Najkrócej mówiąc był to rok w którym:
— Polacy popierający zmiany w kraju (jak słusznie zauważył Piotr Semka - to zbiorowy bohater roku) nie zrezygnowali z marzeń, mimo potężnych presji i setek prowokacji.
— Niektórzy wysiedli z pociągu o nazwie „opozycja” na przystanku Polska.
— Wielu niestety siedzi w nim dalej, nie zauważając nawet, że dawno minęli peron z ponuro brzmiącą nazwą „Targowica”.
Oby w roku 2018. śladem Jacka Saryusz-Wolskiego, który miał odwagę stanięcia po stronie prawdy, z pociągu zdrady narodowej wysiadło jak najwięcej Polaków. W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” każdy znajdzie trudny do odparcia zestaw argumentów:
Wszyscy zdają sobie sprawę, że będzie to rok politycznie ważny. Ale i szerzej - będzie to czas w którym obóz niepodległościowy będzie musiał dać z siebie wszystko, by obronić swoje dotychczasowe osiągnięcia. Presja krajowa coraz wyraźniej przechodzi w szaleństwo, coraz mocniej brzmią wezwania do siłowych metod działania. Presja zagraniczna wkracza zaś w fazę brutalnej presji na likwidację „nierozsądnego nacjonalizmu polskiego” (z wyroku na Filomatów) i otwartych nadziei na jakąś siłową interwencję. W Berlinie, Brukseli i Paryżu coraz bezczelniej domagają się po prostu zmiany polskich władz, ambasadorowie czujnie śledzą nastroje w Warszawie, z rąk do rąk krążą sakiewki.
Kierownictwo obozu zmiany dostrzega to zagrożenie. Wyraźnie widać, że szuka jakiegoś pola manewru - i tak chyba należy odczytywać wychodzące z jego części sygnały testujące dotyczące polityki migracyjnej. Tym zagrożeniem uzasadniono też zmianę na stanowisku Prezesa Rady Ministrów.
Warto docenić te działania: nie ma popadnięcia w pychę, zarozumialstwo. Odwrotnie: mimo doskonałych sondaży w kraju i dużego prawdopodobieństwa, że presja na ukaranie Polaków za ich marzenia o życiu w normalnym państwie będzie miała bardzo ograniczony finalny skutek, widzimy szukanie sposobów na jej zmniejszenie, widzimy badanie, gdzie jest jakieś pole manewru.
Przypomnę tutaj fragment mojej niedawnej rozmowy, opublikowanej w całości na łamach „Sieci”, z Zoltanem Kovacsem, rzecznikiem rządu Węgier, wpływową postacią w ekipie premiera Orbana.
Zapytany o to jak sobie radzą z tak potężną i tak długotrwałą presją zewnętrzną, odpowiedział:
Jeśli pod wpływem tej presji sam zwątpisz – przegrasz. To podstawowa lekcja z ostatnich siedmiu lat. Bardzo ważna jest też jedność polityczna obozu rządzącego, który będąc pod takim ostrzałem, tylko wspólnie może wygrywać, osiągać swoje cele.
I dodał:
Ludzie muszą wiedzieć i rozumieć, o co walczysz, co chcesz osiągnąć, co chcesz zmienić w kraju. Musisz też być szczery, całkowicie szczery w rozmowie z obywatelami. Musisz mieć zdolność jasnego i twardego nazwania problemu i określenia sposobów jego rozwiązania. Jeśli nie umiesz nazwać problemu, nie poradzisz sobie z nim
To droga, którą nadal powinien iść polski obóz zmian. Najgorsze, co mogłoby się stać, to poddanie w wątpliwość tez, które dotychczas głosiło się nienaruszalnymi. Rubla się tak nie zarobi, wiarygodność na pewno straci.
Tym bardziej, że wciąż są duże, niewykorzystane rezerwy. Zewnętrzna polityka informacyjna o tym, co dzieje się w Polsce, leży odłogiem (gdzie do diaska ten kanał anglojęzyczny?!). Aktywność czołowych polityków obozu (dotyczy obu pałaców) w objeżdżaniu stolic i upartym tłumaczeniu, co się u nas dzieje, jeszcze za słaba. Gromy leciały za wszystko na ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, ale on przynajmniej nie knuł w Warszawie, lecz jeździł gdzie mógł i tłumaczył polskie zmiany - co osobiście kilkakrotnie widziałem. Gdyby wszyscy mniej się mądrzyli i kombinowali, a częściej brali z niego przykład, moglibyśmy być w innym miejscu.
**Tutaj nie ma bowiem cudownych recept, kamieni filozoficznych i genialnych, odmieniających odbiór Polski, nominacji. Różnice zdań między odbudowującą swoją moc Rzeczpospolitą a Brukselą i Berlinem są strukturalne, są wynikiem bardzo konkretnych różnic interesów. W takiej sytuacji sens ma przede wszystkim uparte tłumaczenie naszych racji, wracanie oknem, gdy wyrzucają drzwiami, odwoływanie się do europejskiej opinii publicznej (co świetnie robiła premier Beata Szydło i z czym się tam naprawdę liczono). Każda droga na skróty, czy to przez odcinkowe kapitulacje czy przez jakieś nagłe mieszanie wewnątrz obozu, to ułuda.
A zatem: ciężka praca, uparta praca, konsekwentna praca.
Tego obozowi niepodległościowemu życzę na nowy rok.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/374274-totalnej-opozycji-zycze-by-zauwazyla-ze-jej-pociag-dawno-minal-stacje-targowica-a-ludziom-dobrej-zmiany-by-obronili-polske