Wszelkie próby wyłączenia rządu i przejęcia władzy na ulicy ze wspomaganiem Unii Europejskiej i pieniędzy Sorosa, okazały się szczęśliwie dla nas funta kłaków niewarte.
W tym roku definitywnie upadł Komitet Obrony Demokracji, ze szczególnym wskazaniem na jego lidera Mateusza Kijowskiego. Kolejny przywódca to człowiek, którego większość opinii publicznej zupełnie nie kojarzy. Może to dla niego lepiej. Mateusza Kijowskiego kojarzono z niepłaceniem alimentów, okradaniem organizacji za pomocą lewych faktur, a ostatnio ze zbiórki internetowej by za ok. 30 tysięcy mógł spędzić święta. Popłuczyna po KOD, Obywatele RP, to już kompletna parodia płatnych wichrzycieli. Jakaś garstka krzykaczy wspomagana przez bliski wścieklizny autorytet Władysława Frasyniuka. Wsławili się ostatnio tym, że jeden z prominentnych wyznawców białej róży zwyzywał wulgarnie dziennikarkę TVP. Tak sobie zrekompensował zakrawające na farsę próby poderwania tłumów przeciw dobrej zmianie. Pamiętajmy, że w zeszłym roku o tej porze mieliśmy okupację sali sejmowej, a Ryszard Petru, kolejny Ikar naszej polityki, dopiero leciał w damskim towarzystwie na Maderę. Ta z pozoru bezsensowna aneksja przestrzeni sejmu była bardzo groźna, bo gdyby została wparta przez tłumy pod Sejmem mogłaby doprowadzić do anarchii i uniemożliwić pracę posłów. Pucz grudniowy, to nie były przelewki. Nagłe kłopoty z odbiorem telewizji publicznej, niedziałające przez pół godziny lotnisko Chopina, Donald Tusk czyhający na coś w pogotowiu we Wrocławiu. Było szykowane coś dużego. Może kiedyś dowiemy się dlaczego do końca to nie wyszło i rozeszło się po kościach. Cały upływający rok przebiegał pod znakiem prób wyciągnięcia znacznej ilości protestujących na ulicę. W lipcu podczas uchwalania przez Sejm ustaw o sądownictwie, już wydawało się, że coś drgnęło w antypolskiej rozróbie. Pod Sądem Najwyższym w Warszawie i pod siedzibami sądów w całej Polsce zbierali się obywatele nakręceni emocjonalnie przez media wiedzące jak manipulować masami. Prezydenckie weta, nie za bardzo akceptowane przez część elektoratu PiS, w sumie osłabiły protesty, a w finale doprowadziły do ich kompletnego rozmemłania. Gdy się pomyśli, że finałem tych od dwóch lat wzniecanych demonstracji była „Wigilia z Konstytucją”, zwołana przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie przez cały konglomerat podżegaczy: Obywatele RP, Wolne Sądy, Warszawski Strajk Kobiet i Obywatele Solidarnie w Akcji, to radość człowieka rozpiera. Udało się wyciągnąć na ulicę kilkadziesiąt osób. Oj, mizeria rewolucyjna, mizeria.
Także zagranica nie dała rady. Perfidne oskarżanie nas o faszyzm, zdrada posłów Platformy, czy uruchomiony nerwowo w ostatniej chwili przeciwko nam artykuł 7, przez nienaturalnie zacietrzewionych na Polskę członków Unii Europejskiej, trudno zaliczyć do wielkich osiągnięć.
Trwająca od listopada 2015 roku próba zorganizowania u nas Majdanu, wywołania zamieszek ulicznych lub nawet doprowadzenia do wojny domowej to nie jest fatamorgana czy jakaś histeryczna ułuda. Te próby były naprawdę podjęte i to nie przez amatorów, tylko wytrawnych fachowców od astroturfingu. Astroturfing to nowe słowo w przestrzeni komentatorskiej. Definiuje ono takie zorganizowanie rewolty, żeby to wyglądało na oddolny ruch obywatelski. Na sztandary wrzuca się obronę wartości. U nas walczono o Trybunał Konstytucyjny, o wolne media, potem protestowano przeciwko „zawłaszczanemu” sądownictwu, a cały czas przewija się motyw łamania przez obecne władze, zarówno pana prezydenta jak i rząd, Konstytucji.
Te wszystkie starania speców od zamieszek poszły na marne. Najważniejsze, że upadł parawan. Nie udało się stworzyć pozorów, że za tymi próbami podpalenia Polski stoją wyłącznie niezadowoleni obywatele. Wyszło na wierzch, że tutaj toczy się wojna informacyjna wspierana przez polskojęzyczne media, i że kierowane są z zagranicy duże pieniądze by uniemożliwić Polakom wybicie się na niepodległość.
Z pewnością należą się gratulacje dla Policji i odpowiednich służb za to, że potrafiły perfekcyjnie spacyfikować ulicznych zadymiarzy.
Przede wszystkim jednak mądrością wykazaliśmy się my, Polacy. Większość społeczeństwa widzi, co się dzieje i nie daje się wciągnąć w niebezpieczne gry sterowane z zagranicy.
A co najważniejsze, normalni ludzie zdają sobie sprawę, że stoimy naprawdę przed historyczną szansą zbudowania potężnej Polski. A że łatwo nie będzie… a w ostatnich stuleciach było.
Pięknej i mądrej Polski, potrafiącej bronić się przed wszelkimi zakusami na naszą niepodległość, życzę czytelnikom w nowym 2018 roku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/374311-rok-2017-minal-pod-znakiem-kleski-taktyki-ulica-i-zagranica-i-to-jest-najwiekszy-sukces-polakow