Prawie 20 razy przeżyłem święta Bożego Narodzenia na obczyźnie. W różnych krajach zachodnich przebywałem w sumie kilkanaście lat. Dlatego dobrze wiem nie tylko z opracowań naukowych, ale także z własnego doświadczenia, do czego doprowadziła sekularyzacja i wyparowanie religii w większości krajów europejskich. Chyba szczególnie podczas świąt bożonarodzeniowych powinniśmy być dumni z naszych polskich tradycji narodowych i religijnych. To wielki skarb, którego nie wolno nam utracić
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof i etyk, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
wPolityce.pl: Czas świąt Bożego Narodzenia to dobry moment na refleksję nad kondycją chrześcijaństwa w Europie. Jak ksiądz ją ocenia? W tym roku miał miejsce m.in. szokujący wyrok francuskiego sądu, wzywający do usunięcia krzyża z pomnika Jana Pawła II.
Ks. prof. Andrzej Kobyliński: To smutne wydarzenie z Francji ma znaczenie symboliczne. Niestety, chrześcijaństwo na naszym kontynencie powoli wymiera. Takie są fakty, potwierdzone badaniami naukowymi. Trudno z nimi dyskutować. Na razie nie mamy żadnych racjonalnych przesłanek, aby twierdzić, że ten trend można odwrócić w najbliższych dziesięcioleciach. Chrześcijaństwo w Europie będzie coraz częściej zastępowane przez ateistyczny sposób życia oraz religię islamską. Ateizm i islam to dwa wielkie wyzwania stojące przed naszym kontynentem. 29 listopada 2017 roku amerykański instytut badawczy Pew Research Center opublikował bardzo ciekawy raport dotyczący prognozy obecności muzułmanów w krajach europejskich w 2050 roku. Zdaniem naukowców ze Stanów Zjednoczonych, jeśli nawet Europa całkowicie zatrzyma przypływ imigrantów, to za 23 lata liczba muzułmanów i tak wzrośnie do blisko 36 milionów. Jeśli natomiast imigranci będą przyjmowani jak w poprzednich latach, to liczba muzułmanów w 2050 roku może wzrosnąć nawet do 75 milionów.
Polska na tym tle wydaje się być państwem, które szanuje wartości chrześcijańskie. Premier Mateusz Morawiecki niedługo po objęciu urzędu powiedział, że czas na rechrystianizację Europy, w której Polska może odegrać ważną rolę. Czy ksiądz zgadza się z tymi słowami?
Prawie 20 razy przeżyłem święta Bożego Narodzenia na obczyźnie. W różnych krajach zachodnich przebywałem w sumie kilkanaście lat. Dlatego dobrze wiem nie tylko z opracowań naukowych, ale także z własnego doświadczenia, do czego doprowadziła sekularyzacja i wyparowanie religii w większości krajów europejskich. Chyba szczególnie podczas świąt bożonarodzeniowych powinniśmy być dumni z naszych polskich tradycji narodowych i religijnych. To wielki skarb, którego nie wolno nam utracić. Gdy chodzi o słowa Mateusza Morawieckiego dotyczące rechrystianizacji Europy, myślę, że są one przejawem bardziej wewnętrznego pragnienia Pana Premiera niż zapowiedzią konkretnego planu politycznego.
Czy księdza zdaniem Polska w jakichś sposób mogłaby przyczynić się do rechrystianizacji Europy?
W społeczeństwach europejskich, zdominowanych przez myślenie ateistyczne, nie spotykam środowisk zainteresowanych ewangelizacją prowadzoną przez obywateli naszego narodu. Nasz katolicyzm jest silny obrzędowo, ale słaby moralnie i intelektualnie. Nie wiem, co możemy zaproponować postchrześcijańskim społeczeństwom zachodniej Europy. Nie dostrzegam w naszej religijności odpowiedniej siły moralnej i filozoficznej, która byłaby atrakcyjna dla mieszkańców Niemiec, Francji czy Szwecji. Uważam, że mamy natomiast do odegrania wielką rolę, gdy chodzi o katolików w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Powinniśmy być liderem religijnym naszego regionu. W dobie decentralizacji Kościoła katolickiego, przeprowadzanej przez papieża Franciszka, w pewnym stopniu możemy sami decydować o specyfice naszej formy rozumienia religii katolickiej. Może powinniśmy wypracować odrębną formę katolicyzmu słowiańskiego czy środkowoeuropejskiego? Szkoda, że w tym obszarze jesteśmy tak mało aktywni. Trudno zrozumieć, dlaczego nie interesuje nas proces decentralizacji Kościoła katolickiego.
