„Czekasz na lekarza! Dzwoń do ministra: 22 634 93 26” - taki apel możemy przeczytać w „Super Expressie”, który pisze o tym że szpitale ograniczają przyjęcia, przekładają wizyty i zabiegi, bo lekarze nie chcą brać dodatkowych dyżurów.
Ale to nie koniec tej czarnej wizji dziennika. Dodaje, że kolejne oddziały szpitalne są zamykane, bo brakuje rąk do pracy, a pacjenci okupują szpitalne korytarze w oczekiwaniu na medyka.
Słowa ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła o tym, że sytuacja jest pod kontrolą i pacjenci mają zapewniony dostęp do opieki lekarskiej nie podobają się między innymi Krzysztofowi Hałabuzie, lekarzowi z Porozumienia Rezydentów.
Pan minister żyje chyba w innej rzeczywistości. 150 szpitali w całym kraju ma problem z ułożeniem grafików, bo rezydenci masowo rezygnują z dodatkowych dyżurów, a szef resortu twierdzi, że nie ma sytuacji krytycznej. Lekarze, którzy nie biorą udziału w proteście, muszą więc dyżurować za mnie. Na szpitalnym oddziale ratunkowym jeden specjalista obsługuje gabinet ortopedyczny i chirurgiczny. Nie ma możliwości, by pacjenci tego nie odczuli
— mówi oburzony, w rozmowie z „Super Expressem”.
W artykule wypowiedziała się również jedna z mieszkanek Jędrzejowa, która zwraca uwagę na to, że przekładane są zabiegi i wizyty, na które czeka się bardzo długo.
Dlatego gazeta postanowiła podzielić się z czytelnikami swoistą „dobrą radą”, jak radzić sobie z tą sytuacją.
Tym rozwiązaniem, dla osób, które mają odwołaną wizytę u specjalisty lub operację, jest telefon do Ministerstwa Zdrowia, w celu poinformowania o tych problemach.
Może to otworzy oczy
— czytamy w artykule.
wkt/SE.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375032-co-super-express-radzi-pacjentom-na-protest-lekarzy-rezydentow-dzwoncie-do-ministra-zdrowia-informujcie-o-problemach