Najważniejsze było i jest to, żeby Polskę rządzoną przez PiS uderzyć, a kij „praworządności” ma znaczenie wyłącznie doraźne.
Komisja Europejska, która wszczęła wobec Polski procedurę wynikającą z artykułu 7. traktatu europejskiego, jest najbardziej „ustawionym” i niedemokratycznym organem UE. W pełni „ustawiony” jest też Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej – zarówno jeśli chodzi o sam trybunał, jak i europejski sąd działający pod tym samym szyldem. Do komisji trafia się wyłącznie w efekcie nieformalnych ustaleń między rządami państw członkowskich, przy czym zwykle konkretne państwo ma swobodę wyznaczenia swego komisarza. O tym, kto zostaje przewodniczącym i wiceprzewodniczącymi komisji oraz jakie państwa mogą obsadzić najważniejsze „resorty”, decydują tylko wpływy, układy, targi i świadczone wzajemnie usługi. W praktyce od lat najwięcej do powiedzenia mają Niemcy. Podobnie w TSUE każde państwo wyznacza jednego sędziego w trybunale lub dwóch w sądzie, czyli o tym, kto trafia do trybunału w Luksemburgu decyduje rząd danego państwa, a w praktyce premier i reprezentowana przez niego partia rządząca. Ani unijni komisarze, ani przedstawiciele państw w trybunale i sądzie europejskim nie mają powszechnego, demokratycznego mandatu. O wskazaniu reprezentantów poszczególnych państw w trybunale i sądzie nie decydują też sędziowie czy samorząd sędziowski, choć mogą coś rządom sugerować. Od początku do końca wszystko jest tu więc ustawką.
Zwykle ani Komisja Europejska ani TSUE nie odpowiadają aktualnemu układowi sił politycznych w poszczególnych państwach, gdyż kadencje komisarzy czy sędziów nie są zgodne z kalendarzem wyborczym. I to też czyni te instytucje mocno niereprezentatywnymi i jeszcze mniej demokratycznymi. W dodatku od co najmniej dziesięciu lat postępuje usamodzielnianie się Komisji Europejskiej oraz uzurpowanie sobie przez nią uprawnień, jakich nie dają jej europejskie traktaty, szczególnie artykuł 17. Traktatu o Unii Europejskiej. Dlatego wszystko to, co wiąże się z wszczęciem przeciwko Polsce procedury kontroli praworządności jest naginaniem traktatów, co wytknęli komisji nawet prawnicy obsługujący instytucje UE. Z kolei TSUE w swoich orzeczeniach z ostatniej dekady coraz bardzie czyni unijnym prawem to, co wcześniej nie było obligatoryjne, a funkcjonowało wyłącznie jako nieobowiązkowe zalecenia czy opinie. A zalecenia i opinie mogą być całkowicie subiektywne albo podporządkowane aktualnym interesom politycznym bądź dominującej ideologii. Generalnie najważniejsze unijne instytucje mają zdecydowany „przechył” liberalno-lewicowy, więc nie jest przypadkiem, że głównym konkwistadorem komisji w walce z Polską jest wywodzący się z lewicowej Partii Pracy holenderski polityk Frans Timmermans.
Liberalno-lewicowy przechył w unijnych instytucjach odpowiada dominującej w UE ideologii, nazywanej liberalną demokracją i uznawanej za najwyższy, najlepszy, a wręcz finalny etap w rozwoju ludzkości (podobny status nadawał sobie tylko komunizm). I charakterystyczne jest to, że ten liberalny model europejski zaczął ewoluować w stronę amerykańskiego rozumienia liberalizmu, czyli jest coraz bardziej lewicowy (w USA nielewicowym liberalizmem jest libertarianizm). Nie dziwi więc, że liberalna demokracja stała się dominującą ideologią europejską, w dodatku jedynie słuszną, prawomocną i bronioną tak, jak państwa bloku sowieckiego broniły tzw. realnego socjalizmu. Skutkiem takiego statusu ideologii liberalnej demokracji jest skłonność do represjonowania, karania, reedukowania, piętnowania czy stygmatyzowania każdego (w tym rządów i całych państw), kto wyłamuje się z dominującego paradygmatu i modelu. Na tej podstawie Polskę uznano za rozsadnik zarazy podważającej niepodważalne, czyli jedynie słuszną ideologię liberalno-demokratycznego postępu. I uznano Polskę pod rządami Prawa i Sprawiedliwości za groźnego siewcę wirusa, bo to kraj duży i coraz bogatszy. Dlatego nie ma żadnego znaczenia, czy chce się nas karać, represjonować, reedukować bądź stygmatyzować z powodu praworządności czy z jakiejś innej przyczyny. Najważniejsze było i jest to, żeby Polskę rządzoną przez PiS uderzyć, a kij ma znaczenie wyłącznie doraźne.
Gdyby nie znaleziono pretekstu w dziedzinie praworządności czy tzw. europejskich wartości, bez problemu poszukano by czegoś innego. W tym wszystkim nie chodzi bowiem o ustawy sądowe czy kompletnie bzdurne zarzuty o ograniczanie wolności mediów, lecz o zbrodnię nieprawomyślności i podważania przez Polskę jedynie słusznej ideologii jedynie słusznego i najlepszego modelu rozwoju, czyli liberalno-lewicowego raju. Częścią tego raju jest unijna filozofia i polityka wobec imigrantów, prowadząca do postępującej islamizacji i wykorzeniania chrześcijaństwa, prowadząca do moralnego rozkładu społeczeństw i zniszczenia tradycyjnych instytucji, przede wszystkim rodziny. Charakterystyczna jest tu ewolucja niemieckiej rządzącej CDU, partii nominalnie chrześcijańsko-demokratycznej, a faktycznie od kilku lat coraz bardziej lewicowej, o czym świadczy choćby jej zgoda na tzw. jednopłciowe małżeństwa. Po prostu pokolenie lewicowych i lewackich rewolucjonistów z 1968 r., które przez lata budowało w Europie raj na miarę swoich postulatów z ulicznych zadym, nie zamierza oddać pola. Samo się już postarzało, ale wychowało następców. A wciąż jeszcze ma ogromne wpływy w mediach, na uczelniach, w instytucjach kultury, w sądach, w ośrodkach kształtowania opinii publicznej. Pokolenie 1968 oraz jego dzieci i wnuki nie chcą się poddać, a unijne instytucje są w dużej mierze ich matecznikiem.
Pokolenie 1968 oraz opanowane przez nie instytucje, w tym te europejskie, z definicji odmawiają prawa istnienia i oddziaływania takim podmiotom jak Prawo i Sprawiedliwość, jego parlamentarna większość czy wyłoniony przez tę partię rząd. To jest dla nich taka sama zaraza, jaką dla komunistów była wszelka opozycja. I tak jak komuniści robią wszystko, żeby tego nowego wroga klasowego zniszczyć, a przynajmniej delegitymizować i stygmatyzować. Wszystko inne to techniczne drobiazgi. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że instytucjami UE rządzą obecnie mentalni totalitaryści i zamordyści, którzy w imię postępu i raju liberalnej demokracji będą niszczyć każdego, kto tego nowego totalitarnego dogmatu i paradygmatu nie respektuje. Rząd PiS był więc od razu skazany na konfrontację z unijnymi zamordystami. A teraz ten konflikt wszedł tylko w nową, bardziej agresywną fazę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/373024-instytucjami-ue-rzadza-obecnie-mentalni-zamordysci-wiec-rzad-pis-byl-skazany-na-ich-ataki