Pomagamy wszystkim potrzebującym ludziom. To jest właśnie piękne w chrześcijaństwie, że pomagając nigdy nie pytamy o wyznanie, najpierw widzimy człowieka potrzebującego. O tym właśnie mówił papież Benedykt XVI, tłumacząc dlaczego chrześcijanie są potrzebni na Bliskim Wschodzie. Zawsze podkreślamy, że pomagamy człowiekowi. Dziecko, to jest zawsze dziecko, a cierpiąca matka, to zawsze cierpiąca matka. Nigdy nie pytaliśmy o świadectwo chrztu. Zawsze to było pięknym świadectwem chrześcijan, że nad każdym się pochylamy
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Waldemar Cisło.
wPolityce.pl: Kilka dni temu we współpracy z ambasadą Węgier wysłano do irackiego Ibrilu paczki dla dzieci. Jak nawiązała się współpraca polsko-węgierska?
Ks. prof. Waldemar Cisło: Pani ambasador Węgier mówi świetnie po polsku, więc często brała udział w konferencjach nt. prześladowań chrześcijan, stąd nasza znajomość. Podczas ostatniej konferencji w Krakowie, doszliśmy do wniosku, że warto zrobić coś dobrego razem. Pani ambasador jest matką małych dzieci i szczególnie chciała pomóc tym najmniejszym potrzebującym, którzy przebywają w obozach dla uchodźców. Warunki życia tam są trudne i jeśli można coś zrobić dla tych dzieci, to staramy się to uczynić. W ubiegłym roku dzięki uprzejmości ministra obrony narodowej, udało nam się dostarczyć do irackiego Ibrilu 5 tys. plecaków, które zostały po światowych Dniach Młodzieży. Mieliśmy to wysłać do Syrii, ale wiemy, że granica jest szczelna, więc chcieliśmy uniknąć sytuacji, kiedy transport utknąłby gdzieś na granicy. To także pewien gest solidarności, pokazujący, że nasze dzieci, które mają o wiele lepiej, pamiętają o tych dzieciach, które żyją w bardzo trudnych warunkach w obozach dla uchodźców
Po tym, jak islamiści zostali wyparci z Aleppo, miasto wraca do życia. Jak dziś wygląda, ta niegdyś pięciomilionowa metropolia? Jak wygląda codziennie życie?
Ukazała się niedawno książka wydana przez wydawnictwo Biały Kruk, która jest fotorelacją z podróży do Syrii Adama i w piękny sposób pokazuje ogrom zniszczeń, ale jednocześnie olbrzymią wiarę w ludziach, którzy tam pozostali. Miasto wraca do życia. Wśród ruin otwierane są pierwsze sklepy. Niczym nadzwyczajnym są ruiny budynków, w których na pierwszym piętrze wystawione są manekiny z sukniami wieczorowymi. Otwierane są również pierwsze restauracje, ciastkarnie, czy piekarnie. Mieszkańcy chcą jak najszybciej powrócić do normalnego życia. Przed wojną Aleppo było określane mianem Paryża Bliskiego Wschodu. To było piękna pięciomilionowa metropolia. To jest jednak tylko jedno oblicze tego miasta. Jak siedzieliśmy wieczorem w ośrodku prowadzonym przez franciszkanów dla chrześcijan, do którego można przyjść z dziećmi i odpocząć od wojny, to słychać było wybuchy pocisków na przedmieściach. Nie zapominajmy, że Syria jest wciąż krajem wojny, który dąży do normalności i widać tego pierwsze jego oznaki.
Aleppo, to miejsce gdzie chrześcijanie i muzułmanie żyją obok siebie od bardzo dawna. Jak dzisiaj wyglądają ich relacje? Wspólnymi siłami odbudowują miasto?
Przypomnijmy, że islam, który był w Syrii był innym islamem, niż chociażby ten w Nigerii, który reprezentuje Boko Haram. Na Bliskim Wschodzie Syria była wzorcem relacji muzułmańsko-chrześcijańskich. Tutaj każdy miał swoje role. Jeżeli, ktoś chciał kupić alkohol, to jechał do chrześcijańskiej dzielnicy, z kolei chrześcijanie chcąc kupić coś od muzułmanów jechali do nich. Dobre relacje trwały, póki nie wmieszały się do Syrii terrorystyczne pieniądze Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu i innych państw, które wspierały terrorystyczny islam. Wiemy, że toczą się również wewnętrzne walki pomiędzy różnymi odłamami islamu. Dopóki nie mieszaliśmy się z zewnątrz, to nie było problemu.
Czy pomoc, która trafia do Syrii, chociażby z Polski, trafia również do muzułmanów?
Będąc w Aleppo mieliśmy potężną kuchnię, gdzie każdego dnia wydawano tysiące posiłków i nikt nikogo nie pytał, kto jest jakiej wiary. Tak samo jest w szpitalu. Nikogo nie pytamy o świadectwo chrztu. Pomagamy wszystkim potrzebującym ludziom. To jest właśnie piękne w chrześcijaństwie, że pomagając nigdy nie pytamy o wyznanie, najpierw widzimy człowieka potrzebującego. O tym właśnie mówił papież Benedykt XVI, tłumacząc dlaczego chrześcijanie są potrzebni na Bliskim Wschodzie. Zawsze podkreślamy, że pomagamy człowiekowi. Dziecko, to jest zawsze dziecko, a cierpiąca matka, to zawsze cierpiąca matka. Nigdy nie pytaliśmy o świadectwo chrztu. Zawsze to było pięknym świadectwem chrześcijan, że nad każdym się pochylamy.
W swojej książce Adam Bujak pisze o ludziach, którzy powracają do Syrii, do Aleppo.
