Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Mariusz Muszyński, w swojej polemice w „Rzeczpospolitej”, bez litości obnażył dziś całą hipokryzję kasty sędziowskiej - jej upolitycznienie, działania godzące w godność togi sędziowskiej i inne zachowania, które kładą się cieniem na rzekomej nieskazitelności elity sędziowskiej w Polsce. Uderza też w byłego prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego, który wielokrotnie popisywał się swoją butą.
Łamanie przepisów obowiązujących ustaw, zachowanie publiczne podważające godność sędziego, ocenianie ustaw przez sędziów w stacjach telewizyjnych przed ich oficjalnym ogłoszeniem (to a propos zarzutu, że wypowiadam się jako sędzia na łamach prasy) i inne rzeczy, które działy się w Trybunale w 2016 r., pokazują, że sędziowie nie są herosami i chodzącymi ideałami.
– wymienia Muszyński w polemice z artykułem „A jednak premier nie miała racji” opublikowanym w „Rzeczpospolitej” z 28 grudnia 2017 r. dr hab. Monika Florczak-Wątor i prof. UJ dr hab. Piotr Mikuli.
Muszyński podkreśla też, że sędziowie, posiadając olbrzymią władzę, zapominają, że nie są nietykalni. Podaje też szokujące przykłady buty, szczególnie jeśli chodzi o byłego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego.
Na Sędziów działa magia miejsca i władzy. Ego rośnie, czasem do rozmiarów niewyobrażalnych. Prezes Rzepliński do pomiaru swego sędziowskiego ego używał jako jednostek „posłów RP”. Wielokrotnie tłumaczył moim kolegom i mnie, jak bardzo ważny w Polsce jest sędzia TK, bo orzekając o przyjętej przez Sejm ustawie w pełnym składzie wart jest ponad 30 posłów. W składzie pięcioosobowym aż 92 posłów, w a składzie trzyosobowym nawet ponad 150 posłów. Dlatego hasło, że „ogłosić trzeba wszystko”, co tylko TK orzeknie, może źle wpływać na sędziów. W dzisiejszych, trudnych czasach lepiej nie wodzić ludzi na pokuszenie?
– przytacza sędzia Muszyński w „Rzeczpospolitej”.
Wiceprezes Mariusz Muszyński porusza też ważną kwestię, związana z kłamliwym opisywaniem nowych członków TK, jako dublerzy i osoby, które nie powinny zasiadać w Trybunale Konstytucyjnym. W tym kontekście również pojawia się nazwisko Andrzeja Rzeplińskiego.
Mam bowiem bardzo interesujący dokument przez niego (Rzeplińskiego - red.) podpisany. Jest on datowany na dzień 28 grudnia 2015 r., a więc już po wydaniu wyroku K 34/15 i jego ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. Zaczyna się następująco: „Pan Mariusz Muszyński, Sędzia Trybunału Konstytucyjnego”. Dalej czytamy: „Szanowny Panie, w związku z wyborem Pana, 2 grudnia 2015 r., przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego oraz złożeniem ślubowania sędziowskiego uprzejmie informuję, że przysługuje Panu wynagrodzenie zasadnicze stosownie do art. 33 ust. 1 i 2 ustawy z 25 czerwca o Trybunale Konstytucyjnym”. Podobnych dokumentów, w związku ze zmianami prawnymi dotyczącymi statusu sędziów TK, odebrałem od prezesa Trybunału w 2016 r. jeszcze dwa. Czy mam rozumieć, że podważając moją funkcję, pani Florczak-Wątor i pan Mikuli sugerują w swym tekście prokuraturze, że prezes Rzepliński przekroczył swoje kompetencje, wypłacając przez rok sędziowskie wynagrodzenie przypadkowym osobom?
– przytacza prof. Andrzej Muszyński.
Źródło: „Rzeczpospolita”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/374675-muszynski-obnaza-hipokryzje-kasty-i-rzeplinskiego-lamanie-przepisow-podwazanie-godnosci-sedziego-ocenianie-ustaw-przed-ich-ogloszeniem