Nową inicjatywę polityczną Ryszarda Petru można rozpatrywać wyłącznie w kategoriach gry na siebie i próby utrzymania się na powierzchni polskiej polityki. A były lider Nowoczesnej - mimo oficjalnych deklaracji - dociskany pytaniami nawet tego nie krył.
Zacznijmy od początku: Petru na konferencji prasowej zorganizowanej w foyer eleganckiego hotelu przeczytał kilka punktów co do nowej roli, jaką wyznaczył dla siebie - organizatora rozmów jednoczących opozycję. Poniżej cały przekaz.
I choć sam Petru zaklinał się, że nie ma na celu tworzenia nowej partii i instytucji będącej na kontrze do Platformy czy Nowoczesnej, to już dociskany pytaniami przyznał, że przecież każdy gra na siebie, że on też chce się wypromować. Na zdrowy rozum - skoro jego głównym i ostatecznym celem jest stworzenie ramowego planu programowego dla zjednoczonej opozycji i utworzenie list wyborczych, to najdalej za kilka miesięcy (po, przyjmijmy, udanej misji) inicjatywa polityczna Petru powinna zostać zamknięta.
Gdy dziennikarze (w tym niżej podpisany) zadali mu takie pytanie, Petru stwierdził:
Nie chcę przewidywać, co będzie za dziewięć miesięcy… Ale czas się zmienia i za rok-dwa mogą pojawić się nowe wyzwania, plan może być uaktalniany…
Gdy dociskano, dlaczego zdecydował się na umieszczenie swojego nazwiska w nazwie stowarzyszenia, odparł, że… inaczej nikt nie zapamiętałby, że chodzi o program dla zjednoczonej opozycji.
Nikt, włącznie z najbardziej krytycznie nastawionymi do PiS dziennikarzami, nie spojrzał na inicjatywę Petru poważnie. I trudno się dziwić, bo schodząc z poziomu wielkich słów o potrzebie tworzenia specjalnego „planu” - czy wyobrażają sobie państwo reakcję (prawdziwą, nie oficjalną) Katarzyny Lubnauer czy Grzegorza Schetyny na pomysł, aby uczestniczyć w projekcie, który ma w nazwie nazwisko Petru?
Postawione to wszystko na głowie. Ryszard Petru sprawia wrażenie, jak gdyby chciał wykonać kolejny krok w kierunku Platformy, ale nie chciał zrywać z Nowoczesną. Jakby chciał sprowokować Katarzynę Lubnauer, by wyrzuciła go z partii (to swoiste wypowiedzenie lojalności), ale sam nie miał odwagi, by zdecydować się na ten krok. Jak gdyby chciał przejść na pozycje polityka wyrastającego ponad bieżący spór partyjny, ale jednocześnie swoimi ambicjami uderzał w projekt zjednoczenia opozycji. Słabe to wszystko, pokraczne, nieprofesjonalne i nieczytelne. Ale w zasadzie nie ma się co dziwić. Petru doskonale wpisuje się w to, co przedstawia 90% wysiłków polityków PO i Nowoczesnej w ostatnich miesiącach. Dla przeciwników obecnego rządu po konferencji Petru jest tylko jedna dobra informacja - ten polityk znaczy dziś naprawdę niewiele, więc wiele nie zaszkodzi opozycji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375424-ja-ja-ja-planpetru-to-tylko-gra-na-siebie-i-sam-petru-pytany-o-to-nawet-tego-nie-kryl