Spotkaliśmy jedną rodzinę, która akurat wróciła z Paryża, a z kolei inna wróciła z Włoch. Te rodziny skorzystały z korytarzy humanitarnych. Nie wszyscy się aklimatyzują w Europie, nie wszystkim Europa pasuje. Niektórzy nie chcą być tam, gdzie są.
Wracają jednak nie tylko z Europy, ale z obozów dla uchodźców, które znajdowały się w innych państwach. Skąd tak wielka wola wśród tych ludzi, aby wracać do zrujnowanych miast?
Posłużę się przykładem. Kiedy we Wrocławiu była powódź i miasto było strasznie zniszczone, to nikt nie mówił do mieszkańców miasta, aby wyjeżdżali. My im pomogliśmy uporządkować miasto. Podobnie jest w Syrii, pomagamy tym ludziom odbudować im swoją Ojczyznę. Nikt nie chce być tułaczem i obcym. Jeżeli można, to każdy chce pozostać w swoim kraju. Nie jest łatwo dostosować się do naszej europejskiej mentalności. Nie jest łatwo zaaklimatyzować się do europejskich warunków. I nie oszukujmy się, ale ci ludzie, nie wszędzie są przez wszystkich mile tutaj widziani.
A jak sami muzułmanie zapatrują się na Państwo Islamskie, z którego rąk również doznali wielu krzywd? W Europie, często po zamachach terrorystycznych słyszymy, że jakaś grupka muzułmanów we Francji czy Niemczech cieszyła się z tego, co się stało.
Na nasza ironię, w Europie jest więcej ekstremistycznego islamu, niż na Bliskim Wschodzie. Ekstremiści byli tępieni u siebie w kraju i musieli wyjeżdżać. Często szukali schronienia w Europie. Tak to niestety wygląda. W Europie mamy najbardziej radykalny islam.
Czego kościół w Europie i w Polsce może nauczyć się od chrześcijan żyjących na Bliskim Wschodzie?
Możemy się wszyscy wiele nauczyć, a przede wszystkim wiarygodności. Ci ludzie żyją chrześcijaństwem i nie ma przebierania w przykazaniach i nauce Kościoła. Nie ma wybiórczości, tam nie ma kompromisów, nie ma tego, co papież Franciszek nazwał „chrześcijaństwem kanapowym”. Pamiętamy jak mówił do młodzieży w Krakowie, aby zeszła z kanap. Tego tam na pewno nie mam. Oczywiście, że nie wszyscy wytrzymali próbę. Pamiętam świadectwo kobiety, która mówiła, że wyparła się Chrystusa, bo miała dwie córki i bała się, że zostaną zgwałcone. Inny chłopiec opowiadał, że również nie wytrzymał i wyrzekł się swojej wiary
Czuć żal w tych historiach?
Ogromny. Ten właśnie chłopiec mówił, że chodzi do kościoła i prosi Boga o wybaczenie. Nikt jednak go nie potępia, bo nikt z nas nie wie, jak sam by sie zachował w dniu próby. Łatwo być bohaterem, jak jest z dala. Nikt nie osądza tych ludzi, nie mamy nawet do tego prawa. Były przypadki, kiedy np. młodzi studenci politechniki byli mordowani, bo zostali do końca wierni Chrystusowi. Myślę, że dla nas, to wielki wyrzut sumienia, bo nam w Europie, często nawet nie chce się iść do kościoła. Możemy się uczyć, że wiara w Chrystusa może kosztować, ale często nie chcemy tego przyjąć do naszej świadomości.
W wywiadzie po powrocie do Polski, Adam Bujak opowiadał, że Syryjczycy chcą najpierw odbudować szkoły, a później kościoły. Z czego wynika ta hierarchia?
Pamiętam jak uchodźcy mieszkający w obozach w Iraku, pytali, czy ich dzieci nie pozostaną kolejny rok bez szkoły. To było dla nich najważniejsze, bo aby przetrwać na Bliskim Wschodzie, to musieli być albo elitą ekonomiczną, albo intelektualną To dawało im szansę na przeżycie, dlatego kładą tak duży nacisk na edukację dla swoich dzieci.
Jak możemy im dzisiaj pomóc?
Przede wszystkim modlitwą. Ona jest najważniejsza. Mieszkańcy Syrii proszą jedynie o pokój. Oni przed wojną niczego od nas nie potrzebowali. Syria miała 5 proc. wzrost gospodarczy i wszystko dobrze się układało. Dziś tego pokoju nie ma.
Daleko jest od niego?
Trzeba o to zapytać albo prezydent Stanów Zjednoczonych, albo Rosji, bo to w ich rękach, jest rozwiązanie tego konfliktu.
W Syrii jest też wielu Polaków, którzy niosą pomoc potrzebującym.
Jest Caritas, pomaga rząd Polski. Syryjczycy, bardzo dziękowali polskiemu rządowi i premier Beacie Szydło, która w imieniu Polaków przekazała ponad milion euro na budowę szpitala. Dzięki temu, wiele osób wyszło do miasta po raz pierwszy od wielu lat. Wiele osób otrzymało protezy, czy miało operacje, które w końcu umożliwiały im wyjście z domu. To wszystko zawdzięczają polakom. To wszystko dzięki decyzji premier Beaty Szydło.
I była to pomoc w myśl zasady „pomagamy na miejscu”, do czego Europa się powoli przekonuje.
Widzimy, że lewacka mentalność i pieniądze Sorosa, które chciały zniszczyć chrześcijaństwo w Europie, nie są aż tak mocne. Europa ma jednak jakiś instynkt zachowawczy.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/373489-nasz-wywiad-ks-prof-cislo-o-zyciu-w-odradzajacym-sie-aleppo-i-swiadectwie-chrzescijan-nikt-nie-pyta-nikogo-o-wyznanie-pomagamy-wszystkim
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.