Na marginesie aktów drastycznej nielojalności i zdrady interesów polskich przez pochodzących z Polski niektórych europosłów, komisarzy, urzędników, czy „króla administracji” Rady Europejskiej (niedawne „popisy” Róży Thun w niemieckiej telewizji, o czym opisał R. Makowski) – trzeba wyjaśnić powody zuchwałej bezkarności tych, formalnie tylko – Polaków.
Trzeba więc wiedzieć, iż unijne traktaty przenoszą lojalność europosłów w Paramencie Europejskim, urzędników i komisarzy w Komisji Europejskiej i innych osób wykonujących funkcje w Unii, z państwa narodowego, z którego pochodzą, na struktury UE, unijne interesy i punkt widzenia.
Urzędnicy, europosłowie, komisarze itp. działający w ramach Unii za to traktatowe, obowiązkowe przekierowanie lojalności są dobrze opłacani, ale i silnie chronieni unijnymi immunitetami. Nie poddają się mu oczywiście urzędnicy z najsilniejszych państw (szczególnie Niemcy i Francuzi), gdyż to oni dyktują w unijnej organizacji warunki. Nie poddają się temu przekierowaniu także urzędnicy i europosłowie z niektórych innych państw. Nie poddają się tej mentalnej, unijnej zwierzchności także przedstawiciele Polski w Unii wybrani z list Prawa i Sprawiedliwości.
Obrzydliwie drastyczne przypadki zdrady narodowych interesów państw członkowskich, z których ci urzędnicy i europosłowie pochodzą, na rzecz interesów unijnych, pozostają wg traktatów bezkarne. Bo taka jest logika przekierowanej lojalności, ma chronić interesy Unii. Przeciwnie, zdrajcy z chorobą przekierowanej lojalności są przez Unię chronieni, uprzywilejowywani i nagradzani. Każdy bowiem akt zdrady swej narodowej Ojczyzny, jest z punktu widzenia interesów unijnych oceniany jako bardzo korzystny, bo „prowspólnotowy”. Każdy odruch zdrady własnego kraju w unijnej organizacji jest bowiem zgodny z istotą, celem i kierunkiem ewolucji samej Unii Europejskiej. Każdy akt zdrady przybliża bowiem do zrealizowania unijnej, totalitarnej utopii; do zrealizowania antydemokratycznego celu Unii, jakim jest likwidacja i ośmieszenie idei państw narodowych i utworzenie w to miejsce jednego, zunifikowanego obszaru kierowanego – w dzisiejszym planie – przez Niemcy.
Udział w zdradzie polskich interesów przez osoby funkcjonujące w organizacji unijnej, a pochodzące z Polski – jest niestety bezkarny także z punktu widzenia polskiego prawa.
Traktatem o akcesji z 2003 roku zgodziliśmy się – in spe i in blanco – na wszelkie, najbardziej nawet skrajne, przekierowanie lojalności polskich urzędników i europosłów do totalitarnego, unijnego, politycznego projektu. Strategicznym zaś celem tego projektu jest pełne podporządkowanie interesów państw członkowskich, ich interesów narodowych – interesom współczesnej Rzeszy. Przy nadrzędności celów i prawa unijnego, polski kodeks karny po podpisaniu Traktatu o akcesji jest raczej bezradny. Takich aktów zdrady przeciwko Polsce dokonywanych na poziomie unijnym – pojęciem zdrady państwa, w Polsce objąć już nie można.
Dziś, zdrajcy polskich interesów głosujący, wypowiadający się i działający zagranicą przeciwko Polsce, z tej logiki działania Unii korzystają. Zgodnie z podpisanym przez Polskę Traktatem akcesyjnym logicznie uważają, że skoro Polska Traktat podpisała, to na nadrzędność unijnych interesów i lojalności na własnymi – wyraziła zgodę.
W efekcie więc zdrada interesów polskich w Unii nie jest już objęta polskim prawem karnym. To dlatego po akcesji Polski do Unii Europejskiej, i po wyrażeniu akcesją zgody na nadrzędność interesów wspólnotowych nad narodowymi, po wprowadzeniu podwójnego obywatelstwa i zobowiązaniu się Traktatem do przestrzegania ww. „unijnych wartości”, zdrajcy z Polski mogą bezczelnie mówić nam w twarz, że „Unia jest ich domem, a po podpisaniu Traktatu o akcesji Polska i Polacy muszą ten fakt respektować”. Traktaty unijne „uniewinniają” więc od przestępstwa zdrady własnej Ojczyzny.
Jak długo jesteśmy członkami UE działającej wedle patologii przekierowanej lojalności, możemy jedynie i musimy z ciężkim sercem i wściekłością przyglądać się bezkarnym popisom polskiej targowicy, niegodnej miana Polaka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/374691-roza-thun-przyklad-patologii-przekierowanej-lojalnosci