Podczas dorocznej narady ambasadorów pod koniec kadencji ministra Radosława Sikorskiego, która odbyła się w auli Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, zapytany o zadania, cele i strategię polskiej dyplomacji szef MSZ odpowiedział, że uczestnicy tego spotkania nie mają co oczekiwać od niego jakichś wytycznych, bo Polska właściwie nie prowadzi własnej polityki zagranicznej. Na szczęście ten etap w naszej najnowszej historii należy już do przeszłości.
Wspominam o tym nie bez powodu. Wraz z tzw. hołdem berlińskim ministra Sikorskiego był to najbardziej wymowny i kompromitujący akt kapitulacji polskiego „państwa teoretycznego” na arenie międzynarodowej, którego premier skorzystał z okazji i czmychnął za granicę, a dziś wraz ze swym byłym ministrem odpowiedzialnym za politykę zagraniczną, której Polska miała nie mieć, dają o sobie znać w tyradach odsądzających gabinet PiS od czci i wiary za rzekomą „izolację” naszego kraju w Europie i świecie.
Straszne katusze muszą przeżywać wszyscy pozostali udziałowcy „platformianej” Rzeczpospolitej, którą nie kto inny, tylko ich ówczesny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz określił był, jako „chuj, dupa i kamieni kupa”. Należy o tym ciągle przypominać, jako przestrogę przed „totalną opozycją”, walczącą obecnie na krajowym i zagranicznym froncie o odzyskanie władzy. Rok 2017 w polityce zagranicznej, bo na tym aspekcie chcę się skoncentrować, był okresem wyraźnego przełomu. Najpierw, istotnie, prób izolacji; można było się spodziewać, że po przejęciu rządowego steru przez PiS, które stanowczo przeciwstawiło się wasalizacji i lekceważeniu interesów naszego kraju przez zagranicę, nastąpi cofka w stosunkach z kilkoma dominującymi, rzekomymi partnerami Polski w UE. Choćby tylko z tego względu, że w interesie tych ostatnich leżało właśnie partnerstwo teoretyczne z - w gruncie rzeczy - podporządkowanym im, bezwolnym rządem w Warszawie. Patrząc z punktu widzenia Berlina i Paryża, ergo Brukseli, trudno dziwić się działaniom wspierającym zdetronizowaną Platformę Obywatelską i jej mutanta, partię Nowoczesną, w rolach przydatnych targowiczan. Jednakże rachuby na rychłe odsunięcie PiS od władzy okazały się błędne, co powoli zaczyna docierać do unijnego „dyrektoriatu”.
„Polskich spraw nie rozstrzygnie ani ulica, ani zagranica, ani ręka podniesiona w Brukseli i wymierzona przeciw rozporządzeniom w Polsce”,
powiedział w swej homilii podczas pasterki w gdańskiej katedrze arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Na te słowa zareagował w internecie szalejący z nienawiści do, nomen omen, Prawa i Sprawiedliwości Lech Wałęsa: „Jeśli nie pomoże nam zagranica pozostanie na pewno ulica a ja się na tym znam”.
Wątpię czy elektryk-konfident wyniesiony swego czasu na urząd prezydenta RP, który po upadku komunizmu „dokonał zwrotu o 360 stopni”, zna się na czymkolwiek, ten beznadziejny wpis świadczy przede wszystkim o jego zwątpieniu w siłę sprawczą zagranicy i w powrót do przeszłości.
Bożonarodzeniowe święta poprzedziła wizyta w naszym kraju premier Wielkiej Brytanii Theresy May. Wizyta, która wprowadziła zwłaszcza niemieckich polityków w konsternację.
„Brutalna kalkulacja May: Brytyjczycy wykorzystują polski kryzys do kłusowania w rewirze UE”,
— zatytułował jeden z nielicznych, obszernych komentarzy na temat spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z brytyjską koleżanka z urzędu tygodnik „Focus”. Jego autorka Anja Willner wywodzi, że jedyne co było zadowalające w „brexicie”, to dotychczasowa „jedność pozostałych państw członkowskich” UE w prowadzonych negocjacjach, ale i w tym „następują pęknięcia”. Wyobcowanie widoczne teraz także w Polsce wynika z „bezprzykładnych sankcji” Brukseli, z rozdzielaniem uchodźców w tle, jak też reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości. Premier May „wróciła do domu z trzema sukcesami” i to „w obszarach, które w zasadzie regulowane są na płaszczyźnie UE”. Są to, jak wyliczyła komentatorka chadeckiego „Focusa”, bilateralna współpraca w zakresie obronności, handlu oraz statusu polskich imigrantów na Wyspach Brytyjskich.
