TVP zaprezentowała pierwsze dwa odcinki serialu „Korona Królów”, opowiadającego o końcówce panowania Władysława Łokietka i wstępowaniu na scenę Kazimierza Wielkiego.
Widać, że jest to produkcja niedroga, raczej skromna telenowela historyczna niż wielka produkcja w stylu seriali Netflixa. Można się czepiać, że scenografia niezbyt „wypasiona”, sceny grane wyraźnie w biegu, brakuje magii i efektów specjalnych superprodukcji. Ale mimo tych zastrzeżeń, jest to serial, który dobrze się ogląda. Naprawdę, nie ma wstydu. Są też duże plusy, np. świetna gra Haliny Łabonarskiej.
Myślę, że kolejne odcinki będą jeszcze lepsze. I kolejne seriale także, bo od lat w Polsce nie produkowano seriali historycznych, wyjąwszy te dotyczące II wojny światowej („Czas Honoru”). Mówimy więc tak naprawdę o odbudowie kompetencji, którą kiedyś mieliśmy, a która później, z wielu przyczyn, także z powodu celowej polityki, obumarła.
Oczywiście, każdy ma prawo do swojej opinii. Serial wzbudził dużo dyskusji, nie brakuje emocji. I to najbardziej cieszy. Bo warto przypomnieć, że za czasów poprzednich rządów też dyskutowaliśmy o serialach emitowanych w TVP - wówczas chodziło jednak o niemiecką produkcję propagandową pt. „Nasze matki, nasi ojcowie”, w sposób bezczelny wybielającą Niemców, a jednocześnie malującą w czarnych barwach Armię Krajową.
Teraz dyskutujemy o „Koronie królów”. I także wszyscy trochę się douczamy, bo przecież liceum dawno za nami, i co nieco z pamięci uleciało. A okres fascynujący - niezłomny Łokietek, wielki Kazimierz, za rogiem Jagiełło i narodziny potęgi.
Gdy Polacy rozmawiają o polskiej historii, gdy jakieś dzieło skupione na naszych dziejach przyciąga uwagę, można się tylko cieszyć. Nawet jeśli netfliksowi smakosze uważają za konieczne wyrazić swoje rozczarowanie. Czy zresztą byliby w stanie zachować się inaczej?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/374424-dzis-dyskutujemy-o-piastowskiej-koronie-krolow-za-czasow-platformy-tvp-tez-emitowala-seriale-historyczne-np-nasze-matki-nasi-ojcowie