Skoro polityk zaczyna mówić o zbyt głębokich podziałach w danym segmencie systemu partyjnego, o potrzebie zjednoczenia, że nie powinno ono dotyczyć kwestii personalnych, a kwestii programowych, to znaczy, że niechybnie myśli o zabezpieczeniu swojej przyszłości związkiem - niekoniecznie formalnym - z innym ugrupowaniem. Casus chociażby Jarosława Gowina
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafa Chwedoruk, politolog.
wPolityce.pl: Jak odebrał Pan fakt powołania przez Ryszarda Petru Stowarzyszenia „Plan Petru. Co to oznacza dla Nowoczesnej?
Prof. Chwedoruk: Myślę, że to przede wszystkim plan na przetrwanie Ryszarda Petru. W polityce bardzo niezręcznie jest politykowi przejść wprost z jednej partii do drugiej. Często są to różne emocjonalne bariery, itd. Skoro polityk zaczyna mówić o zbyt głębokich podziałach w danym segmencie systemu partyjnego, o potrzebie zjednoczenia, że nie powinno ono dotyczyć kwestii personalnych, lecz kwestii programowych, to znaczy, że niechybnie myśli o zabezpieczeniu swojej przyszłości związkiem - niekoniecznie formalnym - z innym ugrupowaniem. Casus chociażby Jarosława Gowina.
Jaka jest obecna pozycja polityczna Petru?
Ryszard Petru ma w tym momencie nieporównywalnie mniejsze znaczenie w polityce, niż miał do niedawna. Ma jednak pewne znaczenie jako ten, od którego zależą losy Nowoczesnej, ponieważ polityka jest dzisiaj ukierunkowana silnie personalnie. Ktoś kto jest mocno przypisywany do danej partii, a nie ma już nośności ta formacja jako całość, wówczas ma pewne znaczenie dla konkurentów, którzy bardzo chętnie przyjmą kogoś z konkurencyjnej partii. Wszystko po to, żeby pokazać wyborcom – popatrzcie wygraliśmy, warto stawiać na nas, a nie na naszych bezpośrednich konkurentów. Można powiedzieć, że Ryszard Petru powoduje tym gestem, że ma zapewnione miejsce na listach wyborczych pod egidą PO w kolejnych wyborach, które zagwarantuje mu mandat poselski. Pokazuje to jednocześnie, że Nowoczesna jako partia niekoniecznie jest w stanie coś jeszcze zagwarantować skoro jej lider i to taki, którego nazwisko było w statucie jest już gdzie indziej.
Katarzyna Lubnauer nie powinna zastosować radykalnych środków i pozbyć się go z partii, skoro jest dla niej balastem?
Pamiętajmy, że bardzo trudno jest oderwać te identyfikacje personalne, o czym wiele polskich ugrupowań politycznych przekonuje się od lat. Nie mam cienia wątpliwości, że wielu wyborców PSL do dziś kojarzy tę formację z Waldemarem Pawlakiem, a nie panem Kosiniakiem-Kamyszem. Tak samo wielu wyborców SLD ma przed oczami Leszka Millera, a nie Włodzimierza Czarzastego, itd. Tak dziś też jest chyba Nowoczesną. Generalnie polscy wyborcy są umiarkowani, nie lubią radykalizmu, czy zdecydowanych działań. Cenią sobie za to dysydentów wewnątrzpartyjnych. Najbardziej komfortową pozycją w polskiej polityce to być członkiem dużej, znaczącej partii, który różni się w niektórych aspektach od jej kierownictwa. Rozdrobnienie opozycji, którego Nowoczesna jest przykładem jest w tej chwili jednym z najważniejszych czynników dynamiki polityki wewnątrz Polski. Na dobrą sprawę PiS mogłoby już zrezygnować z wszelkich reform i działań i tylko obserwować to, co robi opozycja. Z jednej strony radykalizm olbrzymiej części opozycji, z drugiej niezrozumiałe konflikty wewnętrzne same ograniczają możliwości oddziaływania opozycji.
Z podobnymi konfliktami mieliśmy do czynienia w szeregach PO?
