Dzień po podpisaniu przez prezydenta ustaw o SN i KRS na drzwiach biura pojawił obraźliwy napis. Najprawdopodobniej ktoś zrobił go rano, gdy pracownik biura był w innej części budynku i nie zobaczył sprawcy. Później do biura wtargnął mężczyzna, który zachowywał się w sposób dość agresywny. Zdarzenie miało miejsce w ubiegły czwartek, bądź piątek. Człowiek ten odnosił się do pracowników biura w obelżywy sposób, pytał „kto tu na was głosuje?”
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Lisiecki (PiS).
wPolityce.pl: Dostawał Pan jakieś groźby, lub coś wcześniej mogło wskazywać na to, że może dojść do ataku na Pana biuro poselskie?
Paweł Lisiecki: Dzień po podpisaniu przez prezydenta ustaw o SN i KRS na drzwiach biura pojawił obraźliwy napis. Najprawdopodobniej ktoś zrobił go rano, gdy pracownik biura był w innej części budynku i nie zobaczył sprawcy. Później do biura wtargnął mężczyzna, który zachowywał się w sposób dość agresywny. Zdarzenie miało miejsce w ubiegły czwartek, bądź piątek. Człowiek ten odnosił się do pracowników biura w obelżywy sposób, pytał „kto tu na was głosuje?”.
Jak ta sytuacja się zakończyła?
Na szczęście w biurze było dosyć dużo ludzi, którzy czekali na spotkanie ze mną, więc do rękoczynów nie doszło. Miałem pewne opóźnienie, bo musiałem jeszcze coś zrobić w Sejmie. Później, najprawdopodobniej w nocy z soboty na niedzielę, zostały zalane klejem zamki do drzwi biura. Nie byliśmy w stanie ich otworzyć, dopiero dzisiaj udało się to zrobić. Trzeba jednak robić swoje. Do mojego biura poselskiego przychodzi bardzo wiele osób potrzebujących różnego rodzaju porad prawnych, czy innych. Te biura funkcjonują i będą dalej funkcjonowały, bo są one ludziom potrzebne.
Do czego podobne ataki mogą prowadzić?
Działania niektórych polityków uruchomiły w społeczeństwie „politycznych wariatów”, którzy swoje frustracje wyżywają na biurach poselskich. Może to doprowadzić do sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia w Łodzi, gdzie pracownik biura pan Marek Rosiak został zamordowany przez członka Platformy Obywatelskiej. Jest obawa, że podobna tragedia może się powtórzyć. Przypomnijmy, że niedawno była próba podpalenia biura poselskiego pani minister Beaty Kempy. A obrzucanie biur farbą jest też niestety dosyć częste.
Mówi pan o frustratach politycznych, którzy wyżywają się na biurach poselskich, ale jednak to jest seria ataków. Nie niepokoi to Pana?
Ta seria ataków jest niestety motywowana politycznie. Została wywołana pewnego rodzaju histeria przez członków totalitarnej opozycji, bo tak to chyba trzeba nazwać. Nie chce analizować słów osób, które nawołują do zniszczenia Prawa i Sprawiedliwości, ale to rzeczywiście w pewnym momencie może skończyć się tragicznie. I tutaj należałoby- co w dużej mierze spoczywa na barkach opozycji- rozładować negatywne emocje. To nie może być tak, że będzie ona nawoływać do jakiejś rozprawy z PiS, bo jest dosyć dużo osób, które mogą to potraktować dosłownie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/374483-nasz-wywiad-lisiecki-o-kulisach-atakow-na-biuro-poselskie-pis-wtargnal-mezczyzna-ktory-zachowywal-sie-w-sposob-agresywny