Podnoszone jest obecnie, i słusznie, zagrożenie upartyjnienia debaty publicznej. Ja jednak chciałbym zająć się innym, dużo mniej opisanym niebezpieczeństwem, które możemy obserwować dziś także w Polsce. Jest to swoiste pięknoduchostwo, które, jak zwykle tego typu postawa, prowadzi do cynizmu.
Tylko z pozoru wygląda to paradoksalnie. Stawianie polityce absolutystycznych wymagań jest świadectwem niedojrzałości. Dorastanie to zrozumienie komplikacji oraz ułomności ludzkiego świata i dostosowywanie do niego swoich oczekiwań. Żyjemy jednak w dobie infantylizmu, który podnoszony jest do rangi ideału, osobniki niedojrzałe z dumą obnoszą swoje zdziecinnienie, obrażają się na świat i głoszą, że skoro nie odpowiada on ich oczekiwaniom, to one są w prawie robić wszystko i zawsze są usprawiedliwione.
Kiedy słyszę marudzenie, że dobra zmiana nie jest taka, jak wyobrażały ją sobie poszczególne jednostki, że kompetencje niektórych urzędników pozostawiają wiele do życzenia, że zdarzają się przypadki kumoterstwa oraz korupcji i w związku z tym nowa władza niczym nie różni się od starej – dochodzę do wniosku, że osoba, która nas nimi zanudza, albo nie ma pojęcia o polityce, albo…
Chciałbym być dobrze zrozumiany. Media czy w ogóle obserwatorzy powinni wskazywać i krytykować przypadłości wszystkich rządów, naciskać, aby je eliminować, ale jednocześnie rozumieć naturę otaczającego nas świata. Jeśli oczekujemy, że ugrupowanie niosące na sztandarach hasło sanacji składa się z samych aniołów, a po wygraniu przez nie wyborów korupcja i nieprawości wyparują, znaczy to, że pozostaliśmy na poziomie przedszkolnym i zamiast narzekać, powinniśmy się trochę pouczyć.
W ludzkiej rzeczywistości wszystko jest kwestią proporcji. I jest fundamentalną różnicą, czy korupcja jest marginesem, czy normą. Czy ambicje polityków wprzęgnięte są w projekt dobra wspólnego, czy są zupełnie od niego niezależne. Czy dobiera się ludzi pod względem kompetencji, czy układów. Chociaż nawet ta ostatnia zasada nie jest aż tak oczywista. Funkcjonujący obecnie kult ekspertów musi prowadzić do wyobrażenia świata jako wielkiego mechanizmu, którego zarząd należy oddać fachowcom posługującym się nieomylnymi algorytmami. Konsekwencją tego jest koncepcja konkursów, które bezstronnie wyłaniać mają najlepszych profesjonalistów. Zwodnicza to wizja, a wiara w konkursy jest naiwna, co nie znaczy, że w określonym zakresie nie należy ich stosować.
To prawda, że wszelkie cele stać się mogą wygodnym pretekstem dla osobniczych interesów, a nawet traktowane serio mogą ulec takiemu znieprawieniu w praktyce, że prowadzić do swojego zaprzeczenia. Grozi to każdemu ugrupowaniu, również PiS. Tyle że na razie, pomimo wielu zastrzeżeń, symptomów owej dewiacji nie widzimy. Przed tym ryzykiem najlepiej zabezpiecza demokracja, pomimo że stwarza kolejne problemy. Umożliwia odebranie rządów tym, którzy sprzeniewierzają się swoim zadaniom i opiera się na pluralizmie kontrolujących się wzajemnie ośrodków.
Zdobycie władzy przez PiS to odbudowa pluralizmu w naszym kraju. III RP była oligarchią, w której wszelkie centra pozapolitycznej dominacji znajdowały się w rękach jednego środowiska. W ostatniej instancji mogło ono odwołać się do korporacji sędziowskiej, która stanowiła jego istotny element i pilnowała, aby społeczeństwo nie potraktowało demokracji zbyt serio. Na wszelki wypadek polityka była obrzydzana na wszystkie możliwe sposoby. Epitet „polityczny” stał się najgorszą obelgą. Najbardziej groteskowe, że używają go w tym charakterze zawodowi politycy.
Ci, którzy trzymali w rękach realną władzę, starali się ostatecznie zdeprecjonować polityków – i w konsekwencji demokrację – po to, aby wyeliminować konkurencję, a zbiorowość nie miała już żadnych możliwości zmiany status quo. Jedną z technik prowadzących do tego jest twierdzenie, że PiS niczym się nie różni od PO. Jeśli wszyscy politycy są siebie warci, to należy machnąć ręką na cały ten szajs i zostawić go w rękach „fachowców”. A ci potrafią już zadbać o nasze sprawy. Marudzenie pięknoduchów, że polityka nie dorasta do ich wymagań, zmierza w tym kierunku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/373614-iii-rp-byla-oligarchia-w-ktorej-wszelkie-centra-pozapolitycznej-dominacji-znajdowaly-sie-w-rekach-jednego-srodowiska