Tak, dziś warto przypomnieć, za co PO zapłaciła wysoką cenę w poprzedniej kadencji. Wówczas w PO był bardzo silny konflikt między dominującym nurtem związanym z Donaldem Tuskiem a nurtem reprezentującym przez obecnego lidera tej partii. Tu był jasny kontekst personalny sporu, ale wiadomo też było w czym różnią się programowo oba nurty. Tak samo jest w tej chwili w Nowoczesnej. Poza modelowym konfliktem o władzę, nie wiemy tak naprawdę czy tutaj chodzi o jakieś odmienne koncepcje polityczne, czy o odmienną strategię partii, czy wreszcie o stosunek do gospodarki czy kwestii kulturowych. Tego nikt w zasadzie nie wyjaśnił. Ryszard Petru próbuje kreować się na zwolennika całej opozycji i nawet nie dopowiadając dalej sugeruje w ten sposób opinii publicznej, że ktoś, kto ma inne zdanie niż on nie jest zwolennikiem jedności opozycji.
Petru twierdzi, że chce stworzyć plan, który będzie alternatywą dla planu Mateusza Morawieckiego. Jak ocenia Pan tę deklarację?
Ryszard Petru chce zapewne przywrócić w ten sposób mit sprzed lat ekonomisty, eksperta. Natomiast trudno sobie wyobrazić, aby w warstwie programowej akurat on mógł być zwornikiem opozycji, która gdyby rzeczywiście przybrała tak szeroką formułę jak sam Ryszard Petru mówi to byłaby eklektyczna, najbardziej jak to tylko sobie można wyobrazić. To znaczy obejmowałaby formacje od PSL i PO, które są przecież członkami Europejskiej Partii Ludowej, a więc międzynarodówki prawicowej po SLD, które jest członkiem Partii Europejskich Socjalistów. Jak można pogodzić związkowców z OPZZ-u z wychowankiem Leszka Balcerowicza? W czym oni by się mogli ze sobą zgadzać, co mogliby przedstawić opinii publicznej? Sam Petru przedstawił dzisiaj bardzo liberalne koncepcje dotyczące służby zdrowia, konkurencji między funduszami, itd. Czego by nie powiedział to i tak będzie kojarzony z postawą bardzo mocno rynkową, która jest atrakcyjna dla 15-20 proc. wyborców. Stąd raczej chodzi w tym wszystkim o los samego Ryszarda Petru, natomiast nie jest on politykiem, który miałby takie znaczenie, by cokolwiek rozgrywać strategicznie wśród opozycji.
Petru zaznacza jednak, że będzie wspierał Katarzynę Lubnauer. Jak to wsparcie miałoby wyglądać?
No cóż, jak to w polityce bywa- z wrogami poradzimy sobie sami, natomiast problem mamy z przyjaciółmi. Dokładnie to widać w Nowoczesnej. Można odnieść wrażenie, że jak tak dalej pójdzie, to tuż przed wyborami samorządowymi będzie bardzo trudno ustalić tutaj geografię polityczną- kto jest kim wśród opozycji, a kto jest w danym momencie w jakim aliansie. Wszystko to bardzo przypomina casus węgierski. Wiktor Orban i jego partia będąca w koalicji z niewielkim konserwatywnym ugrupowaniem jest stabilnym podmiotem. Natomiast liberalna i lewicowa opozycja podlega stałym podziałom, stałej fragmentaryzacji, a także często zrozumiałym dla opinii publicznej konfliktom, gdzie dzielą się środowiska postkomunistyczne i niewielkie grupy liberalne. W przypadku Ryszarda Petru to jest początek końca Nowoczesnej. Szkoda, że nie towarzyszy temu żadne wyjaśnienie co tak naprawdę w tym chodzi, oprócz tego na jakich warunkach zawrzeć koalicję z PO.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
-
Nie zapomnij kupić nowego numeru największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 8 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375443-nasz-wywiad-prof-chwedoruk-o-planie-petru-to-poczatek-konca-nowoczesnej-wszystko-to-bardzo-przypomina-casus-wegierski