Nie mogę pojąć, jak to możliwe, że wcześniej nikt nie pomyślał o tym, żeby docenić pierwszych trenerów naszych medalistów. Przecież w kolejnych rządach ministrami sportu byli także sportowcy, często naprawdę dobrzy, którzy coś swoim wychowawcom zawdzięczają, ale na instytucjonalne wsparcie dla nich jakoś się to nie przekładało.
„Pierwszy trener” to program Ministerstwa Sportu i Turystyki, który powstał z inicjatywy ministra Witolda Bańki. Szkoleniowcy, którzy mieli pierwszy i znaczący wpływ na dalsze sportowe losy obecnych mistrzów otrzymają nagrodę w wysokości 10 tys. złotych
— czytamy w materiałach prasowych. Swoich „pierwszych trenerów” wskazują sami zawodnicy, którzy w danym roku sięgnęli po medal igrzysk olimpijskich, mistrzostw Europy lub mistrzostw świata seniorów. Nominowani są szkoleniowcy, którzy przyszłego mistrza prowadzą w młodości przez co najmniej 2 lata.
Teraz garść wrażeń z gali, która odbyła się w Warszawie. To była momentami smutna uroczystość. Zobaczyliśmy bowiem w większości ludzi, o których świat sportu przez lata nie pamiętał. Kibice ekscytując się sukcesami sportowców rzadko kiedy wiedzą, kto te diamenty do oszlifowania wynalazł, co niejednokrotnie decydowało o wyborze drogi życiowej. Przedstawię to na jednym tylko przykładzie.
Jest nas tylko trzech, ale jesteśmy mocni!
— przedstawił grupę trenerów skoków narciarskich Kazimierz Długopolski. Obok niego na scenie stali wyróżnieni Jan Szturc i Zbigniew Klimowski. Szturca być może Państwo kojarzą, bo czasem telewizje przypominały jego postać przy okazji sukcesów Adama Małysza (to jego pierwszy trener), ale proszę szczerze powiedzieć, czy znacie Długopolskiego i Klimowskiego? To spójrzmy teraz na listę zawodników, którzy ich nominowali, których oni dla polskiego sportu wynaleźli. Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Maciej Kot. Halo? Znacie ich?
Nagroda pieniężna jest, według mnie skromnym minimum, dodatkiem do możliwości pokazania tych ludzi kibicom i nie tylko. Wspomniałem tylko o skokach narciarskich, bo akurat mamy sezon i liczymy na sukcesy w tej dyscyplinie. Ale przecież dzisiaj nagrodzono także pierwszych trenerów bokserów, judoków, kajakarzy, wioślarzy, żeglarzy, kolarzy, pływaków, szermierzy, zapaśników, ciężarowców czy lekkoatletów.
Aby państwo polskie mogło wykonać taki gest, ministrem sportu musiał zostać skromy biegacz Witold Bańka. W krótkiej przemowie przekazał sens nagrody, mówił o swoich sportowych początkach. „Pierwszy trener” to przecież także wychowawca, a często rola wychowawcy i motywatora bywa w młodym wieku ważniejsza niż kogoś, kto ma przeć do poprawiania wyników. To praca trudna i niewdzięczna, bo najzdolniejsi idą dalej, są opakowywani prze sportową machinę, a ten pierwszy szkoleniowiec zostaje w punkcie wyjścia. Dlatego nagroda „pierwszy trener” jest tak bardzo ważna. Właściwie ustawia hierarchię, pokazuje ludzi, których trenerska intuicja ma potem odzwierciedlenie w zestawieniach medalowych na najważniejszych imprezach. Dlaczego mieliby zostać pominięci czy zapomniani? Czy nagrodzenie ich i postawienie w świetle reflektorów nie jest kwestą zwykłej przyzwoitości?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/372762-jak-to-mozliwe-ze-wczesniej-nikt-nie-pomyslal-o-docenieniu-pierwszych-trenerow-polskich-medalistow