Pierwsze decyzje personalne nowego premiera są bardzo ciekawe. A na pewno starannie przemyślane.
Bardzo dobrym wyborem jest powołanie na szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka, bardzo pracowitego, a przy tym niezwykle skromnego wiceszefa MON, wcześniej przez lata zajmującego się m. in. pomocą dla Polaków na wschodzie.
Również Marek Suski w roli szefa gabinetu politycznego premiera (bardzo ważna funkcja) to wybór ciekawy. To oczywiście gwiazda mediów, poseł zawsze gotowy błysnąć bon-motem, ale też polityk bardzo sprawny i skuteczny, o dość dużych wpływach, i bardzo bystry. Co ciekawe, był jedną z pierwszych osób w PiS, które lobbowały za premierostwem Morawieckiego. Dziś w pewien sposób odbiera nagrodę, ale także ma stanowić gwarancję, że szef rządu nie straci kontaktu z poselską bazą i politycznym centrum.
Pewną zagadką pozostaje poseł Joanna Kopcińska w roli rzecznika rządu, ale można się domyślać, że kobiecością ma równoważyć wizerunek technokratycznego premiera. Z pewnością nie zaszkodzi jej doświadczenie z komisji ds. Amber Gold.
Co ważne, w rządzie, choć na innych stanowiskach, pozostaną Beata Kempa (ma zająć się polską pomocą humanitarną na świecie) i Rafał Bochenek.
A więc po okresie podziałów i walki, nastał czas jedności i wyważenia skrzydeł. Można spodziewać się, że podobnie będzie wyglądała rekonstrukcja rządu. Z moich informacji wynika, że dojdzie do kilku istotnych zmian, ale jednak o zmianach fundamentalnych nie ma mowy. Mają zostać prawie wszyscy ministrowie, którzy reprezentują silne środowiska polityczne. Na pewno w tym pierwszym okresie nie ma mowy o odwoływaniu ministrów „ikonicznych”.
Pełny obraz nowej ekipy musi się jeszcze wyklarować. Ale są już sygnały znaczące. Oto dziś Mateusz Morawiecki, zapytany o ocenę kuriozalnego werdyktu wydanego przez sędziego Igora Tuleyę, stwierdził co następuje:
„Mamy niezależność sądów w Polsce i ja ją szanuję; sędziowie mają prawo podejmować decyzję w oparciu o swój mandat niezawisłości.
To wypowiedź ostentacyjnie wręcz „niepisowska”, w oczywisty sposób obliczona na wyborców niechętnych lub obojętnych PiS, ale przede wszystkim skierowana do wyborców zagranicznych. Pamiętajmy jednak, że ledwie wczoraj premier jednoznacznie wsparł reformę wymiaru sprawiedliwości.
Wątek antykomunistyczny jest bardzo wyraźnie eksponowany w czasie pierwszych dni nowego rządu. Zapewne ma równoważyć wizerunek człowieka od gospodarki, a także fakt, że Mateusz Morawiecki był ważnym bankowcem.
Można więc zaryzykować tezę, że nowy rząd, przynajmniej w pierwszym etapie, będzie ciągłą próbą wyważania: między starym a nowym, między technokratyzmem a pisowskością, między otwarciem na zagranicę a troską o polityczną bazę. Wreszcie między rządem marzeń premiera a decyzjami centrum politycznego.
Pozostaje też pytanie, w jaki sposób zostaną ułożone resortu gospodarcze, i kto przejmie bieżące zarządzanie tą kluczową dla powodzenia całego projektu politycznego dziedziną. Premier, z powodów oczywistych, będzie musiał ograniczyć się do najbardziej strategicznych decyzji.
Idą nowe czasy. Intuicja mówi mi, że być może będą tak spokojne, że aż nudne, zwłaszcza na tle przeciążeń ostatnich lat. Ale niewykluczone, że właśnie tego potrzebuje dziś Polska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/372579-co-juz-widac-nowy-rzad-bedzie-ciagla-proba-wywazania-miedzy-starym-a-nowym-miedzy-technokratyzmem-a-pisowskoscia