Obejrzeliśmy dziś ostatni odcinek telenoweli garniturowej pt. „Rekonstrukcja”. Wiadomo już kto odszedł, kto doszedł, a kto został przesunięty. Do kolejnej rekonstrukcji żadne rekonstrukcje nie są planowane, a najbliższa nie powinna wydarzyć się nie wcześniej niż po wyborach samorządowych. No chyba, że coś się wydarzy.
Ledwie opozycja zdążyła się otrząsnąć z szoku, jakim była nominacja na premiera Mateusza Morawieckiego zamiast oczekiwanego przez „totalsów” Jarosława Kaczyńskiego, już Prawo i Sprawiedliwość zafundowało swoim przeciwnikom nokaut, usuwając z rządu najbardziej krytykowanych przez nich ministrów. Nie da się ukryć, że znokautowana opozycja leży na deskach. Widać to było choćby po minie Grzegorza Schetyna, który posłużył się cytatem ze Stefana Kisielewskiego i wycedził przez zęby:
Od samego mieszania herbata nie staje się słodsza.
Jednak jeżeliby jedynym celem rządu miało być wpędzanie w konsternację opozycji, należałoby od razu premierem zrobić Grzegorza Schetynę, a wicepremierem Ryszarda Petru. Wtedy rzeczywiście opozycja nie mogłaby rządu krytykować. Chyba jednak nie o to idzie.
Oby więc partia rządząca nie zapomniała przy okazji zmian o najwierniejszych wyborcach. Bo ci, przynajmniej na razie, w sporej części ( co widać, słychać i czuć w licznych komentarzach) nie wydają się być zachwyceni usunięciem z rządu szefa MON Antoniego Macierewicza. Jak zauważył dziś w studiu wPolsce.pl były polityk Prawa i Sprawiedliwość, Adam Hofman, Antoni Macierewicz w rządzie, to Antoni Macierewicz bardzo zajęty. Antoni Macierewicz poza rządem, to sprawny polityk,
który szuka sobie zajęcia i znajdzie budując, poszerzając swoje ugrupowanie polityczne. A jeśli chodzi o osobiste zasoby polityczne związane z imieniem i nazwiskiem oraz osiągnięciami, to Antoni Macierewicz jest jednym z niewielu z liderów politycznych, którzy to w obozie dobrej zmiany mają. W związku z tym jest potencjalnie groźny. (…) Widzieliśmy już w latach 2005-2007 konflikt z Markiem Jurkiem i co z tego wynikło. Tamten konflikt nie był potencjalnie tak groźny, jak ten z Antonim Macierewiczem, a skończył się de facto utratą władzy
-przypomniał Hofman.
Cała rozmowa z Adamem Hofmanem dostępna tutaj
Adama Hofmana można lubić lub nie, ale pewne jest to, że kiedyś pracował w samym jądrze PiS, więc rozumie tę partie, jej polityków i mechanizmy. Oby jego słowa pozostały jedynie złą wróżbą i nie obróciły się w fakty.
Na pewno też od tej chwili prezydent Duda nie będzie mógł powiedzieć: „to nie ja, to on”, zasłaniając się konfliktem z szefem MON. Być może skończą się przepychanki związane ze zwierzchnictwem nad armią. Pytanie czy Pan Prezydent będzie umiał tę sytuację wykorzystać.
Pewne jest to, że sieci na tak zwanych niezdecydowanych wyborców centrum zostały sprytnie zarzucone. Patrząc na wynik najnowszego sondażu Ibris dla „Rzeczpospolitej”, w którym wzrosły notowania wyłącznie partii rządzącej, można stwierdzić, że pułapka zadziałała. Byle Prawo i Sprawiedliwość nie straciło z oczu celu nadrzędnego, czyli planu naprawy Polski i zapewnienia w niej godnego i bezpiecznego życia swoim obywatelom. Ale sądząc po słowach premiera Morawieckiego i prezydenta Dudy, na utratę z zasięgu wzroku celu na razie się nie zanosi.
Trzeba przyznać, że partia rządząca wchodzi w 2018 roku z przytupem. Byle nie zabrakło paliwa do końca kadencji. No, a jakby zaczęło brakować, to władza zawsze może liczyć na opozycję. Że pojawi się taki na przykład Ryszard Petru, z jakimś „planem” i wtedy wzrost w sondażach murowany.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375737-znokautowana-opozycja-lezy-na-deskach-byle-tylko-triumfujaca-partia-rzadzaca-nie-zapomniala-przy-okazji-o-najwierniejszych-wyborcach