Czytelnicy – a z pewnością ci nieco starsi wiekiem – zapewne doskonale pamiętają „Polskie Nagrania”, największą polską firmę fonograficzną. Firma ta – pełniąca ważną rolę w polskiej kulturze – została za bezcen sprzedana w ostatnim roku rządów koalicji PO-PSL. Podjęta w tym roku próba odzyskania „Polskich Nagrań” skończyła się, niestety, niepowodzeniem.
„Polskie Nagrania” dysponują katalogiem 36 tys. utworów polskich artystów, wśród nich takich sław jak Witold Lutosławski, Krzysztof Penderecki, Marek Grechuta czy Czesław Niemen. Nie powstrzymało to jednak rządu PO-PSL przed sprzedażą tego dorobku firmie Warner Music Poland. Budżet państwa zyskał na tej transakcji… 8 milionów złotych. Czyli mniej więcej tyle, ile urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz wydawali na odszkodowania za dwie, trzy wyłudzone od miasta kamienice.
Próba odzyskania dorobku narodowej kultury i przywrócenia go społeczeństwu podjęta przez obecny rząd skończyła się – na razie – niepowodzeniem. Początkowo mówiło się, że transakcja dojdzie do skutku za 20 mln złotych. Niestety, 29 grudnia okazało się, że „Polskie Nagrania” nie wrócą w polskie ręce. Wedle nieoficjalnych informacji powodem mogła być nowa wycena „Polskich Nagrań” dokonana na zlecenie firmy Warner Music Poland. Cena miała podskoczyć nawet do 80 mln., a więc dziesięciokrotnie więcej, aniżeli Warner zapłacił w 2015 roku za „Polskie Nagrania” rządowi PO-PSL. Wygląda więc na to, że tantiemy za polską muzykę nadal będziemy odprowadzać do kieszeni obcej firmy.
Można powiedzieć, takie jest zbójeckie prawo nowego właściciela. Skoro zrobił świetny interes, kupując za bezcen polskie archiwa muzyczne, to teraz sprzeda je z solidną nawiązką. Zresztą „Polskie Nagrania” to nie jedyny taki przypadek. W końcówce rządów PO zabezpieczano wiele rozmaitych interesów. Warto tu wspomnieć, że również duża część polskiej produkcji filmowej została wydzierżawiona w prywatne ręce. Z tego powodu wielu polskich filmów nie obejrzymy w najbliższej przyszłości na antenie TVP lecz w stacjach prywatnych.
Niestety, okazuje się, że nie każdego w Polsce obchodzi dziedzictwo narodowej kultury. Oto na portalu Wirtualna Polska pojawił się artykuł, w którym drwi się ze starań polskiego rządu w sprawie odzyskania „Polskich Nagrań”. Nie wiem, czy napisał go kulturowy analfabeta, czy może niedorozwinięty intelektualnie stażysta. Michał Karnowski określił takie dziennikarstwo „szambem”. Sami Państwo oceńcie, czy słusznie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/374238-8-milionow-za-polskie-nagrania-czyli-o-tym-jak-platforma-dbala-o-polskie-dziedzictwo-kulturalne