Ostatnio spotkałem swojego dawnego przyjaciela, od kilkunastu lat nie pracującego już w zawodzie dziennikarza, wielkiego miłośnika historii i jej znawcę. Przez te piekielne podziały między Polakami, zacząłem rozmowę ostrożnie, omijając sprawy polityczne, by „nie drażnić lwa”.
Mogłoby się okazać, że jest na przykład zwolennikiem opozycji totalnej, a ja wyskoczyłbym z radosną wiadomością, że Hanna Gronkiewicz-Waltz została ukarana postanowieniem o zwrocie ponad 5 mln zł. Pieniądze te, zdaniem Komisji, były nienależnym zyskiem ze sprzedaży kamienicy, do której jej mąż nabył prawa własności, od swego krewniaka. Zaś w ręce wuja rodziny Waltzów kamienica trafiła po kryminalnym przekręcie, którego ofiarą była rodzina żydowska. Prawowity właściciel tej nieruchomości.
Strzeżonego Pan Bóg strzeże
—pomyślałem i zapytałem swego przyjaciela, czy już kupił dla najbliższych prezenty pod choinkę i czego sam się spodziewa? Jego odpowiedź była zaskakująca:
Największym prezentem dla mnie jest podpis prezydenta Andrzeja Dudy pod ustawami o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym.
A nie martwi cię uruchomienie artykułu 7. traktatu przez Komisję Europejską?
—zapytałem.
Bardziej niepokoi mnie postawa naszej opozycji totalnej. Jeśli idzie o ludzi pokroju Timmermansa to można ich usprawiedliwić
—odpowiedział.
Na jakiej podstawie to mówisz?
—dopytywałem.
Widzisz, są to ludzie, których nigdy nie dotknęło nieszczęście komunizmu. Oni kompletnie nie rozumieją, że my musimy ciągle borykać się z mechanizmami i bolączkami, które zostały do młodej demokracji przeniesione z epoki PRL. Dlatego też wielu ludzi Zachodu ma wyobrażenie o Polsce, które odbiega od realiów. Przykładają kalki swojej demokracji do naszej. Są przekonani, że nasza demokracja osiągnęła tę samą przejrzystość, tę sama intensywność. Nie wiedzą, jak skażona jest mentalność części polskiego społeczeństwa. Szczególnie pewnych grup czy środowisk ważnych dla funkcjonowania państwa. Takich jak policja, prokuratura, służby specjalne, naukowe kadry uniwersyteckie, w tym nauk prawnych i humanistycznych. Oraz właśnie środowisko sędziowskie, a nawet szerzej – prawnicze
—wyjaśnił.
Być może wielu z zachodnich polityków, którzy domagają się przestrzegania przez Polskę zasad praworządności, nie zdaje sobie sprawy, że my musimy ciągle poprawiać praworządność, ponieważ w III RP udało nam się zbudować ledwo jej namiastkę. Podobnie jest stan demokracji czy sprawiedliwości społecznej.
Byłaby zapewne spora szansa, żeby polityków unijnych zachodnich krajów, mających skrzywione spojrzenie na Polskę przekonać do obecnie przeprowadzanych w Polsce reform, wytłumaczyć ich konieczność i znaczenie, gdyby nie szkodliwe, karygodne działanie naszej opozycji. Nasza opozycja, w przeciwieństwie do polityków zachodnich wie dobrze, że przeprowadzana reforma sądownictwa służy zwiększeniu stopnia praworządności. Ponieważ jednak elitom III RP o wiele wygodniej i bezpieczniej żyje się w warunkach, w których mamy do czynienia z imitacją praworządności i demokracji, z taką zaciętością walczą z obecną władzą. Co pewien marzy im się likwidacja IPN czy CBA, bo są to instytucje, z których pierwsza odkrywa kompromitującą przeszłość, a druga demaskuje aktualne nadużycia finansowe albo wręcz korupcję.
Czy wierzysz, że da się coś zmienić?
—zapytałem
Na pewno zmieni się rok. A każdy rok przynosi coś innego. Więc być może…
—odparł.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/373479-zmiana-roku-to-nieuchronne-wiec-i-nowe-nadzieje