Paradoksalnie politycy Platformy będący orędownikami UE swoją postawą odstręczają od niej każdego porządnego człowieka.
To nie PiS chce wyprowadzić Polskę z Europy. To przedstawiciele Platformy Obywatelskiej w Brukseli chcą nam zrobić Unię obmierzłą, pokazując na swoim przykładzie, że struktury europejskie to przytułek dla zdrajców, zaprzańców i najniższego lotu karierowiczów uczepionych obcych tronów.
Ostatnio poruszył polską opinię publiczną film „Re: Polen vor der Zerreißprobe - Eine Frau kämpft um ihr Land“, w którym dla potrzeb francusko-niemieckiego kanału telewizyjnego ARTE, Róża Thun szkalowała Polskę strojąc zbolałe miny. Kolejna bohaterska tramwajarka kłamała prosto w oko kamery, że u nas nie ma demokracji, że panuje dyktatura, że PiS pod autorytarnymi rządami prezesa Kaczyńskiego chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Tylko ona jedna i jeszcze paru dzielnych ludzi przeciwstawiają się opresyjnemu reżimowi strzeżonemu przez kordony policji. Człowiek patrzy na tę paszkwilancką robotę i tak się zastanawia jakie normy są preferowane w Niemczech, Francji i innych krajach Unii Europejskiej? Czy godny pochwały jest ostentacyjny donos na własny kraj? Przecież realizatorzy tego „dzieła” doskonale wiedzieli, że pichcą propagandową breję nie mającą nic wspólnego z prawdą. Doskonale wiedzieli, że pomagająca im osoba odgrywająca uciśniona Polkę, to dewiantka zapiekle nienawidząca własnego kraju. Gdy dodamy do tego, że Róża Thun jest na niezwykle lukratywnej posadzie Europosłanki, to co sobie może myśleć o takiej Unii polski nieplatformiany obywatel.
Inny spektakularny przypadek. Donald Tusk jest przewodniczącym Rady Europejskiej, a tym samym najwyżej usytuowaną instytucjonalnie osobą reprezentującą Polskę. Powinno nas to wbijać w dumę. Takie wyróżnienie dla Polaka. I tu się pojawia problem, bo są ogromne wątpliwości czy on rzeczywiście reprezentuje Polskę? Tak jak w 2014 roku prestiżową funkcję otrzymał w prezencie od Angeli Merkel, tak i drugą kadencję też mu podarowała pomimo sprzeciwu polskiego rządu. Jakie to trzeba mieć wielkie antypolskie zasługi, by Unia ignorowała nawet poważne zarzuty płynące z Warszawy? Czy tylko zniszczony przemysł stoczniowy czy o wiele więcej? Na przykład uniemożliwienie wyjaśnienia katastrofy feralnego TU – 154M? A może są jeszcze jakieś sfery działalności tego zdolnego blagiera, o których nie mamy zielonego pojęcia?
Gdy dodamy do tego aktywność innych przedstawicieli w UE powiązanych z Platformą, napuszczających skutecznie swoich zagranicznych kumpli na uczciwie wybrany rząd polski, to mamy obraz zasad panujących w gremium mieniącym się europejskim areopagiem. Zasad akceptowalnych jedynie dla zwolenników świata dla szubrawców.
Wchodząc do Unii Europejskiej byliśmy przekonywani, że zostaniemy integralną częścią bytu idealnego. Bytu gdzie z anielskimi bezgrzesznymi chórami będziemy wyśpiewywać „Odę do radości” i konsumować fundusze z unijnych dotacji.
Dziś widzimy strukturę przeżartą butą i sprzyjającą interesom paru najsilniejszych państw, odnoszoną się z biurokratyczną pogardą dla Polaków próbujących uporządkować swój kraj.
Trudno zrozumieć co tu się dzieje. Na minimalny rozsądek Unia powinna sprzyjać naprawie sądownictwa swojego największego członka w Europie wschodniej. Tym bardziej, że wprowadzane u nas zmiany są w zasadzie tożsame z tymi obowiązującymi w Niemczech czy w Austrii.
Antyreklamą Unii jest stawianie na piedestale postaci, które mogłyby być czarnymi charakterami w najmniej wykwintnej literaturze.
Sprzedawczyków w naszej historii nie brakowało, ale ci spod znaku Platformy, płaszczący się na usługach obcych państw naprawdę nie powinni wpadać w kompleksy.
Polacy chcą być w Unii Europejskiej wyłącznie na partnerskich zasadach. A przedstawiciele PO w najbliższych wyborach powinni startować z list w Niemczech i wtedy nie będzie niedomówień kogo reprezentują.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375159-dzieki-europejskim-tuzom-klasy-rozy-thun-czy-donalda-tuska-unia-europejska-kojarzy-sie-polakom-z-moralnym-upadkiem