Wspomniana w naszej rozmowie wypowiedź polskiego premiera została wyśmiana przez opozycję i sympatyzujące z nią media. Partia Nowoczesna napisała na swoim Twitterze, że rolą premiera na pewno nie jest rechrystianizacja Europy. O czym świadczą takie reakcje na słowa premiera?
W Polsce politycy rzadko czytają dzieła Platona czy Arystotelesa. Nie interesują się diagnozami naszej kultury europejskiej, wypracowanymi przez Fryderyka Nietzschego, Martina Heideggera czy Jürgena Habermasa. Zasadniczo nie analizują myśli politycznej Lorda Actona czy Johna Rawlsa. W konsekwencji nasza debata polityczna ma bardzo powierzchowny charakter. Przede wszystkim nie ma w niej zbyt wielu idei filozoficznych, które nawiązywałyby do różnych modeli demokracji czy koncepcji życia społecznego. Brak solidnego fundamentu filozoficznego sprawia, że nasza dyskusja polityczna nie potrafi odnieść się w odpowiedni sposób m.in. do niezwykle aktualnego dzisiaj problemu relacji między religią i życiem społecznym.
W Polsce wciąż są poważne siły polityczne, które walczą o rozdział Kościoła od państwa. To ważny postulat m.in. Nowoczesnej. Tymczasem Polska jest państwem świeckim, co jest zapisane w konstytucji. Z czego zatem wynika taka niechęć niektórych środowisk politycznych do religii katolickiej?
Owszem, nasz kraj jest państwem świeckim, ale chyba wszyscy do końca nie wiemy, jaki model świeckości chcemy wcielać w życie. Myślę, że wielu rzeczy możemy się nauczyć od mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Amerykański model patriotyzmu i obecności religii w życiu publicznym stanowi dla nas ciekawą propozycję, którą warto dopasować do naszych polskich warunków. Myślę, że obecnie ponadpartyjną formą miłości do własnego kraju powinna być walka z naszą zapaścią demograficzną.
Jak wielka jest skala tego problemu?
11 lipca 2017 roku, w ramach obchodów Światowego Dnia Ludności, Organizacja Narodów Zjednoczonych opublikowała najnowsze prognozy demograficzne dotyczące roku 2100. Według danych ONZ, w Polsce za 80 lat będzie żyć zaledwie 21 milionów mieszkańców i będą to w dużej mierze osoby starsze. W 2016 roku mieliśmy ujemny przyrost naturalny: urodziło się 382.257 dzieci, zmarło 388.009 osób. Dla porównania, w 1986 roku urodziło się w naszym kraju 637.200 dzieci, zmarło 378.800 osób. Owszem, cieszy obecny wzrost poziomu dzietności dzięki Programowi 500+, ale to ciągle kropla w morzu potrzeb. Niestety, grozi nam samozagłada biologiczna.
Czy ważne jest, aby Europa zachowała chrześcijańską tożsamość? Co według księdza się stanie, jeśli ją zatraci?
Europa jest chrześcijańska, gdy chodzi o jej korzenie. Tej prawdy historycznej nikt nie zmieni. Natomiast obecnie Europa staje się zasadniczo ateistyczna, gdy chodzi o dominujący model życia. Dla katolików mieszkających w naszym kraju główne wyzwanie nie dotyczy rechrystianizacji innych społeczeństw, ale biologicznego przetrwania naszego narodu, ochrony polskiej państwowości i zachowania własnych tradycji religijnych. W najbliższych latach nie będzie to wcale łatwe zadanie. Już teraz w dramatycznym tempie pustoszeją nasze klasztory i seminaria duchowne. Przeraża skala aborcji chemicznej wśród naszych kobiet. Boli niesprawiedliwość w dostępie do świadczeń medycznych. Mamy wiele pracy przed sobą.
Na co szczególnie warto zwrócić uwagę?
W naszym polskim myśleniu o przyszłości jest za dużo mitów, dziwnych proroctw i niesprawdzonych przepowiedni, a za mało rzetelnych diagnoz filozoficznych, socjologicznych i politycznych. Jeśli nie chcemy zniknąć jako naród z mapy świata, czeka nas wielki zbiorowy wysiłek. Jestem głęboko przekonany o tym, że głównym zadaniem stojącym przed Polską w najbliższych dziesięcioleciach nie jest rechrystianizacja Europy, ale wielka walka o biologiczne przetrwanie narodu, ocalenie państwowości i zachowanie własnych tradycji religijnych.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/373151-nasz-wywiad-ks-prof-kobylinski-powinnismy-byc-dumni-z-naszych-polskich-tradycji-narodowych-i-religijnych-to-wielki-skarb