Szybko poszło. Minęły ledwie dwa lata od momentu, w którym politycy Prawa i Sprawiedliwości przejęli stery rządów, a już po stronie szeroko rozumianego obozu III RP pojawiło się przekonanie o beznadziei i depresji. Wystarczy zajrzeć do świątecznych wydań tygodników głoszących tezy o końcu demokracji w Polsce, by przekonać się, że Boże Narodzenie w wielu redakcjach będzie smutne.
Jerzy Baczyński w świątecznym wstępniaku „Polityki” pisze bowiem tak:
Chociaż ostatnie demonstracje odbywały się w kilkudziesięciu miastach, trudno oczekiwać, aby te święta miały być „zepsute przez politykę”. (…) Ubiegłoroczne nadzieje, że już, zaraz, w obronie odbieranej wolności wyjdą nas miliony, a „moc struchleje”, rozwiały się jak dym po sztucznych ogniach
— czytamy.
Niezależnie od tego głębokiego żalu o wygaszonym żarze społecznych emocji, z tego krótkiego fragmentu można wyczytać nieco skrywaną rok temu prawdę. Trochę na prawicy było śmiechów z tego „ciamajdanu” (momentami faktycznie tak to wyglądało - vide śpiewy Joanny Muchy), ale po stronie umownej III RP naprawdę wierzono, że kryzys wokół zeszłorocznego (grudzień) posiedzenia Sejmu może być początkiem czegoś więcej, że zmęczy on rządzących i zmusi PiS do dymisji i rozpisania nowych wyborów.
Oczywiście nic takiego nie miało miejsca, manifestacje przeciwników władzy stały się coraz rzadsze, bledsze i mniej liczne, ale pomysł na realne przesilenie rzeczywiście był. Kto wie, gdyby nie odpowiedzialna i nad wyraz spokojna postawa policji i odpowiednich służb, być może dziś układanka polityczna byłaby zupełnie inna.
Ale to już historia. Plan na dziś jest inny - mozolna praca u podstaw.
Dla wszystkich, którzy jakoś bardziej przejmują się polityką i w ogóle tzw. życiem publicznym, to głęboko depresyjne, frustrujące. (…) Namawiamy, żeby nie uciekać od polityki przy świątecznych stołach, (…) święta są może najlepszą okazją do takiej dywersji
— pisze redaktor naczelny „Polityki”.
Z tą pracą u podstaw również idzie opornie. Kilka stron dalej po depresyjnym wstępniaku Baczyńskiego czytamy jeszcze bardziej przygnębiający artykuł Rafała Kalukina.
Przeciwnicy PiS z niecierpliwością wyczekiwali jesiennych efektów sondażowych. Lecz słupki ani drgnęły. Nic dziwnego, że pacjent wylądował na samym dnie depresji. (…) Chmury nad nami ołowiane. Tak ponoru jak teraz jeszcze nie było. Akumulatory z energią społeczną przestały się ładować. Wszystkie strategie reagowania na ekscesy „dobrej zmiany” najwyraźniej się wyczerpały
— ubolewa Kalukin.
I - nawiązując do wspomnianej wcześniej pracy u podstaw - dodaje:
Dziś zdarza się nam utyskiwać na prawicę, że „zawłaszczyła” wszystkie istotne tradycje. Choć trudno czynić jej poważny zarzut z tego, że wykonała ciężką pracę na obszarze zbiorowej pamięci. Dzięki temu może teraz dosyć swobodnie eksploatować rozmaite pola. Po naszej stronie nie było wielkiej ochoty, ani bogactwa punktów odniesień. Nawet potencjalnie „nasze” tradycje, te oświeceniowe i lewicowe, niemal za każdym razem okazują się obarczone jakąś skazą
— czytamy.
