„To fatalna decyzja dla Polaków, która wyrzuca nas na obrzeża Unii Europejskiej”, jęknął wczoraj na konferencji prasowej w Rzeszowie szef Platformy tzw. Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Ten, który dla odzyskania wladzy przez swą do szpiku kości skompromitowaną partię kolędował do Brukseli i błagał po kątach o sankcje przeciw własnemu krajowi. Jak w kawale o szczycie obłudy: „zepchnąć teściową ze schodów i spytać, gdzie mamusia się tak spieszy…” Ten sam Schetyna, który stworzył kabaretowy gabinet cieni z sobą, w roli premiera, i powołał sobie podobnych „ministrów-cieniasów”, gotowych do rządzenia… Bo za Platformy Polska była - jak utrzymuje - „prymusem” w Europie:
„Kiedy zostawialiśmy władzę, zostawialiśmy pozycję Polski na naprawdę najwyższym poziomie, a dzisiaj to wszystko zostało w sposób kompleksowy zmarnowane i zdemolowane”,
snuł dalej „premier” z cienia. Można rzec, istna groteska, współczesne wcielenie Ubu Króla z teatru absurdu Alfreda Jarry’ego. Oto czlowiek, którego partia walnie przyczyniła się do marginalizacji Polski w Europie, którą za różnorakie, wielomiliardowe afery i skandale Polacy odesłali do diabła, która obecnie w sondażach nie sięga sprawującym władzę do pępków, stawia siebie za… wzór. Ale sprawa nie jest bynajmniej śmieszna. Nie chodzi bowiem tylko o wizerunek naszego kraju, o tak mozolną, kłamliwą i wredną dyskredytację demokratycznie wybranego rządu, dla którego spoleczne poparcie po dwóch latach sprawowania władzy nie maleje, lecz rośnie. Chodzi mianowicie o - nazywając działania PO i jej Nowoczesnego mutanta po imieniu - odrażającą zdradę.
Można by to skwitować zdaniem kapitana Wagnera do von Nogaya z filmu „C.K.Dezerterzy”: „Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie”, Panie Schetyno. To jednak byłoby zawężeniem istoty sprawy i jej skutków. Powiem wprost: Panie Schetyno! Gdyby nie naruszenie przez Polskę interesów politycznych, fiskalnych i energetycznych „zagranicy”, w tym przede wszystkim dominujących w Unii Europejskiej Niemiec i Francji, ale także Rosji, byłby Pan w Brukseli kopnięty w tyłek!
Nie zamierzam po raz „enty” przytaczać przykłady neokolonizacji naszego kraju, stosowania dwóch miar, także etycznych i moralnych wobec równych i równiejszych we wspólnocie, nie mającej dziś nic wspólnego z ideałami jej twórców, Roberta Schumana, Jeana Monneta, Josepha Becha, Konrada Adenauera, Johana Beyena i innych. Zastosowanie wobec Polski „opcji atomowej”, Art. 7, może wbrew przesłankom, które powodowały brukselskimi urzędnikami, i na przekór oczekiwaniom inicjatorów tego postępowania - odsuniętej od władzy Platformy tzw. Obywatelskiej, wyjść naszemu krajowi i całej Europie na dobre. Uzmysławia bowiem rządom innych państw członkowskich UE, jak stopniowo okrajana jest ich władza we własnych ojczyznach, decyzyjna niezależność i suwerenność nie tylko w polityce wewnętrznej.
Unia Europejska znajduje się dziś w najgłębszym kryzysie w jej dziejach. Bezpośrednią przyczyną wyraźnych już pęknięć było jednostronne, samowolne, aroganckie, sprzeczne nawet ze wspólnotowymi przepisami zaproszenie islamskich imigrantów przez kanclerz Angelę Merkel. Nie jest to wszakże jedyny i nawet nie główny problem wspólnoty. Za początek kryzysu, który leży u podstaw bezprecedensowego wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE, można uznać próbę narzucenia jej członkom „eurokonstytucji”, de facto opracowanej przez niemiecko-francuski tandem, a odrzuconej przez wiele narodów z… Francuzami włącznie. Ten sam tandem spowodował nieco już zapomniany podział na „starą” i „nową” Europę, próbę zerwania jej więzi transatlantyckich, demontażu NATO i tworzenia nowej osi Berlina-Paryża i Moskwy…
Sankcji wobec naszego kraju nie będzie. Ale samo zastosowanie wobec Polski „opcji atomowej” przez unijnych urzędników z pewnością sprowokuje szeroką dyskusję quo vadis Europo? Może to zrządzenie losu, że ta przesądzająca walka o kształt Unii Europejskiej jutra, w ekspozycji brukselskiego Domu Historii wypranej z narodowych tożsamości, oderwanej od chrześcijańskich korzeni i na siłę przekształcanej w eurokołchoz, rozpoczyna się właśnie w Polsce. W Polsce, która wyjęła pierwszą cegłę z bloku komunistycznego… W każdym razie, dzięki, Panie Schetyno!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/373028-panie-schetyno-gdyby-nie-naruszenie-przez-polske-interesow-zagranicy-bylby-pan-w-brukseli-kopniety-w-tylek