Myślę, że byłby to zaszczyt być tym pierwszym, który stanie przed sądem dyscyplinarnym, jeśli byłby to zarzut, że motywy moich rozstrzygnięć mają charakter polityczny. Uważam, że to byłoby absurdalne i bronienie się przed takimi zarzutami przed sądem dyscyplinarnym byłoby zaszczytem
— powiedział w programie „Czarno na Białym” (TVN24) sędzia Igor Tuleya.
Sędzia Tuleya odniósł się do decyzji sądu pod jego przewodnictwem o tym, aby uchylić decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. posiedzenia Sejmu z 16 grudnia 2016 r., podczas którego uchwalono ustawę budżetową.
Przerażające jest to, że to wszystko zostało na tej Sali Kolumnowej przygotowane jakby na zimno, w sposób przemyślany przez większość sejmową. (…) To jest porażające i zwalające z nóg
— mówił Tuleya. Następnie przedstawił swoją analizę obecnej sytuacji w Polsce.
W każdej dyktaturze, władzy absolutnej potrzebne są sądy i sędziowie, ale sędziowie złamani i sądy zależne
— mówił.
W materiale TVN24 można było usłyszeć, że „niezależny” sędzia Igor Tuleya jest zaszczuty przez polityków PiS.
Po każdym rozstrzygnięciu, z którym nie zgadza się część polityków, zawsze pojawia się ten wątek lustracyjny, resortowego dziecka. Jestem resortowym dzieckiem, nic z tym nie jestem w stanie zrobić, ale na mnie osobiście nie robi to wrażenia
— mówił. Wyznał, że tzw. ustawa dezubekizacyjna uderzyła w jego matkę, która pracowała w SB. To jednak jego zdaniem nie była przeszkoda do tego, aby zajmował się oceną tej ustawy.
Ta ustawa objęła moją matkę. Moim zdaniem nie powinienem się wyłączyć, nie widziałem podstaw do wyłączenia. Miałem tylko zbadać, czy ewentualnie mogło dojść do popełnienia przestępstwa
— mówił.
Sędzia Tuleya przekonywał, że jego wyroki nie są polityczne.
Sędzia wydając swoje rozstrzygnięcia z pewnością, przynajmniej ja, nie kieruje się swoimi sympatiami politycznymi
— podkreślał. Następnie wypowiedział kuriozalne słowa:
Myślę, że byłby to zaszczyt być tym pierwszym, który stanie przed sądem dyscyplinarnym, jeśli byłby to zarzut, że motywy moich rozstrzygnięć mają charakter polityczny. Uważam, że to byłoby absurdalne i bronienie się przed takimi zarzutami przed sądem dyscyplinarnym byłoby zaszczytem.
To jednak nie był koniec narracji o tym, jakim sędzia Tuleya jest męczennikiem. W materiale TVN24 można było usłyszeć, że jest atakowany na ulicy przynajmniej raz w tygodniu. Po czym głos zabrał sam zainteresowany:
Czasy są coraz bardziej brutalne. Jak zaczynałem, czegoś takiego z pewnością nie było.
Sędzia opisał też jeden z ostatnich ataków słownych na jego osobę.
Mijałem się z kimś na przejściu dla pieszych i ta osoba po prostu rzuciła taką wiązanką klasyczną. Jeśli to powiem, to już wiem za co wylecę z sądu. To są jakieś chu…, ku…, sprzedawczyki , ubeki. Klasyka
— mówił.
Co szokujące - sędzia Tuleya otwarcie przyznał, że brał udział w demonstracjach politycznych. Ponadto, namawiał do tego innych sędziów.
Mogę tylko potwierdzić – brałem udział w tych protestach i stałem ze świeczką. Wszyscy sędziowie powinni brać udział w tych demonstracjach. Uczestniczyłem w tych protestach, które moim zdaniem nie miały charakteru politycznego
— mówił.
Po raz kolejny zaatakował ustawy o SN i KRS i porównał działania PiS z działaniami komunistów.
Te ustawy nie powinny być podpisane. One nie są zgodne z konstytucją. Próba wpływania na niezawisłość sędziów to jest charakterystyczne dla każdej dyktatury. W naszym kraju to się kojarzy z tym, co było w latach 80-tych i wcześniej, czyli z czasami komunizmu
— powiedział.
Sędzia Tuleya po raz kolejny wyraźnie pokazał, że nie jest apolityczny.
as/TVN24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/374971-prawdziwy-meczennik-nadzwyczajnej-kasty-sedzia-tuleya-bylby-to-zaszczyt-gdybym-jako-pierwszy-stanal-przed-sadem-dyscyplinarnym