Wszystko to przypomina nieco kondycję polskiej prawicy z ostatnich lat: przekonaną o niezmienności, zabetonowaniu systemu stworzonego przez Donalda Tuska i szerzej przez całą III RP. Prawicę obawiającą się scenariusza z zafałszowanymi wyborami, których organizatorzy mieli nie dopuścić do jakiejkolwiek zmiany. Prawicę zamkniętą w mentalnych gettach, permanentnie narzekającą, przerażoną skalą wpływów układów polityczno-medialnych i przełożeniem ich na rzeczywistość. Dodatkowo doświadczoną traumą smoleńską, utratą naprawdę wielu ludzi.
Na tym tle publicystyczna, polityczna depresja salonów III RP wygląda mało poważnie. Z wielkimi mediami, szeregiem instytucji, niezłymi finansami i wsparciem sporej części biznesu i oligarchii, wreszcie olbrzymimi wpływami w wielu dziedzinach życia publicznego - te żale nad utratą kontroli są naprawdę groteskowe. A i argumentacja mało jest poważna: jakże skarżyć się na upolitycznienie CBA i prokuratury (na przykład w sprawie Józefa Piniora), skoro kilka tygodni później Stanisław Kogut z PiS jest traktowany jeszcze ostrzej? Nijak nie trzyma się to kupy.
Cóż to za dramat, drodzy państwo się dzieje, skoro na dwa lata (jak na razie) państwo kierowane jest przez inną ekipę niż dotychczas? Ekipę niepozbawioną wad, złych decyzji merytorycznych i personalnych, ale jednak realnie - na plus - zmieniającą nasze życie społeczne? Niemal połowa Polaków jest zmanipulowana, zastraszana, z bielmem na oczach? Kto w to uwierzy? Przypomina to zresztą lamentacje prawicy sprzed paru lat. Najtęższe głowy III RP powielają te same błędy i choroby, które przez lata toczyły okołopisowską prawicę.
Aż chciałoby się zadedykować nieco wulgarny fragment piosenki z ostatniej płyty Kazika:
Skleszczone k…y w swych gabinetach, co potoczyło się nie tak? Co potoczyło? Rozlane mleko przy długim stole - czemu jesteśmy na dole? O ja pie…olę. Przecież byliśmy zawsze na górze, czy tak nie mogło być dłużej? Czemu nie mogło? (…) Ale dlaczego, bez ostrzeżenia, tak tutaj wszystko się zmienia? Zmienia się ziemia… Dlaczego tedy nie my w pałacach i gdzie ten kawior na tacach? I szampanskoje…
Prawica przetrwała trudne chwile, spajana archipelagiem polskości (określenie prof. Zybertowicza), ideowym podglebiem (różnie z nim bywało, ale generalnie było spójne), umiejętnością budowania od zera, często za grosze: instytucji, mediów, oddolnych klubów czy fundacji. Do tego wszystkiego miała nieco szczęścia, profesjonalne kampanie i świetnych kandydatów. Wykonano tytaniczną pracę obliczoną na długie tygodnie, miesiące i lata, pracę tak naturalną dla demokracji jak można było. Tylko tyle i aż tyle.
Sądząc po emocjach przedstawianych na manifestacjach opozycji, wyrażanych w takich tekstach jak cytowane poniżej, wreszcie - braku krytycznej refleksji (poza chlubnymi wyjątkami) wśród reprezentantów obozu lewicowo-liberalnego: powrotu do symbolicznej III RP nie będzie. Nie te charaktery, nie ta mentalność, nie to zaangażowanie. Co innego pokrzyczeć na manifestacjach KOD, a co innego tworzyć codziennie małe archipelagi. Wszystko to nie oznacza rzecz jasna, że „pisowska” wersja IV RP będzie trwać wiecznie - ot, będzie po prostu inaczej niż było.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/372717-ekipa-spod-znaku-iii-rp-szybko-zaczela-powielac-bledy-opozycyjnej-prawicy-ale-nie-widac-tam-nadziei-na-analogicznie-tak-tytaniczna-prace
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.