany w rządzie wydają się na tyle enigmatyczne i mało uzasadnione, że wywołują normalny niepokój czy cały czas mają do czynienia z tą sama siłą, którą wspierali w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Zakończona mocnym akcentem rekonstrukcja rządu wywołuje słynne mieszane uczucia.
Mówi się, że to mamy rząd Mateusza Morawieckiego, ale wygląda na to, że mamy rząd prezydenta Andrzeja Dudy. Zwycięstwo pana prezydenta w starciu z Antonim Macierewiczem jest jednak pozorne. Jeśli tak spokojny człowiek jak Paweł Piekarczyk deklaruje, że odeśle panu prezydentowi Krzyż Kawalerski Polonia Restituta, który otrzymał za upamiętnianie w swoich pieśniach Żołnierzy Wyklętych, to znaczy, że się wydarzyło coś poważnego. Coś, co będzie miało trudne do ocenienia ad hoc reperkusje.
W znamienitej większości elektorat PiS stanowią ludzie przywiązani do idei wolnej Polski. Ludzie, którzy zaufali Jarosławowi Kaczyńskiemu jako przywódcy siły gotowej do ostatecznego rozprawienia się z podstępną III RP rujnującą od lat państwo. Dla nich nawet najlepszy technokratyczny gabinet stworzony z tzw. fachowców może być zupełnie niereprezentatywny. W biało-czerwonej drużynie wolą ludzi wartości. Jarosława Kaczyńskiego nie było dzisiaj w pałacu prezydenckim podczas powołania nowego rządu. Trudno jednak przypuszczać, by zmiany na tak wysokim szczeblu nie miały jego akceptacji.
Najgorsze jest to, że wiarę w dobrą zmianę, zastępują zyskujące na popularności teorie spiskowe, a one nie służą w żadnej mierze budowaniu zaufania do urzędujących polityków.
Smuci, że to co nie udało się opozycji, czyli podzielenie wyborców prawicy, może udać się decydentom PiS serwującym nam karkołomne i niezrozumiałe dryfy tego okrętu, o którym mówił premier Mateusz Morawiecki.
Byle byśmy tylko nie skończyli na mieliźnie jak to nie raz się naszej pawicy zdarzało.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375750-gleboka-rekonstrukcja-rzadu-wprawia-w-niemniej-gleboka-konsternacje-czesc-elektoratu-pis