Odejście z rządu Antoniego Macierewicza jest wielkim sukcesem prezydenta Dudy.
Również dlatego, że zaangażował się on w tę sprawę tak mocno, że do tego stopnia nie ukrywał siły istniejącego między nimi antagonizmu, iż pozostanie dotychczasowego szefa MON na stanowisku musiałoby być rozumiane jako klęska prezydenta. Jako dowód, że został rozegrany. Przypomnijmy, że zgodnie z docierającymi z szeregu źródeł przeciekami, m.in. dla osiągnięcia tego celu Duda miał nieco złagodzić swoje pierwotne oczekiwania co do finalnego kształtu ustaw o sądownictwie. Te interpretacje były na tyle uporczywe, że niezależnie od stopnia ich prawdziwości tworzyły pewien aspekt politycznej rzeczywistości. Gdyby więc Macierewicz został, to wrażenie iż prezydent coś oddał, nic w zamian nie zyskując, byłoby powszechne. I samo w sobie wpływałoby na jego polityczną pozycję.
Ale prezydentowi wypada pogratulować również z przyczyn merytorycznych. Rządy Antoniego Macierewicza w MON (i podległej temu resortowi sferze spółek Skarbu Państwa) oceniam bowiem zdecydowanie krytycznie. Emanowały chaosem, zmiennością koncepcji i programów (zarówno w sensie treściowym, jak i kadrowym). Rozmaitego rodzaju niezrealizowanymi, a czynionymi publicznie zapowiedziami ministra można byloby zapełnić sporą księgę. Podobnie jak innego rodzaju jego autorstwa równie publicznymi informacjami (że wspomnę choćby tylko rzekomą sprzedaż Mistrali), które okazywały się całkowicie niezgodne z prawdą. A przez to stawiały zarówno samego szefa MON, jak i całą formację rządzącą w świetle po prostu niepoważnym.
Jeśli dodać do tego radykalne doktrynerstwo, oparte na przekonaniu że w obecnej Polsce rozgrywa się coś w rodzaju ostatecznej bitwy dobra ze złem, a tym drugim jest - w roku 2017! - peerelowski komunizm i wszechobecna radziecka agentura, to będziemy mieli kompletny obraz. Obraz politycznego ośrodka, wbrew własnym intencjami szkodzącego i krajowi, i rzadzacej partii.
Doprowadzenie do zmiany tej sytuacji, do stworzenia perspektywy iż newralgiczny resort przestanie być ośrodkiem fantasmagorycznych wizji, stanie się zaś miejscem normalnej pracy, w której będą mogli współpracować z sobą Polacy różnej proweniencji, w tym i tacy którzy owych wizji nie podzielają, jest pozytywem samo w sobie. I niezależnie od tego, jak potoczą się dalsze losy MON, samo stworzenie takiej szansy jest bezdyskusyjną zasługą prezydenta.
-
Nie zapomnij kupić nowego numeru największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 8 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375635-jesli-mon-przestanie-emanowac-chaosem-bedzie-to-bezdyskusyjna-zasluga-prezydenta