Co prawda podobny „pakt obronny” jak z Polską Brytyjczycy zawarli kilka lat temu z Francją, ale wówczas oba te kraje były członkami wspólnoty, usprawiedliwia „Focus”. Pominę fakt, który uszedł uwadze tygodnika, że Wlk. Brytania wciąż jest członkiem unii, że dopiero co rozpoczęły się rozmowy w sprawie jej wystąpienia. Irytację Niemiec wzbudza przede wszystkim to, że Polska zaczęła samodzielnie prowadzić politykę zagraniczną i bronić swych interesów, co do tej pory było bez zgody Berlina nie do pomyślenia. Zdaniem komentatorki Willner, premier May „umiejętnie wykorzystuje środkowowschodnio-europejską wrażliwość”:
„Kraje takie jak Polska już od dawna obawiają się, że zostaną zepchnięte w kierunku niemiecko-francuskiej supremacji”,
pisze. Jej zdaniem, eurosceptyczni Brytyjczycy doskonale odczytali te „polskie odczucia”, wykazują też daleko idące zrozumienie dla historycznych doświadczeń Polski w stosunkach z Rosją i w kontekście jej „potencjału agresji”, co nie znajdywało należytego posłuchu wewnątrz UE, a nawet w NATO. Brytyjska premier „wypełnia tę lukę”:
„Niepewne pozostaje natomiast to, czy Bruksela będzie przyglądać się bezczynnie tej brytyjsko-polskiej, odrębnej drodze. Jasne jest, że jeśli w jednolitej postawie w negocjacjach o „brexicie” pojawi się rysa, będzie trudna do zakitowania”,
ostrzegł „Focus”. Niemcy zaczynają na poważnie zastanawiać się, co zrobić z Polską-PiS, która nie zadowala się dziś politycznym pustosłowiem o partnerstwie i okazjonalnym poklepywaniem po ramionach przed kamerami. Pierwszym dzwonkiem alarmowym dla Berlina była bagatelizowana, a po części wykpiona w niemieckich mediach wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa, który - jak pisano - „dowartościował Polaków”. Jednakże rozwijająca się współpraca polsko-amerykańska w dziedzinie obronności, dokonywane za oceanem zakupy broni,(przy czym należałoby wspomnieć wcześniejsze protesty RFN przeciw budowie tarczy antyrakietowej w naszym kraju, czy np. manewry Nato określane przez wówczas szefa dyplomacji, dziś prezydenta Bundesrepubliki Franka-Waltera Steinmeiera jako „zbędne, nieodpowiedzialne wymachiwanie szabelką” przed Rosją), zaś w Europie konsolidacja w ramach Grupy Wyszehradzkiej, czy polska inicjatywa polityczna i gospodarcza, łącząca interesy dwunastu państw Trójmorza, od Bałtyku po Morze Czarne i Adriatyk, to nie są już działania bez znaczenia, które można zwekslować złośliwym, protekcjonalnym komentarzem o „dowartościowaniu” maluczkich… Krótko mówiąc, Polska wyrwała się spod kontroli wiodącego prym w Brukseli niemiecko-francuskiego tandemu i nic nie wskazuje na to, żeby było tak jak było…
Rok 2017 można uznać za czas przełomu w „państwie teoretycznym” PO-PSL, bez własnej polityki zagranicznej i aspiracji na arenie międzynarodowej. Świadczą o tym fakty, a z faktami się nie dyskutuje. Polski nikt nie musi kochać, Polska ma być szanowana nie dlatego, że mizdrzy się jak „brzydka i uboga panna na wydaniu”, że przypomnę wykładnię poprzednika ministra Sikorskiego, szefa dyplomacji III RP Władysława Bartoszewskiego. Imię tego ostatniego nadano półtora roku temu głównej sali w Ambasadzie RFN w Warszawie… Dla odświeżenia pamięci, były premier Donald Tusk, obecnie dzięki niemieckiej protekcji szef Rady Europejskiej, ma w swej kolekcji nagrodę im. Walthera Rathenaua „za zasługi na rzecz pogłębienia integracji europejskiej”, patrona, który nie widział Polski na mapie Europy. Osobliwa to, „dobrosąsiedzka” łaskawość…
Czy i jakiej zmiany można się spodziewać przede wszystkim w Berlinie, a co za tym idzie w Paryżu i Brukseli w relacjach z naszym krajem? Można i należy. Pragmatyczni politycy RFN dostosowują swą Realpolitik do okoliczności i możliwości. Prawdziwie partnerski dialog z Polską - jak mawiają Niemcy - „auf gleicher Augenhöhe” / „na równej wysokości oczu”, z wszelkimi minusami i plusami tej zmiany, jest wręcz nieunikniony. I tym zapewne będzie charakteryzował się nowy 2018 rok.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/373728-rok-2017-mozna-uznac-za-czas-przelomu-w-panstwie-teoretycznym-po-psl-bez-wlasnej-polityki-zagranicznej-i-aspiracji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.