Na portalu Radia Maryja ukazał się wywiad z prof. Mieczysławem Rybą. Wykładowca akademicki mówił m. in. o stanie polskiej debaty publicznej i mediach.
Zgodził się ze stwierdzeniem przewodniczącego KEP abpa. Stanisława Gądeckiego, że między Polakami można zauważyć wzrost napięcia społecznego i brak szacunku dla osób o innych poglądach
To się mocno nasiliło po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości.
— stwierdził.
Mieliśmy do czynienia nie tylko z tymi różnymi demonstracjami, ale i z ekscesami w samym Sejmie. To się później przenosiło na ulicę. Dzisiaj mamy już takie rzeczy na granicy kwestii czysto kryminalnej – skoro mówimy o podpaleniach biur poselskich, to już trudno sobie wyobrazić jak daleko ta eskalacja może nastąpić
— dodał.
Odniósł się również do powodów tego stanu rzeczy.
Jeśli mamy przebudowę pewnego systemu, która łączy się ze zmianami personalnymi, z ograniczeniami dawnego układu władzy, to narasta tam frustracja. To przeradza się w coraz większą agresję i wiadome jest, że może się tylko nasilać
— stwierdził prof. Ryba.
Przestrzega, że język, którym posługuje się opozycja nie łagodnieje i wszystko może przenosić się w szeroko rozumiane sfery społeczne.
W jego ocenie brutalizacja języka debaty łączy się coraz częściej z używaniem fizycznej agresji.
Mamy tu do czynienia z naruszeniem interesów wielu ludzi, którzy też są urabiani nie od dzisiaj przez ośrodki medialne
— wskazał.
Frustracja niektórych środowisk bierze się nie tylko z propagandy politycznej, ale jest również konsekwencją m. in. ustawy dezubekizacyjnej.
Pamiętajmy też, że jeżeli ktoś stracił w rodzinie wysoką emeryturę esbecką, to jego frustracja nie tylko jest spowodowana tym, że ludzie są „podgrzewani” przez media i polityków
— przekonuje prof. Ryba.
Takie osoby jeszcze dodatkowo realnie uważają, że „demokracja” im się skończyła. Ta „demokracja” w znaczeniu, w jakim ją rozumieli
— dodał.
A jeśli mamy jeszcze do czynienia z takim podgrzewaniem napięć ideologicznych w mediach i przez polityków, wszystko to zsumujemy, to później takie są tego efekty
— podkreślił.
Politycy, jak wskazał prof. Ryba, często robią teatr na użytek swoich wyborców.
Politycy zachowują się trochę na poczet, czy na użytek tych układów, są chwaleni za taką postawę, zamiast ganieni. I wtedy robią pewien teatr, a dla zwykłych ludzi, którzy sympatyzują z nimi, ten teatr jest brany na poważnie. Mamy prawdziwe emocje budowane na fałszywych przesłankach
— powiedział.
Odniósł się do przepychanek między politykami w Sejmie.
Kogoś przewrócili, kogoś spoliczkowali. To jest jednak pewien spektakl. Jakaś wielka krzywda tam się jeszcze nie stała. Oczywiście, niektórzy to przeżywają w sposób autentyczny, inni nie
— mówił.
Przypomnę: Ryszard Petru, który okupuje Sejm, mówi o końcu demokracji, krzyczy itd., w międzyczasie jedzie na Sylwestra z wiadomą panią gdzieś tam do ciepłych krajów. To jest czysty teatr!
— przypominał.
Na użytek mediów pokazuje się, jak dramatyczna jest sytuacja i że właśnie przyszła dyktatura, a w międzyczasie, kiedy protestują i okupują Sejm, on sobie robi przerwę na urlop. I to jeszcze tak daleko
— wskazał.
W ten sposób wyzwala się pewne siły, które później trudno zatrzymać
— przedstawił mechanizm manipulowania stosowany przez część mediów i opozycję prof. Ryba.
W jego ocenie ważną rolę w politycznym sporze odgrywają media.
Media są w tej chwili bardzo ważną częścią całego konfliktu. Może nawet są na pierwszej linii, bo o wiele bardziej mają wpływ na naszą świadomość niż ci, którzy gdzieś tam podejmują polityczne decyzje
— powiedział prof. Ryba.
Powiedział też, jakie mogą być tego skutki.
W związku z tym reprezentanci mediów są niestety narażeni na tę agresję. To, co obserwowaliśmy ostatnio, ten atak – słowny bądź co bądź, ale jednak skrajnie brutalny – na dziennikarkę TVP to jest rzecz niedopuszczalna – i jeśli mówimy o relacjach mężczyzny do kobiety, i jeśli chodzi o stosunek do mediów
— podkreślił prof. Ryba w rozmowie z portalem Radia Maryja
ems/Radio Maryja.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/373533-prof-mieczyslaw-ryba-opozycja-robi-teatr-na-uzytek-mediow-twierdzi-ze-mamy-w-polsce-dyktature